W ten sposób PK odniosła się do opublikowanego w najnowszym numerze tygodnika „Polityka” artykułu, którego autor stwierdza, że „Prokuratorzy z PK w związku z tym śledztwem przez ponad rok prowadzili pełną kontrolę operacyjną sędziego Łączewskiego. Podsłuchiwano jego telefon, sprawdzano skrzynkę mailową i korespondencję pocztową. Prawdopodobnie zakładano też podsłuchy na telefony, z którymi się łączył. Łamano prawa obywatelskie, bo przecież był pretekst.”
- Informacje zawarte w artykule są nieprawdziwe. W związku z powyższym Prokuratura Krajowa skierowała do redakcji tygodnika sprostowanie – czytamy w oświadczeniu.
W treści sprostowania Prokuratura Krajowa przyznaje, że Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej prowadził od 21 października 2016 r. do 20 lutego 2017 r. postępowanie na podstawie zawiadomienia Marka S., wskazującego na przyjęcie przez sędziego Wojciecha Łączewskiego korzyści majątkowej w wysokości 7 tys. zł. - W toku tego postępowania nie prowadzono kontroli procesowej tj. kontroli i utrwalania rozmów. Nie sprawdzano korespondencji sędziego ani e-mailowej, ani pocztowej. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego wydano postanowienie o umorzeniu śledztwa z uwagi, że czynów co do których zawiadamiał i składał zeznania Marek S. nie popełniono. Z uwagi na uzasadnione podejrzenie, że Marek S. kierując wspomniane zawiadomienie i składając zeznania mógł wypełnić znamiona m.in. przestępstwa składania fałszywych zeznań, materiał dowodowy w tej części wyłączono i przekazano do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, która prowadzi postępowanie w tej sprawie – czytamy w oświadczeniu.
Zdaniem opisującego sprawę w "Polityce" Piotra Pytlakowskiego, działania prowadzone przez prokuraturę w sprawie sędziego Wojciecha Łączewskiego mają związkek z wydanymi przez niego niektórymi wyrokami, w tym szczególnie z wyrokiem skazującym byłego szefa CBA a obecnie ministra ds. służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników.
Czytaj: Były szef CBA skazany za nadużycia prawa przy "aferze gruntowej">>