W Sejmie trwa debata nad społecznym projektem ustawy o Trybunale Konstytucyjnym zdewastowanym w ostatnich latach przez polityków. Zmiany w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym są podyktowane poważnym kryzysem systemowym. Celem ustawy ma być odpolitycznienie Trybunału, który przestał pełnić swoją konstytucyjną rolę.

We wtorek, 23 lipca, Sejm powrócił na posiedzeniu plenarnym do poselskiego, społecznego projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.

Poseł Patryk Jaskulski w ramach sprawozdania prac komisji podkreślał, że "jest w Polsce taka partia, która przez lata nie uznawała prawa międzynarodowego, tak zwane Prawo i Sprawiedliwość". "To wy zepsuliście TK" - zwrócił się do posłów PiS. - Podkreślił, że Trybunał nie respektował wyroków ETPCz w Starsburgu. Choćby w sprawie XeroFlor przeciwko Polsce. W wyroku tym stwierdzono, że Sejm nieprawidłowo obsadził TK i wybrał nowe osoby na stanowiska już zajęte, a prezydent nie odebrał ślubowania od prawidłowo wybranych sędziów. Natomiast powołał sędziów tzw. dublerów.

Reakcją na wyrok Trybunału w Strasburgu było orzeczenie TK, kwestionujące art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czyli prawo obywatela do sądu.

MS jest za, Lewica zgłasza poprawkę

 

W ocenie Ministerstwa Sprawiedliwości ten projekt jest bardzo potrzebny - powiedział podsekretarz stanu w resorcie sprawiedliwości sędzia Dariusz Mazur. - Zawiera kompleksową regulację ustrojową dotyczącą TK.

Trybunał zawiera takie ważne przepisy, takie jak: kontrola z urzędu przepisów pod kątem zgodności z Konstytucją trybu wydania kwestionowanego aktu normatywnego, co będzie miało znaczenie w wypadku kodeksów - w tym minimalne terminy, które należy zachować.  Trybunał będzie miał także możliwość i obowiązek zadawania pytań TSUE, w kwestiach prawa europejskiego. Będzie też konieczność zwoływania posiedzeń jawnych. Projekt wprowadza zmiany dotyczące wyznaczania składów w trybie losowania. Projekt wprowadza trzyletnią kadencję prezesa TK. Projekt wprowadza również konieczność odebrania przez prezydenta ślubowania od wybranego przez Sejm sędziego. 

Posłanka Lewicy Anna Żukowska złożyła poprawkę odnoszącą się do przepisu projektu mówiącego, że sędziów TK "wybiera indywidualnie Sejm na 9-letnią kadencję większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów". "Nie możemy doprowadzić do paraliżu przy wyborze. Co się stanie, gdy tej większości nie uda się uzyskać? Stąd propozycja, że jeżeli wyboru nie uda się uzyskać w terminie dwóch miesięcy od zakończenia kadencji sędziego, Sejm dokonuje wyboru sędziów TK bezwzględną większością głosów" - pytała retorycznie posłanka Lewicy zgłaszając poprawkę.

Według posłów Konfederacji,  projekt ustawy o TK "nie jest lekarstwem na chorobę, tylko są inną chorobą". "Kryzysu konstytucyjnego nie da się rozwiązać zwykłą ustawą, potrzebny jest reset konstytucyjny" .

Odpoczynek od polityki

Na stanowisko sędziego Trybunału będzie mogła być wybrana osoba w wieku od 40 do 70 lat, która wyróżnia się wiedzą prawniczą. Osoba, która sprawowała mandat posła, senatora, posła do Parlamentu Europejskiego lub wchodziła w skład Rady Ministrów, może kandydować na stanowisko sędziego Trybunału, jeżeli od wygaśnięcia mandatu lub zakończenia pełnienia funkcji członka Rady Ministrów upłynęły co najmniej cztery lata.

I jeszcze jedno zastrzeżenie: Osoba, która była członkiem partii politycznej, może kandydować na stanowisko sędziego Trybunału, jeżeli od zakończenia członkostwa w partii politycznej upłynęły co najmniej cztery lata.

- Nie zachodzi tu zatem niezgodność, a wręcz odwrotnie – projektowane rozwiązanie wykonuje normę konstytucyjną. Jest to ponadto słuszne rozwiązanie, tym bardziej, że TK orzeka także w kwestiach światopoglądowych, w których sędziowie nie powinni sugerować się kategoriami osobistymi i pozaprawnymi – podkreśla dr. hab. Agnieszka Bień-Kacała, prof. US, kierowniczka Zespołu Badawczego Gender and Constitution in Poland, WPiA Uniwersytet Szczeciński.

W projekcie odwrócono także logikę w odbieraniu ślubowania od sędziego TK – z przywileju niejako prezydenta uczyniono obowiązek odebrania ślubowania i umożliwienia sprawowania urzędu. Przepis ten wynika z dotychczasowej praktyki, gdyż prezydent Andrzej Duda do tej pory nie odebrał ślubowania od profesorów Romana Hausera, Andrzeja Jakubeckiego i Krzysztofa Ślebzaka. Z pomocą prezydentowi przyszedł w 2017 r. Naczelny Sąd Administracyjny, który orzekł, że Sejm skutecznie unieważnił ten wybór.

Zdaniem ekspertów jest to rozwiązanie zgodne z orzecznictwem TK.

Z przywileju prezydenta uczyniono obowiązek odebrania ślubowania i umożliwienia sprawowania urzędu, zgodnie z którym przyjęcie ślubowania od nowo wybranego przez Sejm sędziego Trybunału jest obowiązkiem prezydenta. Kompetencja prezydenta nie polega na współudziale w kreowaniu składu personalnego Trybunału Konstytucyjnego. Zadanie to zostało powierzone wyłącznie Sejmowi na podstawie art. 194 ust. 1 Konstytucji RP. Prezydent ma swoim działaniem stworzyć warunki ku temu, aby sędzia wybrany przez Sejm mógł niezwłocznie rozpocząć wykonywanie powierzonej mu funkcji urzędowej. Rola prezydenta jest więc wtórna, a zarazem podporządkowana w swej istocie temu skutkowi, jaki wynika z wykonania przez Sejm powierzonej mu kompetencji wyboru sędziów TK.

Prezydent nie jest organem dokonującym wyboru sędziów TK, a powierzoną mu kompetencję odebrania ślubowania od sędziów Trybunału jest zobowiązany realizować na zasadach określonych m.in. w art. 126 ust. 3 Konstytucji.

Jest czynnik polityczny

- Niestety jednak projektodawca zdecydował się na pozostawienie czynnika politycznego w postaci grup posłów i senatorów jako uprawnionych do zgłoszenia kandydatur. Konstytucja nie sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu, gdyż nie przesądza, jakie podmioty mogą zgłaszać kandydatów na sędziów TK – ocenia dr. hab. Agnieszka Bień-Kacała.  - Niemniej jednak, takie zbliżenie polityczne może prowadzić do naruszenia równowagi między TK a parlamentem. Wymagana większość niezbędna do wyboru sędziego TK nieco niweluje ten czynnik.

W kontekście udziału Krajowej Rady Sądownictwa (KRS) w opiniowaniu kandydatów na sędziów odnotować można szczególny konstytucyjny status tego organu stojącego na straży niezawisłości sędziów i niezależności sądów uzasadniający projektowane unormowanie. Warunkiem jednak konstytucyjnej prawidłowości takiego rozwiązania jest przywrócenie stanu zgodności z Konstytucją RP w odniesieniu do samej KRS. W przeciwnym razie TK może zostać kontaminowana przez nielegalnie działającą KRS.

Czy są szanse na realną zmianę?

Zdaniem prof. Wojciecha Sadurskiego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu w Sidney, ta zmiana jest bardzo mało prawdopodobna, by mogła wejść w życie, już nawet pomijając weto prezydenta.

- Popieram ten projekt w 90 procentach, ale w 10 procentach - nie. Jednak nie uważam, aby ta ustawa - projekt społeczny, tworzony w dużej mierze przez zespół wybitnych ekspertów Fundacji Batorego,  cokolwiek zmieniła w systemie. Najważniejsze jest to 10 procent i z tym się nie zgadzam. Jeśli według projektu TK w 3/15 nie istnieje, bo jest trzech dublerów, to ja uważam, że Trybunał nie istnieje w 15/15. Wobec tego należy wyzerować Trybunał w całości - przekonuje prof. Sadurski. 

Ponadto konsekwencją tego projektu i przepisów wprowadzających będzie wycofanie z TK trzech dublerów, ale obecna większość wybrana przez Sejm w poprzedniej kadencji będzie w nim zasiadać do drugiej połowy, albo nawet do końca 2025 roku. To znaczy obecny system z sędziami Pawłowicz, Piotrowiczem, Święczkowskim - będzie przez ten czas - miał większość.