W ciągu pięciu najbliższych lat zakłady karne opuszczą osoby, którym w wyniku amnestii z końca lat 80. zamieniono kary śmierci na 25 lat więzienia. Wśród nich znajdują się seryjni mordercy, pedofile oraz gwałciciele.
Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt zmian przepisów, który ma zablokować takim osobom drogę na wolność. Zgodnie z proponowanym brzmieniem art. 83a kodeksu karnego wykonawczego jeżeli skazany, który odbywa karę pozbawienia wolności, przejawiać będzie zaburzenia preferencji seksualnych lub zaburzenia osobowości o takim charakterze lub natężeniu, że uzasadniają przypuszczenie, że jego pobyt na wolności spowoduje poważne niebezpieczeństwo dla życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób, poddawać się go będzie badaniom psychologicznym i psychiatrycznym. Jeśli lekarze dojdą do wniosku, że dana osoba stanowi potencjalne niebezpieczeństwo dla społeczeństwa, sąd opiekuńczy będzie mógł wobec niej zastosować nowy szczególny rodzaj środka zabezpieczającego, orzekany po odbyciu kary – umieszczenie w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
I tu pojawia się problem, gdyż wielu przestępców, którzy w najbliższych latach mają opuścić zakłady karne, choć są niedostosowani do życia w społeczeństwie, nie są chorzy psychicznie. Tym samym zgodnie z uwagami resortu zdrowia nieuprawnione jest ich umieszczanie w zakładach leczniczych. – Podzielam wątpliwości i argumentację Ministerstwa Zdrowia w zakresie podjęcia problemu odizolowania osób zaburzonych, lecz nie chorych psychicznie. Szpital psychiatryczny to nie więzienie, a faktyczne postawienie znaku równości między osobami chorymi a nadal zdemoralizowanymi, choć byłymi przestępcami, jest umniejszeniem godności osób chorych – podkreśla adwokat Marcin Muśnicki, specjalista od prawa karnego i rodzinnego.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna