Na początku spowolnienia gospodarczego, w IV kwartale 2008 roku, odczuliśmy bardzo silny spadek popytu zagranicznego na polskie towary. W efekcie wyhamował eksport i zmniejszyła się produkcja z przeznaczeniem na eksport. Jednocześnie trudności na rynku bankowym spowodowały poważne zmniejszenie akcji kredytowej. W tym samym czasie przedsiębiorstwa bogatsze o doświadczenia z poprzedniego kryzysu, zaczęły wstrzymywać swoje inwestycje.
Według Bohdana Pawińskiego, w pierwszym kwartale tego roku miało miejsce poważne osłabienie złotego, firmy zaczęły pokazywać pierwsze straty, zaczęły się masowe redukcje zatrudnienia. Do tego doszły problemy z opcjami walutowymi. Skala zjawisk pokazuje, że obecne spowolnienie może być podobne do tego, z którym mieliśmy do czynienia na początku tego wieku. Jeśli ta teza jest prawdziwa należy oczekiwać poważnego wyhamowania inwestycji – zwłaszcza, że obecne wykorzystanie mocy produkcyjnych wynosi niewiele ponad 70%. Motor wzrostu PKB, czyli nadwyżka eksportu nad importem traci nieco na znaczeniu. Konsumpcja spada. Nakłady na środki trwałe najprawdopodobniej nadal będą się zmniejszały i – przy założeniu, że obecne spowolnienie będzie podobne do tego z początku wieku - dopiero w okresie 2-3 lat powrócą do obecnego poziomu, który i tak jest dziś najniższy od kilku lat. Gospodarka reaguje na bodźce zawsze z opóźnieniem, a spowolnienia i kryzysy mają swoje fazy. Wiele przedsiębiorstw posiada zasoby gotówki z czasów ostatnich kilku lat prosperity. - Te zasoby jednak zmniejszają się. Przedsiębiorstwa zadłużone tego komfortu nie mają i doświadczają problemów płynnościowych. Wszystko to sprawia, że banki po ciosie otrzymanym w ciągu minionego roku nadal ostrożnie podchodzą do finansowania sektora przedsiębiorstw. Wręcz naciskają na jego delewarowanie. Sektor bankowy będzie odczuwał pogorszenie sytuacji finansowej firm i będzie musiał radzić sobie ze wzrostem zagrożonych kredytów. A problem staje się coraz bardziej widoczny - w ciągu ostatnich miesięcy wzrost nieregularnych wierzytelności w portfelach banków następował w tempie 2 miliardów złotych miesięcznie, po połowie po stronie przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Ponadto, nie jest do końca znana kondycja firm. Wiele przedsiębiorstw przedstawia pełne informacje o swojej sytuacji finansowej do banków dopiero z chwilą przygotowania rocznych sprawozdań finansowych. Istnieje zatem obawa, że powyższe dane niestety nie pokazują całości sytuacji - mówi Bohdan Pawiński.
- Nietrudno przewidzieć jak na opisaną wyżej sytuację zareaguje otoczenie rynkowe, w którym dziś funkcjonuje przedsiębiorca. Banki przypuszczalnie zaangażują się w przyszłym roku w finansowanie sektora publicznego, co spowoduje nacisk na delewarowanie sektora przedsiębiorstw. Poważnie też odczują wzrost wierzytelności trudnych. Może on oznaczać słabsze wyniki, a w konsekwencji - dalszy brak skłonności do podejmowania ryzyka i zmniejszenie akcji kredytowej. Inni wierzyciele będą również pod presją, a ci silni finansowo, nieraz będą musieli wspomóc przedsiębiorstwa borykające się z takimi problemami jak: pogorszenie zyskowności operacyjnej, ograniczenie wykorzystania mocy produkcyjnych, trudności w pokryciu kosztów stałych oraz - w efekcie -konieczność finansowania strat. Nieuchronną konsekwencją utrzymywania się takiej sytuacji w dłuższym okresie będzie kryzys płynności finansowej firm - tłumaczy Pawiński.
Co przedsiębiorcy w takiej sytuacji powinni robić? Konieczne jest wczesne podjęcie działań zaradczych, aby uniknąć nie tylko kryzysu finansowego, ale także kryzysu motywacji kierownictwa oraz pracowników. - Przedsiębiorcy powinni maksymalizować działania przesądowe i w tym zakresie rozpocząć proaktywnie dialog z wierzycielami, w tym z bankami finansującymi, zadbać o staranne i wszechstronne przygotowanie planu restrukturyzacji na potrzeby własne i dialogu z wierzycielami. Konieczne jest również podniesienie „kultury finansowej” wielu przedsiębiorstw, a w szczególności bieżąca kontrola i efektywne zarządzanie płynnością oraz umiejętność przewidywania przyszłości finansowej przedsiębiorstwa w perspektywie tygodni oraz miesięcy - mówi Bohdan Pawiński.
Według Bohdana Pawińskiego, w pierwszym kwartale tego roku miało miejsce poważne osłabienie złotego, firmy zaczęły pokazywać pierwsze straty, zaczęły się masowe redukcje zatrudnienia. Do tego doszły problemy z opcjami walutowymi. Skala zjawisk pokazuje, że obecne spowolnienie może być podobne do tego, z którym mieliśmy do czynienia na początku tego wieku. Jeśli ta teza jest prawdziwa należy oczekiwać poważnego wyhamowania inwestycji – zwłaszcza, że obecne wykorzystanie mocy produkcyjnych wynosi niewiele ponad 70%. Motor wzrostu PKB, czyli nadwyżka eksportu nad importem traci nieco na znaczeniu. Konsumpcja spada. Nakłady na środki trwałe najprawdopodobniej nadal będą się zmniejszały i – przy założeniu, że obecne spowolnienie będzie podobne do tego z początku wieku - dopiero w okresie 2-3 lat powrócą do obecnego poziomu, który i tak jest dziś najniższy od kilku lat. Gospodarka reaguje na bodźce zawsze z opóźnieniem, a spowolnienia i kryzysy mają swoje fazy. Wiele przedsiębiorstw posiada zasoby gotówki z czasów ostatnich kilku lat prosperity. - Te zasoby jednak zmniejszają się. Przedsiębiorstwa zadłużone tego komfortu nie mają i doświadczają problemów płynnościowych. Wszystko to sprawia, że banki po ciosie otrzymanym w ciągu minionego roku nadal ostrożnie podchodzą do finansowania sektora przedsiębiorstw. Wręcz naciskają na jego delewarowanie. Sektor bankowy będzie odczuwał pogorszenie sytuacji finansowej firm i będzie musiał radzić sobie ze wzrostem zagrożonych kredytów. A problem staje się coraz bardziej widoczny - w ciągu ostatnich miesięcy wzrost nieregularnych wierzytelności w portfelach banków następował w tempie 2 miliardów złotych miesięcznie, po połowie po stronie przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Ponadto, nie jest do końca znana kondycja firm. Wiele przedsiębiorstw przedstawia pełne informacje o swojej sytuacji finansowej do banków dopiero z chwilą przygotowania rocznych sprawozdań finansowych. Istnieje zatem obawa, że powyższe dane niestety nie pokazują całości sytuacji - mówi Bohdan Pawiński.
- Nietrudno przewidzieć jak na opisaną wyżej sytuację zareaguje otoczenie rynkowe, w którym dziś funkcjonuje przedsiębiorca. Banki przypuszczalnie zaangażują się w przyszłym roku w finansowanie sektora publicznego, co spowoduje nacisk na delewarowanie sektora przedsiębiorstw. Poważnie też odczują wzrost wierzytelności trudnych. Może on oznaczać słabsze wyniki, a w konsekwencji - dalszy brak skłonności do podejmowania ryzyka i zmniejszenie akcji kredytowej. Inni wierzyciele będą również pod presją, a ci silni finansowo, nieraz będą musieli wspomóc przedsiębiorstwa borykające się z takimi problemami jak: pogorszenie zyskowności operacyjnej, ograniczenie wykorzystania mocy produkcyjnych, trudności w pokryciu kosztów stałych oraz - w efekcie -konieczność finansowania strat. Nieuchronną konsekwencją utrzymywania się takiej sytuacji w dłuższym okresie będzie kryzys płynności finansowej firm - tłumaczy Pawiński.
Co przedsiębiorcy w takiej sytuacji powinni robić? Konieczne jest wczesne podjęcie działań zaradczych, aby uniknąć nie tylko kryzysu finansowego, ale także kryzysu motywacji kierownictwa oraz pracowników. - Przedsiębiorcy powinni maksymalizować działania przesądowe i w tym zakresie rozpocząć proaktywnie dialog z wierzycielami, w tym z bankami finansującymi, zadbać o staranne i wszechstronne przygotowanie planu restrukturyzacji na potrzeby własne i dialogu z wierzycielami. Konieczne jest również podniesienie „kultury finansowej” wielu przedsiębiorstw, a w szczególności bieżąca kontrola i efektywne zarządzanie płynnością oraz umiejętność przewidywania przyszłości finansowej przedsiębiorstwa w perspektywie tygodni oraz miesięcy - mówi Bohdan Pawiński.