Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Już po raz trzeci prezes Izby Cywilnej wyznacza termin rozpoznawania pytania prawnego w sprawie wykonania  ważnego wyroku TSUE, dotyczącego legalności nowych sędziów SN. Kolejny termin to 1 grudnia. Pośrednio sprawa dotyczy Pana sporu z Krajową Radą Sądownictwa. Dlaczego tak trudno zebrać siedmioro sędziów?

Sędzia Waldemar Żurek: Zasada nie budząca w polskim prawie wątpliwości stanowi, że nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. I tu jest sedno tego zagadnienia. Siedmioosobowy skład ma wykonać wyrok TSUE z października 2021 roku. A bezprawnie dołączono do składu czterech neo-sędziów, którzy mają sami oceniać swój status. To sprzeczne z prawem i niedopuszczalne. Trybunał Sprawiedliwości UE wyraźnie powiedział, że istnieją bardzo mocne wątpliwości, że tzw. neo-KRS nie jest organem, który spełnia wymóg niezależności i to wynika także z jednoznacznego zdania polskich konstytucjonalistów.

Czytaj w LEX: Żurek Waldemar, Czy sama Konstytucja wystarczy, by obronić niezawisłość sędziów i niezależność sądów? >>>

Pierwotnie ten skład był właściwy?

Doszło do nielegalnej podmiany sędziego, a trzech sędziów przeszło w stan spoczynku. W tej sprawie prof. Małgorzata Manowska - pełniąca obowiązki I Prezes Sądu Najwyższego - sabotowała doprowadzenie do wydania uchwały. Nie udostępniła akt składowi orzekającemu. A przed wydaniem orzeczenia zwracała się o opinię do Biura Studiów i Analiz SN, choć nie było do tego podstaw prawnych. Według mnie złamano prawo i wyczerpano znamiona z art. 231 kk.

 

 

Czyli nadużycie uprawnień jako funkcjonariusza?

Tak, bo sabotowano wydanie wyroku, a potem wymieniono sędziego w składzie orzekającym, a następnie - w miejsce ówczesnego prezesa Izby Dariusza Zawistowskiego - wskazano do składu nielegalnie powołanego neo-sędziego. Bezprawnie wyznaczono czterech neo-sędziów do składu, którzy mają bezprawnie sądzić we własnej sprawie. Jest tu cały ciąg niedopuszczalnych działań. Nie zostawimy tak tej sprawy. Każdy, kto mnie zna, wie, że nie rzucam słów na wiatr. Winni zostaną postawieni przed niezależnymi sądami.

Czytaj w LEX: Sytuacja polskiego wymiaru sprawiedliwości (spór o praworządność) - zestawienie kluczowego orzecznictwa polskiego >>>

A cała sprawa zaczęła się od przeniesienia Pana do innego wydziału w sądzie?

To była decyzja pełniącej obowiązki prezesa sądu pani sędzi Dagmary Pawełczyk-Woickiej, od której odwołałem się do neo-KRS, bo zmieniono w międzyczasie przepisy. Ta sprawa została umorzona, a więc odwołałem się do SN. Sąd Najwyższy w składzie trzyosobowym wyznaczył posiedzenie i nagle pojawił się pełniący funkcję rzecznika prasowego sądu, pan Aleksander Stępkowski, który jednoosobowo, nie mając akt, sam na posiedzeniu niejawnym, nie informując moich pełnomocników, umorzył postępowanie. Było to, moim zdaniem, nielegalne, niedopuszczalne. Wtedy rzecznik dyscyplinarny wszczął przeciwko Stępkowskiemu postępowanie.

Czytaj: Protest 30 sędziów Sądu Najwyższego, ale nie wszystkie wokandy są zagrożone >

Tymczasem trzech legalnych sędziów, którzy mieli orzekać w tej sprawie, powzięło wątpliwości czy działania Aleksandra Stępkowskiego były legalne i następnie pytanie to skierowano pod obrady siedmiu sędziów, którzy z kolei zapytali o to TSUE. Trybunał odpowiedział, dał jednoznaczne wskazówki, jednoznacznie poddając w wątpliwość legalność powołania na urząd. Ale to definitywnie musi przesądzić Sąd Najwyższy.

Sprawdź w LEX: TSUE rozstrzygnął sprawę sędziego Żurka. Omówienie wyroku TS z dnia 6 października 2021 r., C-487/19 (W.Ż.) >>>

Do składu siedmiu sędziów dokooptowano też prof. Kamila Zaradkiewicza?

Tak. A ja z Kamilem Zaradkiewiczem toczę spór sądowy od kilku lat o to, czy jest legalnie powołanym sędzią. Dlatego że za moją wypowiedź w mediach, że nie jest legalnie powołany, wszczęto przeciwko mnie postępowanie dyscyplinarne - wytoczyłem sprawę o ustalenie czy jest sędzią. Za to wytoczono mi kolejne postępowanie dyscyplinarne. Zatem już sam ten spór sądowy dyskwalifikuje go, w mojej ocenie, jako sędziego. Jak widać jest tu bardzo dużo nieprawidłowości.

Uchwała, która ma zapaść, jest bardzo istotna, gdyż decydowałaby o legalności wyboru sędziów najwyższej instancji sądowej i rzutowała na sądy powszechne. I cała Izba Cywilna byłaby związana tą uchwałą. Według mnie ci neo-sędziowie wykonują wszelkie ruchy, według mnie - z naruszeniem obowiązującego prawa, aby nie doprowadzić do rozstrzygnięcia albo powołać do orzekania tych, których tytuły powołania kwestionujemy. Pani prof. Małgorzata Manowska i prof. Joanna Misztal-Konecka muszą mieć świadomość, że te działania dzieją się przy otwartej kurtynie.

Obserwujemy te zachowania i chcemy doprowadzić do przywrócenia porządku prawnego w Sądzie Najwyższym. Doprowadzanie administracyjnymi działaniami do przewlekłości postępowania, przez nielegalnych wykonawców woli politycznej, która dodatkowo łamie naszą Konstytucję, to jest daleko posunięte bezprawie. Moim zdaniem doszło do czynów zabronionych i w przyszłości z moimi prawnikami będziemy ścigać te osoby. Nadejdzie czas niezależnej prokuratury i niezawisłych sędziów.  A więc przestrzegam wszystkich przed łamaniem prawa. A to rozstrzygnięcie, które - wierzę w to - zapadnie kiedyś w tej sprawie, z udziałem legalnych sędziów, uporządkuje nam system prawny, bez potrzeby zmiany ustawodawstwa.

Jednak mamy już linię orzeczniczą w Sądzie Najwyższym dotyczącą sędziów powołanych po grudniu 2017 roku.

Tak, i jest to przede wszystkim uchwała trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020 r. oraz orzeczenia legalnych składów SN , które nie traktują neo-sędziów jako sądu - w rozumieniu prawa polskiego i unijnego. Ale orzeczenie TSUE poszło dalej. Podobnie jak już jednoznaczna linia orzeczeń ETPCZ. Nie mówi już o teście niezależności sędziego, ale o statusie organu, który brał udział w procesie nominacji. Większość prawników jest zdania, że skoro nie ma wniosku o powołanie sędziego od legalnego organu, nawet jeśli doszło do nominacji prezydenckiej, to nie ma legalnego powołania. Konstytucja mówi wyraźnie: na wniosek KRS. A nie wydmuszki KRS. Samo wręczenie nominacji nie sanuje wady, bo musi być zarówno wniosek od legalnego organu, jak i nominacja prezydenta. Prezydent nie ma łaski uświęcającej.

Orzeczenia zapadłe w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu są miażdżące dla naszych niszczycieli Konstytucji. Są wyroki takie jak na przykład Dolińska-Ficek Ozimek przeciwko Polsce czy Advance Pharma sp. z o.o. przeciwko Polsce (nr skargi 1469/20). Te orzeczenia mówią o nieważnych nominacjach, I nie dotyczy to już nielegalnej i zlikwidowanej Izby Dyscyplinarnej.

Jak Pan odebrał oświadczenie 30 sędziów Sądu Najwyższego, którzy oficjalnie już zaprotestowali przeciwko orzekaniu razem z neo-sędziami?

Zachowali się godnie, tak jak prawdziwi sędziowie powinni. Jestem z nich dumny. Są dla nas drogowskazem. Oświadczenie sędziów SN jest jednoznaczne i mocne. Podobne oświadczenie wydali kiedyś sędziowie krakowscy. To pokazuje, że nawet procentowa większość "uzurpatorów" nie zmieni podejścia osób broniących zasad. A robimy to przecież dla obywateli. Chaos prawny, jaki wywołały te wadliwe nominacje uderza przecież w obywateli i nasze państwo.

Po stronie tzw. neo-sędziów nie stoi prawo, a ani sami nie dochowują minimalnych zasad przyzwoitości czy etyki. Te osoby nie zachowują się jak sędziowie, a nawet jak osoby uczciwe czy odpowiedzialne.

Czy jest możliwe, że prawomocne przywrócenie sędziego do orzekania nie jest respektowane przez prezesa sądu? I dlaczego?

To są skutki państwowego bezprawia. Powiedziałem to pierwszy raz w sytuacji, gdy nie opublikowano wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Przedstawiciele rządu przed kamerami dopuszczają się jednoznacznego złamania zasad Konstytucji. Osoby, które dzisiaj zawdzięczają swoje nominacje ministrowi sprawiedliwości czują się bezkarne. Parasol ochronny rozstawiony nad tymi nimi dotychczas wydawał się szczelny. Ale - jak widać - obrońcy zasad i prawa nie poddali się i mozolnie razem przywrócimy państwo prawa.

Czy ma znaczenie, że w Sądzie Najwyższym jest więcej nowych sędziów niż tzw. starych, jak Pan mówi - legalnych?

Ma znaczenie faktyczne, ale prawne - nie. Jeśli w SN będzie choć jeden sędzia legalny, to będzie podstawa do tego, aby odbudować praworządność. Nie mam wątpliwości, że władza, która chce w sposób autorytarny zarządzać krajem i doprowadziła, z naruszeniem Konstytucji, prawa unijnego, do wyłączenia  bezpieczników trójpodziału władzy, czyli zniszczenia Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa - teraz przejmuje SN. I teraz bardzo się śpieszy. Trzeba "dobić" SN, bo na horyzoncie są wybory.

Jednak rządzący błędnie zakładają,  że przez fakty dokonane tych zmian nie można cofnąć. Dlatego wszystkie stowarzyszenia sędziowskie, organizacje pozarządowe, obywatele walczący o praworządność, niezależni prokuratorzy, świat nauki, instytucje europejskie - Rada Europy, Komisja Wenecka, Parlament Europejski czy komisarze UE, ETPCZ czy TSUE - mówią w różnych formach: stop bezprawiu.

Niestety, negatywne skutki tych działań dotykają nas wszystkich.

Czyli tracimy pieniądze z funduszy europejskich, KPO i do tego nakładane są na rząd kary finansowe?

Organy unijne wyczerpały już prawie wszystkie instrumenty, by nakłonić rząd do przestrzegania prawa.  Środki zabezpieczające za łamanie prawa unijnego nie działają. Potrącane są nam ogromne kary ze środków, które realnie tracimy każdego miesiąca. Teraz władza doprowadza do fatalnej sytuacji. Nie tylko nie ma pieniędzy z KPO, ale zagrożone są fundusze strukturalne. Przez chore zachowania autokratów siedzimy w oślej ławce. To ma fatalny wpływ na przedsiębiorców, na inflację, gospodarkę, na  poziom życia społeczeństwa. I to w momencie bardzo niebezpiecznej sytuacji geopolitycznej związanej z wojną w Ukrainie.

Proszę sobie wyobrazić dziesiątki tysięcy spraw osób, które przegrają procesy z udziałem neo-sędziego i będą skarżyć się do ETPCz. Polska będzie płacić za każdą sprawę karę 10 tys.- 30 tys. euro, a może i więcej od każdego poszkodowanego obywatela, który wygra w ETPCz. Taki stan może trwać latami. Czeka nas tsunami procesów i odszkodowań. I chaos prawny, który już się dzieje na naszych oczach. A pseudoreforma ministra Ziobro strasznie pogarsza pracę w sądach i wydłuża procesy.

Obywatele zaczynają już dostrzegać problem i potwierdzają to badania opinii publicznej które pokazują, iż około 70 proc. ankietowanych uważa, że to minister sprawiedliwości nie ma racji w sporze z sądami i jest odpowiedzialny za fatalny stan wymiaru sprawiedliwości. Najbardziej tracą na tym polscy przedsiębiorcy, gdyż nie mogą konkurować z przedsiębiorcami europejskimi, którzy dostali finansowe wsparcie z krajowych planów odbudowy. A to oni tworzą nasz budżet. Wierzę jednak w to, że przywrócimy normalność, a wszyscy konstytucyjni bandyci zapłacą za swoje czyny.