Krzysztof Sobczak: Projekt nowelizacji ustawy o Służbie Więziennej zakłada, że pracownicy cywilni będą mogli obejmować stanowiska kierownicze w tej służbie. No i związek zawodowy funkcjonariuszy i pracowników więziennictwa protestuje, że to niedopuszczalne. A co Pan o tym sądzi, jako były, i chyba dotąd jedyny cywilny szef tej służby?

Paweł Moczydłowski: Tak, chociaż żeby było precyzyjnie, to przez pierwsze dwa lata byłem cywilnym szefem tej instytucji, a potem Ministerstwo Sprawiedliwości zdecydowało o nadaniu mi statusu funkcjonariusza. Ale to nie dlatego, że ja tak chciałem, albo żeby to było potrzebne, tylko chodziło o rozwiązanie takiego delikatnego i frustrującego problemu, że zarabiałem mniej niż dyrektorzy zakładów karnych. Moje zarobki wtedy wzrosły, ale ja nadal uważałem, że pracownicy cywilni są w więziennictwie potrzebni, bo liczy się kompetencja i zdolności menadżerskie. I podtrzymywałem stanowisko, że Służba Więzienna powinna iść w kierunku „demilitaryzacji”. A powinno się to wyrażać w tym, że część stanowisk, czy niektóre sfery działalności tej instytucji powinni przejąć ludzie na stanowiskach cywilnych. Są zresztą dyrektorami więzień ludzie po kierunkach technicznych, których podstawowy zawód to np. inżynier budownictwa,  są ekonomiści i inni specjaliści. Był nawet jeden po AWF, najpierw był dyrektorem więzienia, potem dyrektorem okręgowym, i teraz został senatorem. Dziś podstawą do zarządzania jednostkami penitencjarnymi jest organizacja i zarządzanie instytucjami korekcyjnymi. Dyrektor więzienia czy specjalista różnych dziedzin i poziomów zarządzania to musi być człowiek z talentem menadżerskim. Mundur został im w pewnym momencie kariery doklejony.

Jest śmieszny paradoks w tej uchwale Związków, bo to przecież związek zawodowy funkcjonariuszy i pracowników cywilnych więziennictwa. Ciekawe w imieniu, której grupy zawodowej pisali tą uchwałę, bo chyba nie cywili, którzy kompetencjami nieraz przewyższają funkcjonariuszy.

Zobacz wzór dokumentu w LEX: Opinia służbowa funkcjonariusza służby więziennej > >

 

Jakie sfery powinny być obsługiwane przez funkcjonariuszy?

Na pewno to wszystko, co jest związane z ochroną, co kiedyś nazywano strażą więzienną, powinno mieć charakter służby mundurowej. Natomiast wszelkie inne stanowiska mogłyby być przejmowane, nie chodzi o jakiś gwałtowny ruch tylko raczej ewolucyjny proces, przez specjalistów cywilnych. Jeśli popatrzymy na to, co jest realizowane w obszarze więziennictwa, to jest tam służba zdrowia, jest edukacja, łączność, transport, budownictwo i remonty, jest zaopatrzenie.

 

Ale też najważniejsze, obok karnej izolacji, zadanie, jakim jest resocjalizacja i przygotowanie ukaranego obywatela do powrotu do życia w społeczeństwie, to też zadanie cywilne.

Oczywiście. Ta działalność, podobnie jak te wymienione przeze mnie, nie wymagają działania w trybie służby mundurowej, zorganizowanej i działającej na wzór policyjny czy wojskowy, tylko pracy opartej o kompetencje i umiejętności menadżerskie. Trzeba być inżynierem, lekarzem, magistrem pedagogiki, psychologii czy resocjalizacji. Czyli operować w sferze kompetencji i funkcyjności. Hierarchiczność typowa dla służb zmilitaryzowanych może być wręcz szkodliwa, gdy jej zasady wejdą w konflikt z wiedzą fachową. Choćby w tej sferze wychowawczej czy przy rozwiązywaniu konfliktów, likwidacji różnych patologii życia więziennego. Trzymanie porządku, kontrola, zapewnienie bezpieczeństwa są w instytucji penitencjarnej bardzo ważne i niech tym się zajmują umundurowani funkcjonariusze. Ale co to jest za psycholog w więzieniu, gdy on jest w mundurze, a w zakresie obowiązków ma informować o sprawach, o których dowiedział się z rozmów ze skazanymi? On przestaje być psychologiem. To księdza też ubierzmy w mundur o nakażmy mu składanie raportów po spowiedzi. Powariowano w tym okresie, kiedy doprowadzono do pełnej militaryzacji Służby Więziennej.

Zobacz również: Pracownicy cywilni w kierownictwie Służby Więziennej

 

Za daleko to poszło?

Tak. A skutki tego, że struktura hierarchiczno-dyspozycyjna przejęła kontrolę w więzieniach, wychodzą zdecydowanie na niekorzyść tego systemu. Wiele patologii, jakie rozwijały się w ostatnich latach w naszym więziennictwie, było skutkiem tego hierarchiczno-dyspozycyjnego modelu. A reakcją na to, gdy informacje o tych złych zjawiskach zaczęły docierać do opinii publicznej, było utworzenie służby operacyjnej, podobnej do państwowych służb specjalnych, której głównym zadaniem było, według mnie, zablokowanie wypływania tych różnych brudów i przejawów niewydolności tego systemu, na zewnątrz. Na przykład nie widzieli wyprowadzanej z więziennictwa amunicji do strzelnic prywatnych, i Bóg jeden wie gdzie jeszcze. To wcześniej czy później doprowadziłoby do tego, z czym mieliśmy do czynienia w okresie PRL - fal buntów co parę lat. I to nie jest kwestia do rozważań dla związków zawodowych, tylko dla profesjonalistów, jak zorganizować pracę w takiej instytucji.

Czytaj w LEX: Dopuszczalność zwolnienia pracownika służby cywilnej wobec ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych bez konieczności wszczynania procedury dyscyplinarnej > >

 

A gdy związek zawodowy funkcjonariuszy protestuje przeciwko dopuszczaniu cywilnych specjalistów do stanowisk, to broni zasad czy grupowego interesu?

Według mnie to jest obrona grupowego interesu.

 

Związkowcy mówią o groźbie upolitycznienia Służby Więziennej, gdy otworzy się drogę do obejmowania stanowisk przez osoby cywilne.

Bzdura. Upolitycznić można też służby mundurowe, co w ostatnich latach doskonale widzieliśmy i Służba Więzienna nie była wyjątkiem. Zresztą we wspomnianym związku zawodowym skutki umieszczania w strukturach więziennictwa osób związanych z partią, która przez minione osiem lat rządziła w resorcie sprawiedliwości, wciąż widać. I w wielu miejscach nadal jest obecna.

Zobacz także w LEX: Droga sądowa w sprawach dyscyplinarnych funkcjonariuszy Służby Więziennej > >

 

Inny argument związkowców dotyczy tego, że taka osoba, która objęłaby stanowisko kierownicze bez przejścia pełnej drogi w służbie, nie miałaby autorytetu wśród funkcjonariuszy.

Kolejna bzdura i argument nie do przyjęcia. Autorytet bierze się nie z munduru czy innego stroju, tylko z wiedzy, kompetencji, doświadczenia i specyficznych cech potrzebnych do zarządzania ludźmi i instytucjami. Ja nie miałem z tym problemu. Szybko sobie wywalczyłem potrzebną pozycję i na wiele sposobów zostało to potwierdzone. NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa wręczył mi medal, który uważam za bardzo ważny dla mnie, bo był m.in. także za budowanie autorytetu więzienników w opinii publicznej. A ten autorytet po czasach komunizmu był wątpliwy.

Były nawet opinie, płynące z kręgów międzynarodowych specjalistów, że byłem jednym z lepszych specjalistów od więziennictwa, co poskutkowało tym, iż zostałem uznanym międzynarodowym ekspertem, pracującym przez wiele lat m.in. dla Komisji Europejskiej w Centralnej Azji i w innych krajach, które reformowały swoje systemy penitencjarne.

 

Pana zdaniem Służba Więzienna powinna bardziej otworzyć się na pracowników cywilnych.

Tak i wyszłoby to tej instytucji na dobre. We wszystkich sferach, poza działaniami ochronnymi, to jest możliwe. Lekarze, inżynierowie, ale też psychologowie i pedagodzy, nie muszą być funkcjonariuszami. Ale warto dodać, że jednym z celów tych zmian jest też stworzenie możliwości powrotu do pracy wybitnych specjalistów, którzy jako funkcjonariusze odeszli na mundurową emeryturę, ale mogliby być jeszcze z powodzeniem wykorzystani jako specjaliści cywilni. Dalej zresztą, w samym CZSW pracują bardzo dobrzy cywilni fachowcy, których kompetencje przewyższają znaczne zajmowane pozycje w oficjalnej strukturze instytucji.