Krzysztof Sobczak: Ostatnie kilka lat charakteryzuje się skokowym wzrostem liczby pytań prejudycjalnych kierowanych z Polski do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Co to oznacza?

Paweł Bańczyk: Według mnie to przede wszystkim efekt zwiększającej się świadomości sędziów, że pytanie prejudycjalne to odpowiedni sposób wyjaśnienia wątpliwości związanych ze stosowaniem w kraju prawa unijnego.

Czytaj też: Zakres pytania prejudycjalnego - komentarz praktyczny >>>

W wydanej niedawno, wspólnie z prof. Agnieszką Frąckowiak-Adamską książce podajecie państwo konkretne liczby, ale też stwierdzacie, że o ile wcześniej kierowanie pytań do TSUE było przede wszystkim domeną Sądu Najwyższego i NSA, to w ostatnich latach bardzo wzrósł udział pytań pochodzących z sądów powszechnych.

Jeśli chodzi o ten przyrost, to o ile przez wiele lat była to liczba poniżej 10 takich pytań na rok, to w latach 2016 i 2017 było ich po 19, w kolejnym roku już 31, w 2019 r. – 39 a w 2020 r. – 41. I rzeczywiście bardzo wzrósł udział w nich pytań prejudycjalnych kierowanych do TSUE przez sądy powszechne.

Czytaj także: Prof. Frąckowiak-Adamska: Więcej pytań do unijnego Trybunału, bo trzeba bronić praworządności>>

Jak pan to interpretuje?

Myślę, że w pierwszym okresie naszej przynależności do Unii Europejskiej sędziowie sądów powszechnych prezentowali pewien dystans wobec tej instytucji. Nie widzieli też może bezpośredniego przełożenia odpowiedzi na zadane pytania na ich pracę i na podejmowane decyzje. Nie we wszystkich sprawach mieli też możliwość wystąpić z pytaniami. Trzeba też pamiętać, że sędziowie sądów powszechnych z reguły nie orzekają w ostatniej instancji, a więc na nich nie spoczywa co do zasady obowiązek kierowania pytań prejudycjalnych.

Czytaj też: Pytanie prejudycjalne - postępowanie - komentarz praktyczny >>>

 

Cena promocyjna: 71.2 zł

|

Cena regularna: 89 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 89 zł


To można uznać za wyjaśnienie tej wcześniejszej sytuacji, gdy z sądów powszechnych trafiało mało pytań do TSUE, bo sędziowie mogli uznawać, że wcześniej są jeszcze Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny, niech więc one wyjaśnią sprawę, a jak nie, to kierują pytania do TSUE. Ale to się zmienia. Dlaczego?

Na pewno jest to kwestia większej świadomości. Ale też korzystania z przykładu innych kolegów, którzy jako sędziowie sądów powszechnych występowali z pytaniami do TSUE i otrzymali na nie odpowiedzi pozwalające na rozstrzygnięcie rozpoznawanych spraw. To jest wzór, za którym idą inni, korzystając z przetartej przez innych ścieżki. Im więcej jest takich pytań i odpowiedzi, tym więcej będzie kolejnych. Ta instytucja staje się coraz bardziej oswojona, staje się czymś normalnym, korzystanie z niej nie jest już niczym nadzwyczajnym.

 

 

Tylko ten wzrost zainteresowania sędziów sądów powszechnych ma pewną specyfikę – on pokrywa się z ogólnym wzrostem pytań z Polski kierowanych do TSUE, a to z kolei czasowo pokrywa się z kryzysem praworządności w Polsce. Widzi pan ten czynnik?

Niewątpliwie jest związek między tymi zjawiskami. Wcześniej pytania dotyczyły tradycyjnych problemów związanych ze stosowaniem prawa unijnego i wtedy tych pytań było mniej. Natomiast wzrost liczby pytań w ostatnich latach zbiega się z okresem intensywnych sporów o praworządność w Polsce i wprowadzeniem zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa, Sądzie Najwyższym i sądach powszechnych. W związku z zaistniałą sytuacją również sędziowie sądów powszechnych przejawili inicjatywę i odnaleźli w instytucji odesłania prejudycjalnego instrument, który pozwolił im na zweryfikowanie zgodności z prawem unijnym pewnych rozwiązań przyjętych w systemie prawnym w Polsce.

Czytaj też: Konsekwencje prawne wyroku TSUE z 2 marca 2021 r. A.B. i in. przeciwko Krajowej Radzie Sądownictwa >>>

W tym samym czasie ubyło pytań kierowanych do Trybunału Konstytucyjnego. Przypadek?

To jest pewnie ze sobą powiązane. Przy czym należy podkreślić, że jeśli chodzi o możliwość zweryfikowania zgodności polskich przepisów z unijnymi, to tutaj Trybunał Konstytucyjny nie miałby wiele do powiedzenia, ze względu na brak właściwości. Właściwą drogą jest pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Czytaj też: Pytanie prejudycjalne jako instrument wykładni prawa UE: istota, granice i możliwości kontroli >>>

Ale czy przynajmniej część z tych pytań kierowanych do TSUE nie powinna trafić do naszego Trybunału Konstytucyjnego? Choćby te dotyczące statusu sędziów powoływanych z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa.

Niewątpliwie można byłoby dokonać oceny niektórych rozwiązań pod kątem zgodności z Konstytucją. Ale wyobrażam sobie, że sędziowie sądów powszechnych śledzą pracę Trybunału Konstytucyjnego i oceniają, na ile mogą liczyć na przeprowadzenie przez niego rzetelnej kontroli konstytucyjności przepisów przyjętych po 2015 roku.

Pytanie do Luksemburga o zgodność z prawem unijnym było działaniem zastępczym, bo nie ma gdzie i komu zadać pytania właściwego, czyli o zgodność tych przepisów z konstytucją?

Można to tak interpretować. Ta droga w niektórych sytuacjach okazuje się być bardziej skuteczna niż korzystanie z instrumentów dostępnych w prawie krajowym. One w niektórych sprawach mogłyby być wykorzystane w tym samym celu, ale autorzy pytań do TSUE uznali, że obrana przez nich droga jest bardziej odpowiednia.

 

 

A czy w sytuacji, gdy Trybunał Konstytucyjny wydaje kolejne wyroki „o wyższości” prawa krajowego nad unijnym i stwierdza, że można nie wykonywać wyroków Trybunału Sprawiedliwości, nie osłabnie motywacja sędziów do zadawania pytań prejudycjalnych? Szczególnie, że także wywierane są naciski, a nawet represje wobec sędziów odwołujących się unijnych wyroków.

Trudno przewidywać przyszłość. Niemniej w ostatnich latach polscy sędziowie pokazali odporność na takie naciski kierując pytania prejudycjalne pomimo różnych wiążących się z tym dla nich zagrożeń. Jestem przekonany, że są sędziowie, którzy mimo orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego nadal będą korzystali z tej drogi wyjaśniania wątpliwości związanych ze stosowaniem prawa unijnego. Skoro bowiem jesteśmy częścią Unii Europejskiej i prawo unijne jest częścią naszego porządku prawnego, to właśnie przewidziany w tym prawie instrument pytania prejudycjalnego stanowi odpowiedni środek ustalenia przez sędziego, jak rozstrzygnąć konflikt między wskazaniami wynikającymi z wyroków Trybunału Konstytucyjnego i tym, co wynika z prawa Unii.

Paweł Bańczyk jest byłym sędzią, obecnie pracownikiem Dyrekcji Badań i Dokumentacji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Odpowiedzi udzielone na zadane pytania są wyłącznie wyrazem osobistych poglądów autora.