W ten sposób minister odniósł się do wydarzeń na "Marszu Niepodległości", gdy zamaskowani chuligani wszczęli burdy i m.in. podpalili budkę wartowniczą przy ambasadzie Rosji. Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział po tym "w trybie pilnym" powrót do swojej propozycji nowelizacji Prawa o zgromadzeniach, która zakłada zakaz zakrywania twarzy podczas demonstracji ulicznych. Podkreślił, że w niektórych wypadkach widzi potrzebę umożliwienia niektórym grupom zatajenie tożsamości.
"Doszło do sytuacji bardzo przykrej, bo w ramach tej manifestacji znalazły się grupy, które naruszały porządek, atakowały innych ludzi i to nie powinno mieć miejsca" - mówił Biernacki dziennikarzom w Sejmie.
Przyznał jednak, że niektórzy ludzie, np. demonstrujący w sprawach pracowniczych, mogą się obawiać ujawnienia tożsamości. "Potrzeba rozwiązania polubownego. Inaczej mówiąc, by na samym początku organizator zarejestrował manifestację, że tam będą szły osoby, które z powodów określonych czyli pracowniczych lub ideologicznych będą zasłaniały twarze" - wyjaśnił minister.
Przypomniał, że podobne rozwiązania proponowano, gdy poprzednio zgłaszano projekt ustawy o zgromadzeniach. "I my widzieliśmy ten silny opór w parlamencie i dlatego zdecydowaliśmy się wtedy tego zapisu nie umieszczać w ustawie" - dodał Biernacki. Proszony o ocenę działania policji powiedział, że w tym roku taktyka policji się nie sprawdziła i szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz "musi to przeanalizować i wyciągnąć określone konsekwencje".
"Żałuję, że rok temu przygotowane przez policję rozwiązanie czyli lotny monitoring i towarzyszenie cały czas manifestacji tym razem nie zostało zastosowane" - powiedział. Przypomniał, że wywołało to wówczas falę krytyki na posiedzeniu komisji spraw wewnętrznych. "Rozumiem, że policja poszukiwała nowych rozwiązań, które byłyby mniej kolizyjne i wywoływałyby mniej emocji" - dodał.
Ocenił, że brak policji na ulicy Spacerowej, to był "oczywisty błąd". "Ambasada powinna być zabezpieczona; to jest moje stanowisko" - powiedział.
Pytany o rosyjskie protesty ws. incydentów przed ambasadą, Biernacki powiedział: "Rosjanie wiedzą, że intencje narodu polskiego i rządu nie są takie i że była to grupa chuliganów, ale starają się to wykorzystać".
"Musimy pamiętać, że to jest polityka zagraniczna; w Rosji też są media, które nakreślają krytyczny obraz dla Polski" - mówił. Podkreślił, że jego zdaniem zarówno po stronie polskiej, jak i rosyjskiej są ludzie, którzy "taką atmosferę budują".
Jak dodał, celem chuliganów, jest m.in. "jak największa eskalacja medialna", której - w jego ocenie - należy zapobiegać. "Wtedy nie będą miały miejsca takie tragiczne ekscesy, bo to jest wymiar w skali naszego święta i naszej polityki zagranicznej tragiczny" - przekonywał.
Dziennikarze pytali też Biernackiego o wysokość kar dla zatrzymanych podczas poniedziałkowych burd. "Słyszałem, że kilku sprawców chce się poddać karze w zawieszeniu (...) jako obywatel mam nadzieję, że nie skończy się na karze w zawieszeniu, bo to kara dla tego typu ludzi iluzoryczna" - ocenił minister sprawiedliwości. Zaznaczył, że to jego zdanie i nie chce w żaden sposób wpływać na sądy.