W wyroku z 14 grudnia br. Trybunał podkreślił, że państwa członkowskie mają swobodę wyboru, czy dopuszczają zawieranie małżeństw przez osoby tej samej płci, jednak muszą zagwarantować takim parom prawne uznanie i ochronę. Trybunał zwrócił uwagę, że w większości państw Rady Europy (27 spośród 47 państw) formą takiego uznania jest instytucja związków partnerskich o statusie porównywalnym z małżeństwem, która co do zasady jest wystarczająca do realizacji standardów EKPC.
Tymczasem do 2016 r., kiedy to zaczęły obowiązywać przepisy dotyczące jednopłciowych związków partnerskich, prawo włoskie nie zapewniało parom osób tej samej płci jakiejkolwiek ochrony prawnej. ETPC uznał, że taka sytuacja nie była uzasadniona żadnymi racjonalnymi argumentami, co doprowadziło do naruszenia art. 8 Konwencji (prawo do ochrony prywatności i życia rodzinnego).
W Polsce jest wciąż problem
Wyrok ETPC ma polski kontekst, ponieważ w orzeczeniu Trybunał powołał się na opinię przyjaciela sądu, którą w tej sprawie złożyła Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Fundacja odniosła się w niej do polskich regulacji i zaznaczyła, że nie istnieją ani procedura legalizacji związków partnerskich w kraju, ani nawet mechanizmy uznawania takich małżeństw zawartych za granicą. Aktualnie jedyną formą respektowaną przez polskie prawo jest małżeństwo heteroseksualne. Jak podkreślono w opinii, nie ma uzasadnienia dla utrzymywania takiej sytuacji w Polsce, która nie zapewnia co najmniej minimalnego uznania prawnego par jednopłciowych.
Czytaj: WSA: małżeństwo dwóch mężczyzn nie może być uznane w Polsce>>
Prawo UE nakazuje uznawać
Interesujący pogląd na ten temat zaprezentował w wydanej niedawno książce prof. Andrzej Wróbel, sędzia Sądu Najwyższego, a wcześniej sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Jego zdaniem Polska jest zobowiązana do uznawania zawieranych za granicą związków partnerskich na gruncie prawa Unii Europejskiej. - To jest jasne. Państwa członkowskie Unii są zobowiązane uznawać związki partnerskie zawarte przez ich obywateli w innych państwach i przyznawać im taki status, jaki jest przyznawany tego typu związkom, albo związkom podobnym, na terytorium Polski. A ponieważ w Polsce nie ma związków partnerskich w sensie prawnym, więc nie pozostaje nic innego jak traktować te związki zawarte za granicą jako małżeństwa - stwierdza. I dodaje, że taka jest logika systemu uznawania. - Skoro nie mamy ustawy o związkach partnerskich, a mamy obowiązek uznawania związków partnerskich zawartych w innych krajach, i to według własnych przepisów, to nie pozostaje nic innego jak traktować te związki zawarte za granicą tak jak małżeństwa.
Zdaniem prof. Wróbla to jest na podobnej zasadzie jak to, że w Rzeczpospolitej Polskiej musimy według pewnych zasad uznawać wykształcenie oraz tytuły zawodowe i naukowe uzyskane w innych państwach. - Jeśli ktoś jest na przykład doktorem habilitowanym w Austrii i chce żeby uznano mu ten tytuł w Polsce, to uznajemy go. Jeśli nie ma dokładnego odpowiednika, bo w danym kraju tytuł doktora jest nadawany na takim poziomie jak u nas tytuł magistra, to osoba taka dostaje uprawnienie do posługiwania się tytułem magistra. W każdym razie są pewne zasady uznawania i my mamy obowiązek uznać przedkładany dokument. Wprawdzie nie ma jeszcze umowy międzynarodowej o uznawaniu związków partnerskich, ale jest Karta Praw Podstawowych i szereg innych dokumentów, z których wynika, że ten status uzyskany w innym państwie członkowskim przez własnych obywateli uprawnia ich do korzystania z tego statusu na terytorium całej Unii Europejskiej - wyjaśnia prof. Andrzej Wróbel.