W ramamch pakietu zmian mających ułatwić zwalczanie przemocy domowej, resort sprawiedliwości zapowiada nowelizację prawa karnego, a zmiana polegać ma na przeniesieniu tego zapisu z ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie do Kodeksu postępowania karnego, gdzie ten "dozór warunkowy" stałby się kolejnym środkiem zapobiegawczym, jak kaucja, areszt czy dozór policyjny.
Z zapowiedzi ministerstwa wynika, że byłby on stosowany wobec podejrzanych o przemoc w rodzinie, których zachowanie byłoby zbliżone do przesłanek tymczasowego aresztowania, czyli zagrażałoby pokrzywdzonemu, ale brakowało by dowodów, że może uciec lub zacierać ślady przestępstwa. W takiej sytuacji prokurator lub sąd nakazywałby podejrzanemu opuszczenie mieszkania, poinformowanie o nowym miejscu pobytu i zakazałby mu zbliżania się do swych byłych domowników.
Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada także, że podczas zaplanowanej na 20 marca poświęconej tej problematyce konferencji naukowej zaprezentuje kolejne pomysły na walkę z przemocą domową. Jeden z nich to wprowadzenie podstawy prawnej do funkcjonowania ogólnopolskiego państwowego telefonu dla ofiar przemocy, na który pokrzywdzony mógłby zadzwonić i poinformować, że skazany za przemoc - obojętnie czy na karę więzienia w zawieszeniu, czy też odsiadujący wyrok w zakładzie karnym - nęka go: osobiście, telefonicznie lub listownie. Informacja o takim nękaniu trafiałaby wówczas bezpośrednio do akt skazanego w więzieniu, albo powodowała odwieszenie kary wydanej w zawieszeniu.
Kolejnym pomysłem jest wprowadzenie do systemu prawnego osoby "opiekuna pokrzywdzonego" przemocą domową, na wzór instytucji działającej m.in. w krajach Beneluksu. Jeśli rzeczywiście taka instytucja zostanie powołana, to osoby wyznaczane do wykonywania tego zadania na pewno będą miały co robić. Ze statystyk ministerstwa wynika bowiem , że w 2008 r. sądy skazały za znęcanie się nad osobą najbliższą 15 236 osób (rok wcześniej było to 16,8 tysiąca). A ponieważ 82 proc. tych wyroków wydano z warunkowym zawieszeniem ich wykonania, to szczególnie w tych właśnie przypadkach do akcji powinien wkraczać „opiekun pokrzywdzonych”. Nie wiadomo jednak, na jakiej zasadzie to ma działać, bowiem resort sprawiedliwości na razie nie mówi, czy zamierza do wykonywania tego zadania zatrudniać nowych ludzi, czy też „dołoży” to już posiadanemu personelowi. W obecnej mizerii finansowej, a jak pamiętamy w związku z kryzysem w wymiarze sprawiedliwości poczyniono już spore oszczędności, raczej trudno zakładać, że pojawią się nowe etaty. Bardziej prawdopodobne jest, że te obowiązki zostaną przypisane np. kuratorom sądowym. A ci i tak już są przeciążeni pracą, mają po kilkudziesięciu, a nawet ponad stu skazanych do kontroli, co czyni ją często iluzoryczną. Czy w tej sytuacji będą w stanie skutecznie zająć się jeszcze ofiarami przemocy domowej? Można jeszcze próbować obarczyć tym zadaniem pracowników socjalnych, ale i w tym przypadku skutek będzie podobny.
Niestety wiele wskazuje na to, że przygotowywany przez Ministerstwo Sprawiedliwości pakiet zmian to raczej nie przemyślany i kompleksowy projekt reformy prawa regulującego tę niezwykle skomplikowaną problematykę, a bardziej akcja propagandowa. Niewiele w nim pomysłów dotykających istoty problemu, szukania odpowiedzi na pytanie, jak przeciwdziałać zjawisku przemocy domowej, jak ograniczać jego zasięg. Te pomysły to tylko dość proste sposoby usuwania skutków, w dodatku niezbyt realne, jeśli nie mówi się o ich kosztach.
Ale największą słabością tej akcji jest to, że jest ona prowadzona pod dyktando kampanii medialnej. Zdarzyło się w krótkim czasie kilka skrajnych, a nawet tragicznych przypadków, które istniejące przecież cały czas zjawisko przemocy domowej postawiły nagle na porządku dnia. Media jak zwykle w takich razach nakręcają histerię, a państwowe urzędy poddają się temu nastrojowi. Przecież urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości powinni wiedzieć, że jeśli jest w tej dziedzinie coś do zrobienia, to raczej poprzez bardziej kompleksowe działania, a nie pod dyktando medialnej wrzawy. Tym bardziej, że temat przemocy domowej zejdzie wkrótce z ekranów i pierwszych stron gazet. Nie oznacza to oczywiście, że media przestaną się interesować wymiarem sprawiedliwości. Nie, tyle tylko, że pojawi się jakieś brutalne zabójstwo, albo jakaś kolejna afera pedofilska i media, politycy i opinia publiczna zaczną domagać się zaostrzenia kar za takie przestępstwa. Ale bez obaw, przygotowane teraz pomysły na walkę z przemocą domową można schować do szuflady, by wyjąć je, gdy po jakiejś kolejnej bulwersującej historii, temat przemocy znowu wróci na czołówki.