Krzysztof Sobczak: Znany biznesmen przez ponad trzy lata unikał kontaktu z prokuraturą, która chciała mu postawić zarzuty dotyczące nadużyć finansowych i tymczasowo aresztować. Jedne sądy wydawały postanowienia o aresztowaniu, inne uchylały, przygotowywany był też wniosek o Europejski Nakaz Aresztowania, a na końcu sprawa została umorzona i sąd stwierdził, że nie było podstaw do tymczasowego aresztowania. Dobrze zrobił, że się ukrywał?

Szymon Tarapata: Ja nie mogę postawić tezy, że dobrze jest, gdy ktoś ukrywa się przed organami ściągania czy wymiaru sprawiedliwości. Owszem, są takie przypadki, kiedy po przeprowadzeniu postępowania jest ono umorzone, albo ktoś jest uniewinniony. Jednak organy ścigania posiadają kompetencje do tego, żeby postępowanie przeprowadzić, żeby wezwać kogoś do udziału w czynnościach, a gdy są przesłanki, to zastosować odpowiedni środek zapobiegawczy, także zatrzymać i zastosować tymczasowe aresztowanie.

Czytaj: Zagrożenie surową karą nie będzie jedyną podstawą aresztu >>

A jeśli taka osoba jest przekonana, że nie popełniła przestępstwa i jednocześnie wie, że instytucja tymczasowego aresztowania jest w Polsce nadużywana - ostatnio potwierdził to publicznie minister sprawiedliwości - to można mieć pewne zrozumienie dla takiego postępowania?

To też bardzo ryzykowna teza, bo przecież wiele osób, wobec których kierowane są zarzuty karne, uważa, że nie ma do tego podstaw.

Jest takie powiedzenie, że więzienia są pełne „niewinnych” ludzi.

Rzeczywiście, ze strony skazanych i tymczasowo aresztowanych można usłyszeć takie opinie. Ja oczywiście po ludzku rozumiem, że ktoś, działając instynktownie, uważa się za niewinnego i chce uniknąć uciążliwości związanych z postępowaniem karnym. Bo człowiek jest tak psychicznie zbudowany, że raczej broni się na różne sposoby przed jakimiś nieprzyjemnymi doświadczeniami. Po ludzku można to zrozumieć, że ktoś podejmuje działania, żeby takich negatywnych rzeczy nie przeżywać. Ale jeśli powiedzielibyśmy, że takie obawy uzasadniałyby ucieczkę i ukrywanie się przed wymiarem sprawiedliwości, to moim zdaniem byłaby to bardzo ryzykowna teza.

Czytaj w LEX: Niewątpliwa niesłuszność tymczasowego aresztowania >

Rozumiem, że Pan jako adwokat i profesor karnista nie powie czegoś takiego. Ja, jako dziennikarz też mam z tym problem, ale przecież wielu zwykłych ludzi stwierdzi, że miał rację, że się ukrywał, bo w końcu na jego wyszło. W przeciwnym razie odsiedziałby te trzy lata w areszcie i teraz mógłby tylko walczyć o odszkodowanie.

To jest taka intuicyjna perspektywa, społeczna. Pamiętajmy jednak, że to jest ocena formułowana ex post, bo wiemy jak się to skończyło. Teraz jesteśmy mądrzejsi i wiemy, że nie było podstaw do przypisania odpowiedzialności karnej. Musimy jednak pamiętać, że takie decyzje o zatrzymaniu czy postanowienia o tymczasowym aresztowaniu, wydawane są w perspektywie ex ante, czyli na moment ich podejmowania. A wtedy nie wiemy, co postępowanie karne przyniesie i jaki będzie jego ostateczny wynik. Gdyby akceptować takie uchylanie się na początkowym etapie, to mogłoby się okazać, że nasz wymiar sprawiedliwości i organy ścigania będą bardzo nieefektywne.

Gdyby do Pana jako adwokata przyszedł ktoś będący w podobnej sytuacji i spytał, czy powinien uciekać przed aresztowaniem, co Pan by doradził?

Nie wyobrażam sobie, żeby adwokat pełniący rolę obrońcy doradzał swojemu klientowi ucieczkę czy ukrywanie się, bądź inne formy mataczenia. Takie zachowanie adwokata byłoby nieetyczne, za co grozi korporacyjna odpowiedzialność dyscyplinarna, ale też byłoby przestępstwem poplecznictwa. To, co możemy robić dla klienta, musi się mieścić w ramach prawnych, nasza linia obrony musi uwzględniać dopuszczalne ramy. A więc możemy walczyć z decyzjami procesowymi poprzez środki zaskarżenia, poprzez prezentowanie stanowiska podczas posiedzeń aresztowych czy na rozprawach. Możemy też kierować środki zaskarżenia.

Czytaj w LEX: Zakaz reformationis in peius a zaliczenie tymczasowego aresztowania na poczet kary >

 

A gdyby taka osoba o radę zwróciła się do tego biznesmena, który „ukrywał się i na jego wyszło”?

Lepiej, żeby ten biznesmen nie udzielał takich rad, bo przepisy dotyczące przestępstwa poplecznictwa, mówię o artykule 239 kodeksu karnego, nie różnicują czy mamy do czynienia z prawnikiem, czy z prywatną osobą. Każda osoba, która dopuszcza się tego rodzaju zachowań, naraża się na odpowiedzialność karną. Wyłączenie odpowiedzialności może dotyczyć tylko ukrywania osób najbliższych.

Czyli jeśli w tej sprawie, od której zaczęliśmy, media donosiły o takiej filmowej scenie, kiedy to żona miała wywieźć tego biznesmena w bagażniku samochodu, to jej odpowiedzialność nie groziła?

Jeśli uznalibyśmy to za pomoc w ukrywaniu się, to nie. Aczkolwiek, z punktu widzenia prawa jest to zachowanie bezprawne. Ale z uwagi na status tej osoby wobec podejrzanego, ustawodawca zdecydował, że osoba najbliższa w takich sytuacjach nie będzie podnosić odpowiedzialności karnej. Oczywiście, jeśli tylko była to pomoc w ukrywaniu się – bo tego dotyczy wyłączenie - a nie doszło do innych działań utrudniających postępowanie. Bo poplecznictwo dotyczy czynów polegających na udaremnianiu lub utrudnianiu postępowania karnego. A lista takich czynów jest praktycznie nieograniczona, może dotyczyć tworzenia fałszywych dowodów, nakłania świadków do fałszywych zeznań i wielu innych.

Czytaj w LEX: Wysokość odszkodowania za niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie >

A jaki w takiej sytuacji jest status samego podejrzanego?

Podejrzany nie może odpowiadać za poplecznictwo, bo nie jest takim czynem pomaganie sobie, zmierzające do uniknięcia odpowiedzialności karnej. Jedyne negatywne konsekwencje, z jakimi może spotkać się podejrzany, to środki zapobiegawcze, z których najbardziej dolegliwym jest tymczasowe aresztowanie. Jeśli sąd dowie się, że podejrzany próbuje się ukrywać, może szybciej zdecydować o tymczasowym aresztowaniu.

Tylko ta osoba musi być zatrzymana.

Oczywiście. Jeśli jednak nie zostanie zatrzymana, to za samo ukrywanie się nic jej nie grozi. Nie ma w polskim prawie przestępstwa w postaci ukrywania się. Może być ewentualnie zarzut dotyczący samouwolnienia się, ale to już ten ktoś musiałby być w areszcie i z niego uciec. Dopóki podejrzany nie nakłania do fałszywych zeznań, nie tworzy fałszywych dokumentów, samo ukrywanie się nie jest przestępstwem. Ale osoby pomagające mu w tym mogą za to odpowiadać.

 

Katarzyna Dudka, Hanna Paluszkiewicz

Sprawdź