Wniosek taki złożyli w TSUE w sierpniu przedstawiciele polskiego rządu. Argumentowali, że niemieckie pytanie dotyczy tej samej kwestii, co pytania prawne polskich sędziów, a Trybunał powinien udzielić na nie jednej, spójnej odpowiedzi. Polska argumentowała, że wszystkie kraje UE powinny być traktowane w taki sam sposób.
Podczas pierwszej rozprawy w tej sprawie pełnomocnik polskiego rządu, prof. Waldemar Gontarski przekonywał, że "Skoro w Niemczech minister sprawiedliwości powołuje i awansuje sędziów, to jest naruszany przepis Karty praw podstawowych o niezawisłości".
W niemieckim pytaniu z 1 kwietnia br. do Trybunału chodzi o to, że sąd z Wiesbaden zwrócił się do TSUE, by ten zdecydował, czy można go zakwalifikować jako niezawisły i bezstronny w rozumieniu unijnego traktatu, a także postanowień unijnej Karty praw podstawowych UE.
- Liczymy, że pomimo braku połączenia sprawy KRS i podobnej sprawy z Niemiec, o co wnioskował polski rząd, Trybunał Sprawiedliwości UE zastosuje podobne kryteria dla Polski i dla Niemiec - powiedział wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk.
Czytaj: Rzecznik TSUE: Izba Dyscyplinarna SN nie jest niezawisłym sądem >>
Trybunał odpowie na pytania polskich sądów
Rozpatrywana przez TSUE polska sprawa dotyczy pytań sądów okręgowych w Łodzi i Warszawie w sprawie niezawisłości sędziów w kontekście nowego systemu postępowań dyscyplinarnych.
Skład orzekający z Łodzi, który zajmuje się sprawą sporu między miastem Łowicz, a Skarbem Państwa, obawia się konsekwencji w razie wydania niekorzystnego rozstrzygnięcia dla budżetu. Natomiast sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tuleya kontekście sprawy kryminalnej zapytał TSUE, czy prawo unijne należy interpretować w ten sposób, że obowiązek państw członkowskich do ustanowienia środków zaskarżenia niezbędnych do zapewnienia skutecznej ochrony sądowej sprzeciwia się przepisom "likwidującym gwarancje niezależnego postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów w Polsce".
Obie sprawy dotyczą powoływania sędziów
Polski rząd argumentował w swoim wniosku, że zarówno w sprawach polskich jak i niemieckiej rozważane jest to, czy przepisy krajowe dotyczące powoływania sędziów nie są sprzeczne z regulacjami unijnymi. W Polsce powoływaniem sędziów zajmuje się prezydent na wniosek KRS, natomiast w Niemczech robi to minister sprawiedliwości bez udziału przedstawicieli władzy sądowniczej. - Sprawy dotyczą zatem tego samego, bardzo istotnego zagadnienia ustrojowego, a mianowicie kwestii, czy Unia Europejska posiada kompetencje do oceny procedur powoływania sędziów sądów państw członkowskich - można było przeczytać w polskim wniosku.
Prezes Trybunału postanowił nie przychylić się do tego wniosku. Jak wyjaśniło jego biuro, powodem takiej decyzji jest to, że polskie pytania rozpoznawane są w trybie przyspieszonym i są na znacznie bardziej zaawansowanym etapie postępowania niż sprawa niemiecka.
- Te proceduralne przyczyny nie są w naszej ocenie wystarczającym uzasadnieniem odmowy. Obie sprawy merytorycznie są wystarczająco powiązane, by były rozpatrywane razem. Dotyczą one tej samej kwestii: w jaki sposób można powoływać sędziów. Jeśli w stosunku do Polski padają oskarżenia o naruszenie europejskich standardów, to absolutnie konieczne jest sprawdzenie, czy te standardy są rzeczywiście w taki sam sposób stosowane we wszystkich krajach - ocenił Szymon Szynkowski vel Sęk.
Według informacji pochodzących z TSUE, wstępny termin na opinię rzecznika generalnego Trybunału w polskiej sprawie został wyznaczony na 24 września. Kilka tygodni później ma być wydany wyrok.