Trzydziestoletni Jan C. został potrącony autem przez nieznanego sprawcę. W wyniku wypadku amputowano mu nogę powyżej kolana. Sprawcy nie udało się ustalić.
Jan C. domagał się więc od Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego wypłacenia odszkodowania, zadośćuczynienia i renty.
Według art. 444 kc w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Na żądanie poszkodowanego zobowiązany do naprawienia szkody powinien wyłożyć z góry sumę potrzebną na koszty leczenia, a jeżeli poszkodowany stał się inwalidą, także sumę potrzebną na koszty przygotowania do innego zawodu.
Jeżeli poszkodowany utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, może on żądać od zobowiązanego do naprawienia szkody odpowiedniej renty.
Renta i odszkodowanie
Sąd Okręgowy zasądził 200 tys. zł zadośćuczynienia, odszkodowanie 182 tys. zł i rentę 1260 zł. Renta ta należała się od 1 stycznia 2010 r. do 30 listopada 2015 r. z tytułu utarty zdolności do pracy zarobkowej, a także za zmniejszenie perspektyw powodzenia na przyszłość. Był jeszcze jeden punkt - renta 3165 zł z tych samych tytułów liczona od grudnia 2015 r.
Sąd przyjął, że renta należy się za 67 miesięcy, do wydania wyroki w I instancji: od kwoty 3,5 tys. odjął rentę 620 zł ( z tytułu uszczerbku na zdrowiu od ZUS) oraz 1260 zł miesięcznie, czyli w sumie 2 240 zł. Ponadto sąd wyliczył rentę na przyszłość.
Od tego rozstrzygnięcia wniesiono apelację pozwanego, który kwestionował wysokość renty za zamknięty okres 67 miesięcy i rentę na przyszłość. Według Funduszu powództwo powinno być oddalone.
Sąd II instancji stwierdził, że renta wyliczona na 3,5 tys. zł nie znajduje uzasadnienia, gdyż powód nie miał wykształcenia kierunkowego w prowadzonej działalności gospodarczej. Wobec tego trzeba wykorzystać wskaźniki ogłaszane przez prezesa GUS - przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej.
SA zasądza ponad żądanie
Wyliczył, że od ubezpieczyciela należy się 172 tys. 349 zł co stanowiło szumowaną rentę z tytułu niezdolności do pracy za okres od maja 2010 r. do 30 listopada 2015 r. Zmodyfikował rentę na przyszłość - do 2460 zł.
Gdyby dodać to co zasądził sąd I instancji za 67 miesięcy to mamy 84 tys. 320 zł , a w wyniku apelacji zasądził 174 349 zł. Wniosek z tego, ze Sąd Apelacyjny wyszedł poza żądanie apelacji złożonej przez Fundusz o 150 tys. zł.
Według autora skargi kasacyjnej pozwanego Funduszu było to naruszenie zakazu reformationis in peius ( sąd nie może uchylić lub zmienić wyroku na niekorzyść strony wnoszącej apelację). Błędem sądu - jak twierdziła strona pozwana było, że sąd nie pomniejszył świadczenia, które poszkodowany otrzymywał od ZUS i od Funduszu jednocześnie.
SN uchyla częściowo wyrok
Sąd Najwyższy uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Stwierdził, że doszło do istotnego naruszenia procedury cywilnej, zwłaszcza w postępowaniu apelacyjnym (art. 384 kpc). Oznacza to, że jeśli nie ma skutecznej skargi drugiej strony, nie wolno orzekać na niekorzyść strony. Sąd Apelacyjny zasądził więcej o 87 929 zł , kiedy renta była wyższa niż wynikało to z zaskarżonego wyroku. Pozwany Fundusz Gwarancyjny wniósł skargę, by rentę obniżyć.
- Nie ulega wątpliwości, że doszło do bezpodstawnego wzbogacenia - powiedziała sędzia sprawozdawca Anna Kozłowska. - Szkoda, którą się rekompensuje ma być dokładnie taka jaką jest uszczerbek. Jeśli efektem uszczerbku na zdrowiu jest wpłacenie renty przez ZUS, to ta kwot podlega uwzględnieniu w rozliczeniu z Funduszem - dodał SN.
Sygnatura akt I CSK 341/17, 15 luty 2018 r.