Sprawa ustawy o pracownikach sądów wraca jak bumerang i ma związek m.in. z nie najlepszą sytuacją kadrową w sądach. Sędziowie nie ukrywają, że dobry pracownik jest dla nich na wagę złota, a rotacja w tym zakresie sądom nie służy. W lutym br. MS podpisało ze związkami porozumienie w zakresie podwyżek wynagrodzeń pracowników i już wtedy związkowcy podkreślali, że traktuje je jako krok w dobrym kierunku i czeka na kolejny etap, czyli zmiany ustawowe.  

Czytaj: Pracownik sądu już nie na pensji minimalnej>>

W latach 2018-2019, kiedy pracownicy sądów i prokuratur walczyli w protestach o wyższe wynagrodzenia, rozważano też zmiany legislacyjne. "Solidarność" Pracowników Sądów opublikowała nawet założenia do ustawy. Zakładały one wprowadzenie mnożnikowego systemu wynagrodzeń, uregulowanie kwestii związanych z oceną pracowników, określenie procedur rekrutacji oraz warunków, jakie musi spełnić kandydat. Prace nad nimi miał prowadzić specjalny zespół powołany przez ówczesne kierownictwo MS. Proponowano wówczas system wynagradzania pracowników sądów i prokuratur analogiczny do rozwiązań zawartych w ustawach Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz Prawo o prokuraturze. Podstawą - jak wskazywano - miałoby być przeciętne wynagrodzenie w drugim kwartale ubiegłego roku, ogłaszane w Monitorze Polskim oraz mnożnik przypisany do konkretnych stanowisk.

 

Potrzebne kompleksowe podejście 

Dariusz Kadulski, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury, nawiązując do tamtego projektu mówi, że rzeczywistość ulega zmianie, więc i te propozycje zostały doprecyzowane.  - Zresztą minister Myrcha zapraszając nas do spotkań w sprawie pomysłów na rozwiązania w nowej ustawie zachęcał do wizjonerskiego podejścia – i nam to podejście wydaje się niezbędne. Podstawą jest jednak to, że sądy wymagają profesjonalnych kadr. Nasze pomysły obejmują wszystkie etapy, począwszy od przyjęcia pracownika, poprzez ścieżkę kariery, aż do korony tej ścieżki - czyli pozycji urzędnika w korpusie urzędników sądowych jako urzędnika mianowanego - wskazuje Kadulski. Zaznacza, że takie kompleksowe podejście będzie zapobiegać nadmiernej rotacji kadr w sądach i może przyciągać do pracy tych, którzy rzeczywiście mają odpowiednie kompetencje. - Uważam, że państwo Polskie, w tak strategicznych miejscach jak sądy, powinno gwarantować pracownikom stabilne podstawy zatrudnienia. To z kolei umożliwi zapewnienie profesjonalizmu i prawdziwego wsparcie dla sędziów – bez względu na zmieniające się okoliczności czy zmiany polityczne. Taka ustawa ma działać przecież na wiele laty i gwarantować - powtarzam - stabilizację kadr sądowych - mówi.

Wiceprzewodniczący wyjaśnia, że chodzi o to, by wśród pracowników sądów wydzielone były trzy grupy: urzędnicy czyli korpus wpierający pion orzeczniczy, pracownicy administracyjni, którzy wspierają pion administracyjny i pracownicy stanowiący obsługę.

-  Nie powinno być tak, jak jest teraz, że na stanowiskach sekretarzy i sekretarek pracują osoby, które mają obowiązki takie same jak urzędnicy tylko mniej zarabiają, bo brakuje etatów urzędniczych. Ta grupa powinna być zarezerwowana wyłącznie dla pracowników pomocniczych - gospodarczych. Oddzielenie grupy pracowników administracyjnych ma głęboki sens. W mojej ocenie nie ma potrzeby, aby np. odbywali staż urzędniczy. Jeżeli dyrektor potrzebuje pracownika do oddziału kadr, specjalisty do zamówień publicznych czy inwestycji – absurdem jest kierowanie takiej osoby do odbycia stażu urzędniczego, zapoznawanie z urządzeniami ewidencyjnymi we wszystkich wydziałach. To jest specjalista w określonej dziedzinie i wystarczy okres próbny, żeby go sprawdzić. Zresztą dzisiaj i tak dyrektorzy takie osoby zwykle ze stażu zwalniają, po co zatem utrzymywać taką fikcję  - zaznacza. 

Solidarność stawia też na przygotowanie urzędników do zawodu. - W mojej ocenie ważną rolę w tym może odegrać Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury. Osoba, która wygra konkurs do odbycia stażu urzędniczego, kierowana byłaby na podstawowy moduł stażu w KSSiP, być może online, oraz przechodziłby staż specjalistyczny ukierunkowany na miejsce, w którym ma być wykwalifikowanym urzędnikiem - zaznacza Kadulski. Jak dodaje, następnie taki urzędnik byłby zatrudniany np. na pierwszym stopniu awansowym, potem – po pewnym czasie – mógłby awansować na kolejny. - Warto rozważyć też coś w rodzaju aplikacji urzędniczej w KSSiP, co umożliwiałoby jeszcze większą profesjonalizacje w zakresie pracy w zespołach sędziowskich - bo przecież to też jest rozważane. Taki pracownik np. z wyższym wykształceniem mógłby skończyć aplikację, a to następnie umożliwiałoby mu przejście do korpusu urzędników mianowanych - podsumowuje.
 

Czytaj w LEX: Sąd bliżej ludzi > >

 

Cena promocyjna: 84.55 zł

|

Cena regularna: 89 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 66.75 zł


Wynagrodzenie nie może być zależne od władzy 

Kadulski dodaje, że rozwiązanie awansowe, ścieżka kariery będą miały sens tylko i wyłącznie wtedy, gdy będą połączone ze zmianami w zakresie modelu wynagrodzeń. -  I mam na myśli powiązanie wynagrodzenia z jakimś niezależnym współczynnikiem np. przeciętnym wynagrodzeniem. Wtedy pracownicy będą mieć gwarancję, że wartość nabywcza ich wynagrodzeń będzie chroniona. Do tego będą mieć wypłacany dodatek stażowy. Dodatkowo władza wykonawcza nie może mieć nadmiernych możliwości wpływu na tych urzędników np. poprzez wynagrodzenia, manipulowanie limitami etatów mianowanych itp. - mówi.

W podobnym tonie wypowiada się Urszula Łobodzińska, wiceprzewodnicząca Prezydium Krajowego Zarządu KNSZZ Ad Rem. -  Jednym z naszych głównych postulatów jest oczywiście to, by wynagrodzenia pracowników sądów były powiązane z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce albo wynagrodzeniami sędziów. Pozwoli to raz na zawsze skończyć z nieuzasadnionymi nierównościami w wynagrodzeniach na tych samych stanowiskach. Dodatkowo wynagrodzenia pracowników muszą być powiązane ze wskaźnikiem obiektywnym, odzwierciedlającym stopę życiową społeczeństwa - wskazuje. 

KNSZZ Ad Rem postuluje również zwiększenie, wraz ze stażem pracy, wymiaru urlopu. - My się zmagamy z bardzo dużym wypaleniem zawodowym, chcielibyśmy żeby jednym z benefitów dla pracowników, którzy na co dzień zajmują się dramatami ludzkimi, był zwiększony wymiar urlopu, bądź urlop regeneracyjny – np. 3 miesiące raz na siedem lat - dodaje. 

Pytana o awanse zaznacza, że ważne jest to, by po spełnieniu określonych kryteriów, awans był dla pracowników zagwarantowany. Teraz mamy takie sytuacje, że pracownicy kwalifikują się do awansu, ale nie jest on możliwy, bo nie ma na to środków. Kończy się więc na tym, że trzeba czekać aż pieniądze się zwolnią i będzie można je przeznaczyć na awans. Tak nie powinno być. I kolejna kwestia, taka sama ścieżka awansów powinna być zagwarantowana we wszystkich sądach. Równocześnie powinna być uproszczona ścieżka zwracania etatów. Obecnie, gdy pracownik przechodzi na emeryturę lub się zwalnia, to jego etat musi wrócić do ministerstwa i MS zastanawia się czy go oddać, czy nie. To powoduje, że sąd traci pracownika a na zatrudnienie kolejnego musi czekać do decyzji MS. Chcielibyśmy to uprościć, żeby kolejność była odwrócona, by było to zaplanowane, a decyzje nie zapadły dopiero wtedy, gdy etat się zwolni - dodaje. 

Wśród postulatów jest też kwestia naliczenia dodatku stażowego. - By następowało to również po 20. roku pracy oraz by zwiększono też nagrody jubileuszowe. Sędziowie mają je naliczane nie tylko od wyższej pensji, ale przede wszystkim mają wyższy procent (naliczenia) - mówi Łobodzińska.

Sprawdź w LEX: Gdy pokrzywdzony pracuje w sądzie, sprawę powinien rozpoznać inny sąd > >

 

Protokolant przejdzie do lamusa? 

Z informacji, które związki otrzymały po wcześniejszych spotkaniach w sprawie ustawy wynika, że założenia mają być opracowane na podstawie ich postulatów. - Liczymy, że będą zawierały rozwiązania dotyczące siatki awansów i jakąś formę uniezależnienia naszych wynagrodzeń od czynników decyzyjnych. Nasz związek - przypomnę - proponował, by wynagrodzenia pracowników uzależnione były od wynagrodzenia sędziego, ale jeśli propozycja będzie inna, to też się nad nią pochylimy - mówi serwisowi Prawo.pl Wojciech Gajewski, wiceprzewodniczący Krajowego Zarządu i przewodniczący Zarządu MOZ OZZ "AR Prim".

To, co zapowiedziano, to sukcesywne "wygaszanie" stanowiska "protokolant" i "starszy protokolant". - Są to stanowiska sztucznie utrzymywane, a zatrudnione na nich osoby (łącznie w całej Polsce jest ich 2000), wykonują w praktyce czynności sekretarzy, stąd m.in. w porozumieniu zrównanie minimalnego wynagrodzenia starszego protokolanta z wynagrodzeniem sekretarza - dodaje Gajewski.

Zobacz w LEX: Sąd w sprawach mobbingowych > >