- Nie mam serca, aby dokładać pracownikom sekretariatu dodatkowej pracy związanej z publikacją wyroków w portalu. Tym bardziej, że to nie są zadania obowiązkowe – przyznaje sędzia Marek Nowak z Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu
Ten sąd, od 2012 roku opublikował w portalu orzeczeń sądów powszechnych zaledwie 170 orzeczeń.
- Dopóki nie będzie jakiegoś systemu do anonimizacji danych, to publikacja orzeczeń jestem ogromnym kłopotem dla sekretariatów. Nasi pracownicy, są skrajnie przepracowani. Z ogromnym trudem są w stanie podołać swoim bieżącym obowiązkom, nie chcemy dokładać im pracy. Dlatego orzeczeń w bazie pojawia się mniej - mówi sędzia Marek Nowak.
Z rezerwą do portalu
Daniel Kliś rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu uważa, że oprócz przeciążenia sekretariatów pracą, powodem, dla którego sądy nie palą się do upubliczniania wyroków, może być i to, że część sędziów nie przywiązuje zbyt wielkiego znaczenia do tego portalu. - Sam zamieściłem jedno orzeczenie – przyznaje sędzia Kliś.
Opolski sąd opublikował w bazie 108 orzeczeń, większość tuż po wdrożeniu w sądach portalu - w 2012 i 2013 roku. Potem z każdym rokiem stawał się coraz bardziej powściągliwy w upublicznianiu swego dorobku orzeczniczego. W 2016 r. zamieścił tylko 8 orzeczeń, w ubiegłym roku - siedem, w tym roku - żadnego.
Sędzia Andrzej Trzopek prezes Sądu Okręgowego w Bielsku–Białej (196 orzeczeń) przyznaje: „model udostępniania orzeczeń drogą elektroniczną jako narzędzie bez wątpienia wspierające funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości jest w małym stopniu wykorzystywany w tym sądzie”. Jego zdaniem trudno wskazać jedną, znaczącą przyczynę tego stanu rzeczy. Wskazuje, że wiele zależy to od przekonania sędziego sprawozdawcy albo przewodniczącego wydziału, że publikacja jest celowa - z uwagi na poruszany w sprawie doniosły problem prawny albo zainteresowanie społeczne.
- Bez wątpienia podjęcie decyzji o publikacji orzeczenia wymaga pewnego nakładu pracy, co oczywiście nie do końca możne tłumaczyć pewne zaniechania, ale jest też argumentem w sytuacji, gdy obłożenie pracą sekretariatów wydziałów jest nadmierne z powodu liczby spraw, a także kłopotów kadrowych – uważa sędzia Andrzej Trzopek.
Codzienność i reguła
Sądy Okręgowe w Tarnobrzegu i Opolu, to nie jedyne sądy okręgowe, które po macoszemu podchodzą do upubliczniania swojej spuścizny w internecie. Bez entuzjazmu do portalu podchodzą sędziowie z Krosna (106 opublikowanych orzeczeń), Zamościa (185), Koszalina (272), Radomia (309) czy Zielonej Góry (310).
- Kryterium publikacji nie jest nośność wyroku z punktu widzenia społecznego zainteresowania czy nawet stanu faktycznego, ale zagadnienia prawnego. Sędziowie, kwalifikując orzeczenie do publikacji, mają na uwadze precedensowy charakter i poruszane istotne problemy prawne. Zwykła, szara codzienność, nikogo nie interesuje. Nie widzę potrzeby publikacji takiego wyroku – mówi sędzia Jerzy Żurawicki, prezes SO w Zamościu.
Z drugiej strony, jest sporo sądów, które traktują publikację wyroku jako regułę. Sprawnie wyroki zamieszczają sądy apelacyjne. Dobrze radzą z tym sobie także sądy okręgowe: w Łodzi (to rekordzista – opublikował 27,2 tys. spraw), Gliwicach, Szczecinie Poznaniu, Olsztynie, Bydgoszczy czy Piotrkowie Trybunalskim, gdzie publikacje liczone są w tysiącach.
- To kwestia wydania pisemnego zarządzenia, związanego z funkcjonowaniem sądu i organizacją pracy sekretariatów. Wdrożyliśmy procedurę publikacji wyroków i to funkcjonuje. Pracownicy robią to w zakresie swoich obowiązków, nikt nie zostaje po godzinach, nie słyszałam żadnych skarg – mówi Justyna Błasińska-Krawczyk dyrektor Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim.
W rejonach bywa więcej, niż w okręgach
Potrzebę publikacji swojego dorobku orzeczniczego widzą też niektóre sądy rejonowe. Sprawnie publikują orzeczenia m.in. sądy w Olsztynie, Szczytnie, Gdańsku, Łodzi, Toruniu, Wrocławiu, ale także te mniejsze w Giżycku, Świdnicy, Kłodzku, Dzierżonowie czy Człuchowie.
- W naszym sądzie to żaden problem. Jeśli sędzia wypełnia arkusz do publikacji, to pracownik musi to wykonać. Mam jednocześnie świadomość, że tych dodatkowych obowiązków dochodzi pracownikom coraz więcej – mówi sędzia Marek Osowicki prezes Sądu Rejonowego w Człuchowie.
Wyjaśnia, że liczba opublikowanych wyroków zależy od kategorii spraw, liczby uzasadnień wyroków i przekonania sędziego o celowości i potrzebie publikowania orzeczeń.
- Niektórzy sędziowie mają do tego dystans, a ustawowego obowiązku publikacji nie ma – zaznacza sędzia Osowicki.
- Jest nacisk administracyjny, aby orzeczenia publikować, przy czym jeśli jest to dziesiąte orzeczenie jednorodzajowe, to takiego wyroku nie zamieszczamy. Generalnie nie są to czynności, które przyśpieszają prace wydziału, przy skąpej sytuacji kadrowej. Dlatego sporo zarządzeń o publikacji czeka na wykonanie – przyznaje sędzia Bogusława Olszewska - Wojgienica prezes SR w Giżycku.
Czy publikacja orzeczeń sądów rejonowych ma sens
- Tak, bo sprawy do Sądu Najwyższego lub sądu apelacyjnego docierają często po roku, a nawet dwóch, a my pochylamy się nad nowym przepisem czy zjawiskiem, które się pojawiło. Dzięki tej bazie, sądy pierwszej instancji mogą się wypowiedzieć i poznać poglądy innych sądów. Jako sędzia orzecznik nie jestem sam z danym problemem – mówi sędzia Marek Osowicki.
Zaznacza, że coraz częściej na orzeczenia zamieszczone w portalu powołują się wprost adwokaci i radcy prawni w swoich pozwach czy odpowiedziach na pozew. I nie tylko na orzeczenia Sądu Najwyższego czy sądów apelacyjnych, ale także sądów pierwszej instancji.
- Pozwala to zachować ciągłość orzecznictwa, skoro publikuje się wyroki sądu drugiej instancji, na którym często orzeczenie się kończy. Bywa, że sądy różnie oceniają stan prawny. Te publikacje pozwalają poznać motywy, jakimi kierowały się oba sądy rozpoznając daną sprawę. Ten portal ma dużą wartość edukacyjną – uważa sędzia Bogusława Olszewska - Wojgienica.
Tezowanie podniosłoby jakość
Portal orzeczeń sądów powszechnych wystartował w 2012 roku. Od tego czasu w bazie opublikowano ponad 270 tys. wyroków (stan na 11 sierpnia). Zgodnie z zarządzeniami prezesów sądów, publikacji nie podlegają wyroki w postępowaniach, gdzie jawność rozprawy wyłączona jest z urzędu m.in. w sprawach o zgwałcenie, ubezwłasnowolnienie, w sprawach rozwodowych, czy dotyczących dóbr osobistych. W pozostałych sprawach nie ma wytycznych, które z nich mają znaleźć się na portalu.
- W mojej ocenie celowym jest przekonywanie sędziów do korzyści, jakie przynosi publikowanie orzeczeń w zakresie ujednolicenia linii orzeczniczej, wykonywania kontroli społecznej nad prawidłowością działania wymiaru sprawiedliwości, a także kształtowanie kultury prawnej – mówi sędzia Andrzej Trzopek.
Zdaniem sędziego Marka Nowaka, być może wyroków w portalu byłoby więcej gdyby ich publikowanie było obowiązkowe, ale jednocześnie zapewniono by sądom siły i środki, by odbywało się to bez uszczerbku dla bieżącej pracy.
- To jest bardzo istotne, bo sędziów i pracowników sekretariatu rozlicza się za podstawowe rzeczy. Dla mnie podstawową aktywnością jest orzekanie i z tego jestem rozliczany, to jest dla mnie absolutnie najważniejsze – mówi sędzia Nowak.
- Liczba orzeczeń na portalu jest tak duża, że trudno przebrnąć przez tą masę. Uważam, że portal powinien iść w jakość publikowanych orzeczeń, a nie ilość. Korzystanie z niego ułatwiłby bezwzględny wymógł tezowania każdego zamieszczanego tam wyroku - podniosłoby to jakość publikowanych orzeczeń – mówi sędzia Daniel Kliś.
Minister nie będzie zmuszał sądów
Ministerstwo Sprawiedliwości nie przeprowadzało szczegółowych analiz dotyczących funkcjonowania portalu. Z danych przesłanych przez resort wynika, że na portalu opublikowano:
w 2013 roku - 33 315 orzeczeń
w 2014 roku – 42 850 orzeczeń
w 2015 roku – 41 268 orzeczeń
w 2016 roku – 50 778 orzeczeń
w 2017 roku – 44 820 orzeczeń
Czy obywatele i prawnicy maja szansę na częstsze publikacje orzeczeń na portalu – szczególnie w tych sądach, które niespecjalnie się do tego przykładają? Wygląda na to, że nie.
Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości, wyjaśnia, że resort przygląda się funkcjonowaniu portalu orzeczeń sądów powszechnych, ale to tylko prace analityczne. Ministerstwo nie planuje żadnych zmian w działalności portalu. Nadal więc publikacja w nim odbywać się będzie na podstawie zarządzeń prezesów poszczególnych sądów.
- Z jednej strony, portal to realizacja zasady jawności i dostępności do orzeczeń sądowych, z drugiej strony - jego funkcjonowanie wymaga nakładów. Sądy są zaś przeciążone czynnościami zasadniczo innymi, niż udostępnianie orzeczeń na portalu. Nie widzimy potrzeby, aby nakazywać sędziom publikację wszystkich orzeczeń. Nie ma to sensu - zapychałoby serwery i pożerało masę środków na ich utrzymywanie, w sytuacji, w której mało kogo by te orzeczenia zainteresowały – mówi Łukasz Piebiak.
Z danych MS wynika jednak, że średnio miesięcznie portal ma 512 333 sesji, a odwiedza go 452 167 użytkowników (dane za I półrocze 2018 r.).