RPO złożył w Trybunale Konstytucyjnym swoje stanowisko. Podkreślił w nim, że ma wątpliwości, czy nowela doprowadzi do ograniczenia nieprawdziwych zwrotów typu „polskie obozy śmierci”; podkreślił również, że sądy nie są od rozstrzygania sporów historycznych, a państwo może inaczej reagować na wypowiedzi godzące w jego dobre imię.
Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN 6 lutego 2018 r. Skierował ją równocześnie - w trybie kontroli następczej – do TK. Jak uzasadnił chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy noweli ustawy o IPN nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz kwestię tzw. określoności przepisów prawa.
Regulacja wprowadziła nowe przestępstwo – art.55a. Przewiduje karę grzywny lub do 3 lat pozbawienia wolności dla każdego (także cudzoziemca spoza Polski), kto publicznie i wbrew faktom przypisuje "Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu" odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. Taka kara grozi też za „rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni”. Karane jest również działanie nieumyślne. Odpowiedzialności nie podlega działalność artystyczna i naukowa.
Czytaj: Prezydencki minister: prezydent skierował nowelizację ustawy o IPN do TK, by rozwiać wątpliwości >>
Nowela o IPN może prowadzić do autocenzury dziennikarzy?
RPO w swoim stanowisku zwrócił uwagę, że TK wiele razy podkreślał, iż zapisana w konstytucji wolność słowa chroni również wypowiedzi wyrażające dezaprobatę, niechęć, uprzedzenia. Może podlegać ograniczeniom, ale pod trzema warunkami: legalności, celowości i konieczności – czego w ocenie Bodnara nowela nie spełnia.
Podkreślił także, że ograniczenia wolności wypowiedzi „są nieproporcjonalne w stosunku do zamierzonych efektów regulacji”.
Dodał przy tym, że sankcje karne za wypowiedzi zawsze są istotnym wkroczeniem w sferę wolności słowa, co może mieć „mrożący skutek” dla debaty publicznej i powstrzymywać m.in. dziennikarzy przed wykonywaniem ich funkcji społecznej.
W ocenie Bodnara już sama groźba wszczęcia postępowania karnego wiąże się z dolegliwościami mogącymi zniechęcać do zabierania głosu w dyskusji publicznej, a ryzyko „mrożącego skutku” wzrasta, gdy ściganie przestępstwa odbywa się z oskarżenia publicznego, a sankcją jest pozbawienie wolności.
RPO: ściganie i skazanie cudzoziemca będzie utrudnione
Zdaniem RPO niezwykle utrudnione będzie też ściganie i skazanie cudzoziemca. W swoim stanowisku zwrócił uwagę, że zgodnie z art. 30 Kodeksu karnego, nie popełnia przestępstwa ten, kto działa „w usprawiedliwionej nieświadomości jego bezprawności”.
- Cudzoziemcom nieznającym polskiego systemu prawnego i niemającym realnej możliwości zapoznania się z nim, łatwo będzie wykazać taką nieświadomość - dodaje RPO.
W jego opinii art. 55a jest więc przepisem przede wszystkim o charakterze symbolicznym, który stanowi wyraz polskiej polityki historycznej w stosunkach międzynarodowych.
Jego wątpliwości budzi także to, czy przepis ten będzie przydatny do ochrony dobrego imienia narodu i państwa i czy ograniczy zwroty typu „polskie obozy śmierci”.
Dobrego imienia można bronić innymi metodami
Bodnar w swoim stanowisku wskazuje też, że w polskim prawie są już przepisy przewidujące do 3 lat więzienia za „publicznie znieważanie” narodu lub Rzeczypospolitej Polskiej oraz za zaprzeczanie zbrodniom nazistowskim.
Jak wskazał, polscy obywatele urażeni nieprawdziwymi wypowiedziami nt. zbrodni nazistowskich mogą też skutecznie korzystać z drogi procesu cywilnego o naruszenie dóbr osobistych.
W jego ocenie w przypadku skazań na podstawie art. 55a Europejski Trybunał Praw Człowieka mógłby uznać naruszenie przez Polskę art. 10 Konwencji Praw Człowieka, który gwarantuje wolność wyrażania opinii.