Ustawa pozwalająca na tworzenie gabinetów politycznych nawet przez burmistrzów małych miast zostanie zmieniona. Dobrze, że w obliczu kryzysu i napięć budżetowych koalicja decyduje się na to. Niedobrze, że zaledwie cztery miesiące temu sama te przepisy uchwaliła.
Platforma Obywatelska zgadza się na likwidację gabinetów politycznych w samorządach - poinformował szef klubu poselskiego tej partii Zbigniew Chlebowski. Na taką decyzję naciskało podobno PSL i teraz - jak dodał Chlebowski - koalicjanci przedstawią wspólną inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie. - Na środowym spotkaniu koalicyjnym przyznaliśmy, że istnienie gabinetów politycznych w samorządach, to był błąd - mówił Chlebowski w czwartek w Sejmie. PSL uważa, gabinety polityczne powinny być zlikwidowane na wszystkich szczeblach władzy: od premiera do wójta; ma to przynieść 460 mln zł oszczędności rocznie. Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski ocenił, że - w dobie kryzysu - utrzymywanie gabinetów to "bezsensowne wydatki". Nie byłoby w takiej decyzji nic nadzwyczajnego i nie należałoby poświęcać jej większej uwagi, gdyby nie niezwykłe okoliczności stworzenia tego, co teraz jest likwidowane.
Otóż zapis o gabinetach politycznych w ustawie o Radzie Ministrów został wprowadzony niecałe cztery miesiące temu. W listopadzie ubiegłego roku Sejm przyjął ustawę, zgodnie z którą burmistrzowie lub prezydenci miast mogą zatrudniać od trzech do maksymalnie siedmiu asystentów lub doradców. Rozwiązanie to było wtedy krytykowane przez część opozycji, było też sporo krytyki w mediach. Jednak rządząca koalicja jak taran przeprowadziła je przez cały proces legislacyjny. Dobrze, ze tak mało czasu minęło i jeszcze zbyt wielu burmistrzów z niego nie skorzystało. Tak na zdrowy rozum mogłoby się wydawać, że włodarzom miast, w których ciągle jest bardzo wiele niezałatwionych spraw, z których duża część jest poważnie zadłużona, nie przyjdzie do głowy tworzyć sobie polityczne gabinety. Ale kto wie, gdyby ustawa nie została zmieniona, niejedno byśmy jeszcze zobaczyli. Dobrze, że rządząca koalicja zmieni głupi przepis. Tylko dlaczego politycy nie pomyśleli o tym cztery miesiące temu?
Platforma Obywatelska zgadza się na likwidację gabinetów politycznych w samorządach - poinformował szef klubu poselskiego tej partii Zbigniew Chlebowski. Na taką decyzję naciskało podobno PSL i teraz - jak dodał Chlebowski - koalicjanci przedstawią wspólną inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie. - Na środowym spotkaniu koalicyjnym przyznaliśmy, że istnienie gabinetów politycznych w samorządach, to był błąd - mówił Chlebowski w czwartek w Sejmie. PSL uważa, gabinety polityczne powinny być zlikwidowane na wszystkich szczeblach władzy: od premiera do wójta; ma to przynieść 460 mln zł oszczędności rocznie. Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski ocenił, że - w dobie kryzysu - utrzymywanie gabinetów to "bezsensowne wydatki". Nie byłoby w takiej decyzji nic nadzwyczajnego i nie należałoby poświęcać jej większej uwagi, gdyby nie niezwykłe okoliczności stworzenia tego, co teraz jest likwidowane.
Otóż zapis o gabinetach politycznych w ustawie o Radzie Ministrów został wprowadzony niecałe cztery miesiące temu. W listopadzie ubiegłego roku Sejm przyjął ustawę, zgodnie z którą burmistrzowie lub prezydenci miast mogą zatrudniać od trzech do maksymalnie siedmiu asystentów lub doradców. Rozwiązanie to było wtedy krytykowane przez część opozycji, było też sporo krytyki w mediach. Jednak rządząca koalicja jak taran przeprowadziła je przez cały proces legislacyjny. Dobrze, ze tak mało czasu minęło i jeszcze zbyt wielu burmistrzów z niego nie skorzystało. Tak na zdrowy rozum mogłoby się wydawać, że włodarzom miast, w których ciągle jest bardzo wiele niezałatwionych spraw, z których duża część jest poważnie zadłużona, nie przyjdzie do głowy tworzyć sobie polityczne gabinety. Ale kto wie, gdyby ustawa nie została zmieniona, niejedno byśmy jeszcze zobaczyli. Dobrze, że rządząca koalicja zmieni głupi przepis. Tylko dlaczego politycy nie pomyśleli o tym cztery miesiące temu?