E-rozprawy były jednym z tematów odbywającej się 21 czerwca w Warszawie konferencji Zdalne rozprawy i e-doręczenia w postępowaniu cywilnym - stan de lege lata i de lege ferenda, organizowanej przez Uczelnię Łazarskiego w Warszawie i zastępcę koordynatora krajowego ds. informatyzacji sądownictwa powszechnego. Przypomnijmy, obecnie rozwiązania dotyczące e-rozpraw obowiązują na podstawie przepisów przejściowych / epizodycznych – tj. wprowadzonych w związku z pandemią COVID-19 - na czas trwania stanu epidemii lub stanu zagrożenia epidemicznego i jeden rok po odwołaniu drugiego z nich. Prawnicy już od dłuższego czasu podnosili, że m.in. możliwość e-rozpraw należałoby wprowadzić na stałe. W tym kierunku idzie projekt zmian w kodeksie postępowania cywilnego, ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych i innych ustaw (druk 3216). 

Zgodnie z opracowywanymi zmianami przewodniczący będzie mógł zarządzić przeprowadzenie posiedzenia jawnego przy użyciu urządzeń technicznych umożliwiających jego przeprowadzenie na odległość (posiedzenie zdalne), jeżeli nie stoi temu na przeszkodzie wzgląd na charakter czynności, które mają być dokonane na posiedzeniu, a przeprowadzenie posiedzenia zdalnego zagwarantuje pełną ochronę praw procesowych stron i prawidłowy tok postępowania. W takim przypadku na sali sądowej mają przebywać sąd i protokolant, a pozostałe osoby uczestniczące w posiedzeniu nie będą musiały przebywać w budynku sądu prowadzącego postępowanie. 

Sporo emocji budzi natomiast inny wprowadzany przepis - art. 263[1] zgodnie, z którym strona będzie mogła sprzeciwić się przesłuchaniu świadka poza salą sądową w ramach posiedzenia zdalnego, nie później jednak niż w terminie siedmiu dni od dnia uzyskania informacji o zamiarze przeprowadzenia dowodu w taki sposób. W razie skutecznego wniesienia sprzeciwu sąd wezwie świadka do osobistego stawiennictwa na sali sądowej. Sędziowie mówią wprost, że to może prowadzić do obstrukcji procesowej. 

Czytaj: Na stałe e-doręczenia, e-rozprawy i szybciej przepadek auta pijanego kierowcy - rząd przyjął projekt

Prokurator Krajowy rośnie w siłę - włącznie z kwestionowaniem decyzji Generalnego>> MS odwiesza wstrzymanie biegu przedawnienia karalności czynów>>

Prawa konstytucyjne chronione, czy też nie?  

Przy ocenie konstytucyjności przepisów zgodni nie byli nawet prelegencji omawiający temat e-rozpraw. Prof. dr hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, podkreślił że nowelizacja utrwala skutki zarazy i to pod pretekstem wsparcia obywateli. 

W jego ocenie rozprawy zdalne ograniczają prawo do sądu, bo - jak wyjaśniał - obywatel, zgodnie z Konstytucją, ma prawo do sądu realnego, stacjonarnego, a nie tylko do sądu wirtualnie. 

- Sąd jest wartością a projektodawcy deprecjonują tę wartość - wskazywał. W jego ocenie problematycznych jest wiele rzeczy. Począwszy od samego przesłuchiwania świadków - w ocenie profesora tryb zdalny może służyć wywieraniu na nich nacisku, ustawieniu zeznań, w końcu - jak wyjaśniał, może się też zdarzyć, że takie zeznania, z powodu problemów technicznych będą niepełne. - Kolejna kwestia. Zdalne rozprawy dają dużą możliwość nagrywania, a to może prowadzić do manipulacji czy wykorzystywania tego przeciwko osobom biorącym udział w takiej rozprawie  - wskazywał. 

Czytaj w LEX: Rozprawy zdalne w postępowaniu cywilnym >

W jego ocenie e-rozprawy nie służą również osobom wykluczonym cyfrowo, starszym, z niepełnosprawnościami. Profesor powiedział nawet, że oddalają je od sądów. - Mamy również sprzeczność z art. 32 Konstytucji dotyczącym równowagi strona, ponieważ osoba, która nie ma możliwości połączenia się zdalnie będzie musiała przyjechać do sądu, a jej przeciwnik będzie się łączyć z plaży w Sopocie. W końcu takie rozprawy są też niezgodne z rzetelnością i sprawnością organów publicznych i z zasada proporcjonalności, bo po co je wprowadzamy? Aby pod hasłem usprawnienia itp. władza publiczna miała więcej władzy - wskazywał.

Czytaj w LEX: Doręczanie pism sądowych za pośrednictwem portalu informacyjnego sądu - aspekty praktyczne >

Diabeł nie taki straszny, jak go malują 

Pozostali prelegenci podkreślali jednak, że słowem klucz jest tutaj czynnik ludzki - czyli to jak do zdalnych rozpraw podejdzie m.in. sędzia. Jak wskazywali, to sędzia będzie musiał ocenić, czy taki tryb w danej sprawie może być stosowany, czy nie. Część sędziów podnosiła również - z własnej praktyki - że oni sami nie zarządzają posiedzeń zdalnych, ale dają uczestnikom możliwość uczestnictwa w rozprawie zarówno zdalnie, jak i stacjonarnie, a od stron zależy, którą opcje wybiorą. 

Dr. hab Agnieszka Góra-Błaszczykowska, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, prof. Akademii Sztuki Wojennej, podkreślała, że oczywiście próby manipulacji mogą się zdarzyć, ale mogą się one też wystąpić w trybie stacjonarnym. - W sądach administracyjnych zdalne rozprawy mamy od dwóch lat, publiczność jest w trybie zdalnym i stacjonarnym, każdy kto chce może poprosić o link do konkretnej sprawy, trzeba podać imię i nazwisko - mówiła. 

Dodawała, że zdarzały się sytuacje wyjątkowe, kiedy przykładowo pełnomocnik łączył się z sądem z samochodu, bo utknął w korku, albo z korytarza sądowego w innym mieście (w przerwie między rozprawami w innych sprawach). - Co ważne zauważyłam pewną odpowiedzialność stron w tym zakresie, nie było nadużyć. Dla mnie, z perspektywy spraw, w których orzekam, tryb zdalny jest dużym osiągnięciem - mówiła, dodając że chodzi m.in. o sprawy dotyczące wojskowych, którzy ze względu na wiek, przebyte choroby w przypadku rozpraw stacjonarnych nie byliby w stanie stawić się w sądzie.

Czytaj w LEX: System doręczeń z uwzględnieniem e-doręczeń (doręczeń elektronicznych oraz doręczeń przez Portal Informacyjny) >

 

 

Sędzia musi dobrze ocenić sytuację  

Także dr hab. Aneta Łazarska, profesor Uczelni Łazarskiego, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, podkreśla, że sędzia, analizując tryb zdalny musi brać pod uwagę charakter sprawy i realne trudności osoby w niej uczestniczącej. Wśród kryteriów, które powinny być istotne dla sądu wymieniła również wzgląd na charakter czynności, które mają być dokonane na posiedzeniu, przeanalizowanie, czy zostanie zachowany prawidłowy tok postępowania i oczywiście względy ekonomii postępowania.  

Czytaj też: Rozprawa on-line a prawo do rzetelnego procesu. Omówienie wyroku ETPC z dnia 2 grudnia 2021 r., 36516/19 (Jallow) >>

Wskazywała również, że taki tryb na świecie nie jest niczym nowym i przykładowo w Wielkiej Brytanii korzystano z niego już 50 lat temu w sprawach dotyczących zwolnień za kaucją, świadków przebywających za granicą, zastraszanych. 

- Profesor Richard Susskind mówi, że nie ma potrzeby dyskutować, czy zdalne rozprawy "tak" czy "nie", tylko jak zapewnić gwarancje rzetelnego procesu - mówiła, dodając że za przemawiają za tym m.in. możliwość sprawniejszego prowadzenia sprawy czy ograniczenie jej kosztów. Sędzia wskazywała również, że koszty mają duże znaczenie także z punktu widzenia stron - a chodzi m.in. o kwestie dojazdów i czas, które trzeba na to poświęcić. 

Czego brakuje? Jak wskazywała, same sądy borykają się nadal z brakiem wsparcia technicznego, informatyków, ale też z brakami w sprzęcie. Przykładowo - jak mówiła - nie ma wystarczające liczby kamer, które umożliwiałyby zarejestrowanie całego składu sędziowskiego.