Pierwszy projekt ustawy został ogłoszony z wielką pompą w maju 2009 r. Zawierał on kontrowersyjne rozwiązanie: stworzono instytucję specjalnej komisji konkursowej, która miałaby doradzać Krajowej Radzie Sądownictwa przy ocenie kandydatów na stanowiska sędziowskie. Był to pomysł kwestionowany przez wiele podmiotów, uznawany wręcz za jawnie niezgodny z Konstytucją. Co więcej, samo ministerstwo pośrednio się z niego wycofało już na etapie konsultacji. W międzyczasie bowiem, w projekcie nowej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa pojawiło się zupełnie inne rozwiązanie co do trybu oceniania kandydatów na stanowiska sędziowskie. Uznano, że należy dopuścić do oceny kandydatów na sędziów przedstawicieli innych zawodów prawniczych, natomiast cały tryb wyboru powinien zostać pozostawiony w KRS.
Przyjmując jednak w II połowie 2010 r. projekt ustawy Prawo sądów powszechnych przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości, rząd wciąż opowiadał się za kontrowersyjną propozycję komisji konkursowej. Tak naprawdę jednak musiał być świadomy, że w Senacie jest przygotowany zupełnie inny projekt, oparty na odmiennej filozofii i także pośrednio wspierany przez rząd. Projekt nowelizacji Prawa o ustroju sądów powszechnych trafił do Sejmu. Posłowie zażądali wysłuchania publicznego. Zgodnie z procedurą musi ono dotyczyć projektu wniesionego do Sejmu. Nie można zatem brać pod uwagę innych pomysłów niż te w nim zawarte, nawet jeśli wszyscy zgłaszający uwagi wiedzieli, że dane rozwiązanie – w tym przypadku to o komisjach konkursowych – nie stanie się częścią uchwalonego aktu prawnego. Duża część energii uczestników skupiła się jednak na krytykowaniu rozwiązania, które teoretycznie nie było już aktualne.
Co więcej, od początku mówiło się, że gdy Prawo o ustroju sądów powszechnych zostanie przyjęte przez rząd, to nieścisłości poprawi się w Sejmie. Przecież zawsze znajdzie się kilku posłów chętnych do aktywnej współpracy z Ministerstwem. Czyli można było przypuszczać, że jednak wspomniana komisja konkursowa zostanie z projektu wykreślona. Z drugiej jednak strony, wcale nie jest wiadome czy Ministerstwo Sprawiedliwości czasem nie gra w pokera, skrycie faworyzując jednak to kontrowersyjne rozwiązanie. Wysłuchanie odbyło się 11 stycznia 2011, projekt trafił do podkomisji. Do dzisiaj nie wiemy, jaki wpływ miało wysłuchanie publiczne na stanowisko resortu i czy w ogóle Ministerstwo wciąż popiera swój projekt, czy też pozwala na jego spokojne i niekontrowersyjne politycznie leżakowanie do czasów wyborów. Przykre jest, że minęło już ponad półtora miesiąca od wysłuchania publicznego, a jedyna merytoryczna wypowiedź Ministerstwa na temat przedstawionej krytyki to zapowiedź rezygnacji z pomysłu likwidacji sądów rodzinnych. Myślę, że ponad 100 osób i instytucji aktywnie zaangażowanych w wysłuchanie publiczne ma prawo oczekiwać bardziej kompleksowej reakcji na różne zarzuty i krytykę projektu.
Cały artykuł pt. "Gdy sprawiedliwość jest polityczna" ukazał się w tygodniku internetowym "Kultura Liberalna"