Jak pisze w komentarzu doradca zarządu Konfederacji Jeremi Mordasewicz, rządowa propozycja zniesienia górnego limitu składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, mająca na celu zwiększenie wpływów ze składek, jest krótkowzroczna, zmniejszy obecny deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, ale w długim okresie pogłębi jego nierównowagę. Ale to będzie problem przyszłych rządów, a nie obecnego.
Osoby o wysokich dochodach zazwyczaj dbają o zdrowie i żyją dłużej od średniej. Do tego tablice trwania życia służące do obliczania wysokości emerytury nie uwzględniają zjawiska wydłużania się życia. W rezultacie osoby o wysokich dochodach po przejściu na emeryturę otrzymają więcej niż wynikałoby z podwyższenia składek. Do tego po ich śmierci małżonkowie otrzymają wysokie renty. W konsekwencji zwiększy się deficyt funduszy emerytalnego i rentowego - stwierdza ekspert.
Jego zdaniem objęcie ubezpieczeniem emerytalnym bardzo wysokich dochodów prowadziłoby do nieakceptowanego społecznie zróżnicowania wysokości emerytur i w konsekwencji do delegitymizacji systemu. Już obecnie przyjęcie granicy 30-krotności średniego wynagrodzenia w roku, oznacza, że najwyższe emerytury mogą stanowić 250 proc. średnich i ponad 500 proc. najniższych emerytur.
- Zniesienie górnego limitu składek spowoduje wzrost świadczeń emerytalnych 350 tysięcy osób najlepiej zarabiających i świadczeń rentowych ich małżonków. Jednocześnie dokonane już obniżenie wieku emerytalnego spowoduje znaczące zmniejszenie emerytur osób o niskich dochodach. W konsekwencji zwiększenia zróżnicowania emerytur nasili się presja na podwyższenie niskich emerytur i rent. Efektem będzie dalsze pogłębienie deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych - zytamy w komentarzu.
Zdaniem eksperta Lewiatana, presji na podwyższenie niskich emerytur i rent towarzyszyć będzie presja na ograniczenie najwyższych świadczeń. Osoby uzyskujące wysokie dochody są świadome zagrożenia, że w zamian za większą składkę mogą nie dostać w przyszłości proporcjonalnie wyższej emerytury, i ich motywacja do unikania składek jeszcze się nasili.
Rząd zakłada, że w wyniku podwyższenia składek emerytalnych i rentowych finanse publiczne otrzymają już w przyszłym roku ponad 5 mld zł więcej. Jak podkresla w swojej opinii Jeremi Mordasewicz, o tyle samo zmniejszą się wynagrodzenia netto pracowników o wysokich kwalifikacjach lub wzrosną koszty przedsiębiorstw ich zatrudniających. Zarówno pracownicy jak i pracodawcy będą silnie zmotywowani do unikania podwyższonych składek, więc wpływy mogą okazać się mniejsze od przewidywanych przez autorów projektu.
- Powszechny obowiązek ubezpieczenia od braku dochodów na starość jest uzasadniony, mimo, że ogranicza prawo obywateli do dysponowania własnością, ale tylko w racjonalnych granicach. Zgodnie z konstytucyjną zasadą proporcjonalności, ograniczenie wolności obywateli, w tym swobody dysponowania wynagrodzeniem, jest możliwe, ale musi być adekwatne do zamierzonego celu. Powszechne ubezpieczenie emerytalne ma zabezpieczać obywateli przed brakiem środków utrzymania na starość, a nie przed brakiem środków na luksusowe życie. Objęcie obowiązkiem ubezpieczenia emerytalnego bardzo wysokich dochodów prowadziłoby do nadmiernego, czyli nieuzasadnionego potrzebami tego ubezpieczenia, ograniczenia wolności obywateli do dysponowania wynagrodzeniem za pracę - stwierdza doradca zarządy Konfederacji Lewiatan.