Adam Bodnar, uczestnicząc niedawno podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach w debacie o praworządności przyznał, że jednym z kluczowych problemów sądownictwa jest nadużywanie tymczasowego aresztowania. - W ciągu ostatnich kilku lat dwukrotnie wzrosły statystyki stosowania tymczasowego aresztowania i w pewnym sensie taka ogólna atmosfera w wymiarze sprawiedliwości i też pewne mechanizmy nacisku na sędziów powodowały, że znacznie częściej tymczasowe aresztowanie było stosowane – mówił.

Czytaj: Tymczasowo aresztowanych ma być mniej - mogłyby pomóc elektroniczne bransoletki >>

Nadużywany środek zapobiegawczy

Nadużywanie tej instytucji to w Polsce problem od "zawsze", a według instytucji i trybunałów europejskich - problem systemowy, czyli wymagający głębokich, wręcz ustrojowych zmian. Taką właśnie diagnozę postawił Europejski Trybunał Praw Człowieka, a Komitet Ministrów Rady Europy wydał w tej sprawie dwie rezolucje. W 2007 roku odnoszącą się do 44, a w 2014 roku do 173 wyroków Trybunału, dotyczących stosowania tymczasowych aresztowań w Polsce. Stwierdzano w nich, że Polska boryka się z systemowym problemem stosowania praktyki niezgodnej z Europejską Konwencją Praw Człowieka.

A były do tego powody, bo w 2001 roku w polskich aresztach przebywało ponad 24 tys. osób, co było rekordem po zmianie ustroju. I rzeczywiście po tym wytyku zaczęły się pozytywne zmiany, najpierw w praktyce prokuratury i sądów, a potem też trochę w prawie, i na początku drugiej dekady XXI wieku udało się ograniczyć w Polsce liczbę przypadków przewlekłego stosowania tymczasowego aresztowania, a liczba wyroków ETPC z tego tytułu zmalała. W 2016 roku liczba tymczasowo aresztowanych (przebywających w danym czasie w aresztach) spadła do poziomu poniżej 5 tysięcy. Jednak od tego roku obserwujemy ponowny wzrost liczby osób tymczasowo aresztowanych i przypadków stosowania tego środka ponad 12 miesięcy.

Pozytywna zmiana, szybko wycofana

Zmiany wprowadzone w kodeksie postępowania karnego z 2013 r., które weszły w życie w połowie 2015 r., miały wzmocnić prawo do obrony osoby tymczasowo aresztowanej oraz doprecyzować przesłanki i zasady stosowania tymczasowego aresztowania, co miałoby, w zamyśle ustawodawcy, ograniczyć orzekanie tego najsurowszego środka zapobiegawczego. Jednak nowelizacja kodeksu postępowania karnego z 2016 roku, gdy ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym był już Zbigniew Ziobro, przywróciła brzmienie art. 258 par. 2 k.p.k. sprzed 1 lipca 2015 roku. Oznaczało to, że samo zagrożenie orzeczenia wobec podejrzanego surowej kary może przesądzać kwestię jego umieszczenia w areszcie. Jak jednak zauważają analitycy tego zagadnienia, bardzo często sądy surowość kary rozumieją jako ustawowe zagrożenie karą za zarzucany czyn, nie dokonując analizy, jaka kara w realiach konkretnej sprawy i z uwagi na zebrany dotychczas materiał dowodowy może zostać faktycznie orzeczona wobec podejrzanego. A przecież może on też zostać uniewinniony.

Likwidacja przesłanki czy tylko modyfikacja?

Zapowiadając zmiany minister Bodnar wskazał, że zgodnie z założeniami, prokuratura będzie musiała wykazać obawę ucieczki czy mataczenia, a do aresztowania nie będzie już wystarczała – jak obecnie - przesłanka grożącej podejrzanemu surowej kary. Nie sprecyzował jednak, czy ta ostatnia przesłanka zostanie zniesiona, czy tylko zmodyfikowana. Zdaniem prof. Szymona Tarapaty z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, powinna być usunięta z kodeksu. – Ta przesłanka to jest samo zło – mówi. Tego samego zdania jest Bartosz Pilitowski, prezes Fundacji Court Watch Polska, monitorującej pracę sądów.

Fundacja opublikowała na początku tego roku raport „Stosowanie tymczasowego aresztowania w Polsce. Wyniki badań ilościowych i jakościowych”. - Analiza badanych przypadków pozwala uznać, że w tych sprawach, w których zarzucany podejrzanym czyn był zagrożony wysoką karą, sądy w postanowieniach o zastosowaniu tymczasowego aresztowania wskazywały właśnie zagrożenie surową karą jako determinant stosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego – zauważają autorzy. I stwierdzają, że sądom umyka także często, że samo ustalenie realnie grożącej podejrzanemu surowej kary nie wystarcza do zastosowania wobec niego tymczasowego aresztowania. Wskazują, że w przepisie art. 258 par. 2 k.p.k. wskazane jest bowiem, że surowa kara może być samoistną przesłanką stosowania tymczasowego aresztowania, jeśli fakt takiej kary powoduje realną obawę destabilizacji toku postępowania przez podejrzanego. - W praktyce zaś, co wynika także z analizy udostępnionych w ramach badania uzasadnień postanowień o zastosowaniu tymczasowego aresztowania, sądy przyjmują, że ten przepis zwalnia je od wykazywania konkretnych okoliczności uzasadniających możliwość bezprawnego utrudniania prawidłowego toku postępowania przez podejrzanego z uwagi na grożącą mu surową karę – mówi Pilitowski.

Nie ma ryzyka matactwa lub ucieczki, ale areszt jest

Obserwacje te potwierdza też ubiegłoroczny raport Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego - "Tymczasowe aresztowanie w Polsce. Dlaczego jest źle? Jak powinno być?", według którego art. 258 k.p.k. traktowany jest przez sądy jako samodzielna przesłanka stosowania tymczasowego aresztowania. Stwierdzają, że niektóre postanowienia o zastosowaniu tymczasowego aresztowania opierają się na tym, że podejrzanemu grozi wymierzenie surowej kary. Można wręcz napotkać takie decyzje aresztowe, w których uzasadnieniu sąd przyznaje, że nie istnieje obawa ucieczki, ukrycia się lub matactwa, lecz za aplikacją izolacyjnego instrumentu przymusu przemawia grożąca surowa kara. - Wielokrotnie widziałem takie postanowienia, w których sąd, idąc po najmniejszej linii oporu, stosował tymczasowe aresztowanie i nie próbował nawet uzasadniać, że są jakieś obawy, że podejrzany będzie zakłócał postępowanie, a odwoływał się tylko do zagrożenia surową karą – mówi prof. Tarapata, jeden ze współautorów raportu. - W takich sytuacjach areszt nie ma nic wspólnego z zabezpieczeniem prawidłowego toku postępowania karnego, lecz staje się antycypacją możliwej do wymierzenia w przyszłości sankcji - oceniają autorzy opracowania. Ich zdaniem, stosowanie tymczasowego aresztowania wyłącznie na podstawie grożącej surowej kary stanowi nie tylko rażące naruszenie prawa procesowego, ale również art. 31 ust. 3 Konstytucji.

 

Przesłanka łatwa w użyciu

Także Helsińska Fundacja Praw Człowieka w opublikowanym w ubiegłym roku raporcie (O standardzie, który się nie przyjął (w Polsce). Praktyka stosowania tymczasowego aresztowania w świetle przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) stwierdza, że to jedna z najczęściej powoływanych przez sądy przesłanek i najłatwiejsza w praktycznym stosowaniu. – To rzeczywiście jest takie ułatwienie dowodowe, taki samograj, przesłanka łatwa do wykorzystania – komentuje prof. Tarapata.

Autorzy tego raportu podkreślają, że operuje ona pojęciem górnej granicy kary, która została ustalona na potrzeby tego przepisu na 8 lat. Od czasu wejścia w życie Kodeksu postępowania karnego granica ta pozostaje niezmienna, podczas gdy w wielokrotnie zmienianym Kodeksie karnym, co i raz ustawodawca podnosił granice sankcji za różne przestępstwa oraz wprowadzał nowe typy czynów zabronionych zagrożonych 8 latami pozbawienia wolności. - Tym samym zwiększało się „pole rażenia” art. 258 par. 2 k.p.k. – zauważają autorzy opracowania.

Automatyczne stosowanie najsurowszego zabezpieczenia

Według raportu Fundacji Court Watch Polska, sądy poprzez niewłaściwe interpretowanie tej przesłanki i nierzetelne uzasadnianie jej występowania prowadzą do sytuacji, kiedy fakultatywny środek zapobiegawczy jest de facto stosowany obligatoryjnie. - Kiedy tylko zarzuca się podejrzanemu popełnienie przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności, której górna granica wynosi co najmniej 8 lat, sądy w znakomitej większości tylko na tej podstawie decydują się zastosować tymczasowe aresztowanie, nie wskazując w jaki sposób sam fakt surowości kary wpłynie na destabilizację toku postępowania przygotowawczego – czytamy. – To jest takie rozwiązanie prawne, w którym ustawodawca myśli za sędziego – komentuje Bartosz Pilitowski. Jego zdaniem to powinno zniknąć z kodeksu, a sędzia sam powinien ocenić konkretną sytuację, czy rzeczywiście zagrożenie wysoką karą może skłaniać podejrzanego do mataczenia czy ukrywania się.

Zdaniem prof. Szymona Tarapaty, największe zagrożenie związane ze stosowaniem tego przepisu pojawia się w sprawach gospodarczych, gdy zarzuty dotyczą szkód liczonych w milionach złotych, a więc i górne zagrożenie karą jest wysokie. – To jest zagrożenie potencjalne, tę winę trzeba udowodnić. Ale przede wszystkim, w takich sprawach przeważnie nie ma obawy mataczenia czy ucieczki, co zwykle wynika z sytuacji osobistej podejrzanego, a dowody, które są z dokumentów, są zabezpieczone przez prokuratora i oczekuje się tylko na opinie biegłych. A mimo to stosuje się tymczasowe aresztowanie, często długie, odwołując się do tej przesłanki o zagrożeniu wysoką karą – wskazuje.

- Patologią obowiązujących obecnie przepisów jest ich automatyzm. Ustawodawca nie powinien tak ubezwłasnowolniać sędziego, bo on zapoznaje się z konkretnym przypadkiem i może ocenić, czy ta przesłanka i w ogóle zastosowanie tymczasowego aresztowania ma uzasadnienie – podsumowuje Bartosz Pilitowski. Ale zaznacza, że i tak sprawą najważniejszą jest podejście sędziów i praktyka orzecznicza. – Nasze przepisy w tym zakresie nie różnią się radykalnie od przepisów w innych krajach europejskich, natomiast radykalnie różni się praktyka ich stosowania. Szczególnie to, jak rozumiane są te obawy mataczenia czy ucieczki uzasadniające tymczasowe aresztowanie. Teoretycznie obawy mogą pojawić się zawsze. Chodzi o to, aby nie zapominać, że po drugiej stronie jest człowiek i zabezpieczenie postępowania przy pomocy aresztowania odbywa się czyimś kosztem. Prawidłowy tok postępowania nie jest wartością nadrzędną. Wyłącznie jeśli ryzyko, że podejrzany go zakłóci jest realne i nie da się tego ryzyka obniżyć innymi metodami, można zdecydować się, aby pozbawić wolności kogoś komu nie udowodniono winy. Trzeba pamiętać o proporcjach. Nie każda obawa matactwa czy ucieczki to uzasadnia. Tymczasem kiedy zestawimy ze sobą zaludnienie aresztów i poziom przestępczości to okaże się, że w Polsce częściej niż w większości krajów Europy uznaje się za konieczne zastosowanie tego najdolegliwszego środka zapobiegawczego – mówi. - Jestem za likwidacją art. 258 par. 2 ponieważ boję się, że jeśli ten przepis w jakiejkolwiek formie zostanie, to wciąż będzie podstawą do nadużywania tymczasowego aresztowania – kwituje prof. Szymon Tarapata.