Czy Pana zdaniem regulacje dotyczące mediacji w sprawach karnych są dobrze skonstruowane?

Generalnie nie. Trzeba jednak rozróżnić, czy oceniamy przepisy prawa karnego materialnego i procesowego dotyczące mediacji, czy też szerzej odnosimy się do regulacji prawnoustrojowych poświęconych mediacji karnej. W kodeksach o mediacji napisano niewiele. W przepisach Kodeksu karnego mediacja jest jedynie raz wspomniana. Mowa o niej przy dyrektywach wymiaru kary. W art. 53 par. 3 KK w szczególności wskazano, że sąd, wymierzając karę, ma obowiązek wziąć pod uwagę pozytywne wyniki przeprowadzonej mediacji pomiędzy pokrzywdzonym a sprawcą albo ugodę pomiędzy nimi.

 

Co z przepisami Kodeksu postępowania karnego?

Mediacją zajęto się w art. 23a KPK i po części w art. 178a KPK. Pierwszy z tym przepisów nadal reguluje ramowo mediację, jej zasady (dobrowolność, poufność, bezstronność), dostęp do akt, sprawozdanie mediatora, krótki czas trwania, a w pozostałym zakresie odsyła do aktu wykonawczego jakim jest rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z 7 maja 2015 r. Ten akt wykonawczy reguluje więcej kwestii o charakterze technicznym i administracyjnym – np. związanych z zasadami wpisu na listę mediatorów. Szereg kwestii jednak nie uregulowano. Brakuje przepisów np. poświęconych mediacji zdalnej, mediacji wieloosobowej i wykonywaniem ugód mediacyjnych w trybie art. 107 KPK.

Widzę zatem trzy podstawowe mankamenty regulacji, które utrudniają rozwój mediacji. Po pierwsze, brak przepisów w KK lub w KPK, które w niemal w każdej sprawie pozwoliłyby zakończyć sprawę już na etapie postępowania przygotowawczego, gdy podejrzany pojednał się z pokrzywdzonym – a zatem brak jest swoistej negatywnej przesłanki procesowej, która nakazuje umorzyć postępowanie. Taki postulat był zresztą był już wielokrotnie zgłaszany nie tylko przez praktyków (policjantów, prokuratorów, adwokatów czy sędziów), ale także przedstawicieli nauki. I nic… Owszem, skutkiem mediacji może być cofnięcie wniosku o ściganie, odstąpienie od oskarżenia w sprawie prywatnoskargowej, czy wyjątkowo umorzenie postępowania z uwagi na fakt, że organ ustali, że „społeczna szkodliwość czynu jest znikoma” w rozumieniu art. 17 par. 1 pkt. 3 KPK. Takich spraw nie ma jednak zbyt wiele.

Czytaj: Na mediację obligatoryjną jeszcze za wcześnie, ale MS nie mówi "nie">>

 

Co z kolejnymi wadami obecnych rozwiązań?

Drugi mankament, to niskie wynagrodzenie dla mediatora. Wynagrodzeniem mediatora przez 20 lat był stały ryczałt 120 zł (brutto), czasem zasądzano 20 zł dodatkowo za wysyłaną korespondencję, niezależnie od wyniku postępowania czy ilości spotkań. Oznaczało to, że w niektórych sprawach o dużym nakładzie pracy przekładało się to u mnie - jak sprawdziłem w swoich danych w okresie 2017-2023 r., wliczając czas przeznaczony na mediację i dojazdy - na kwotę 3-4 zł/h. Niekiedy do mediacji dopłacałem, gdyż ów ryczałt nie obejmował kosztów przejazdu, ani wynajmu pomieszczeń. Dodam, że na wypłatę mediator niekiedy czeka kilka miesięcy.

 

Co z obecnymi stawkami?

Od 1 lipca 2023 r. sytuacja się zmieniła, gdyż należność zryczałtowaną zwiększono do 240 zł i można rozliczyć także przejazdy i wynajem pomieszczeń na mediację. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy organy, wbrew przepisom, do wcześniej wszczętych spraw nadal stosują stare stawki lub stwarzają tyle przeszkód biurokratycznych przy analizie rachunków, że nawet nie przedkładam wniosków o rozliczenie kosztów dojazdu. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że koszty dojazdu na mediację i pomieszczeń do tego czasu pokrywał nie Skarb Państwa, ale kancelaria adwokacka mojej żony. Powiem wprost: mediacjami karnymi nie zajmuję się z powodów finansowych, ale naukowych czy też światopoglądowych. Na tym się po prostu nie zarabia, zresztą nie o to tu chodzi.

 

Jaki jest trzeci mankament obecnych regulacji?

Po trzecie wreszcie, brak centralnego rejestru mediatorów – prace nad tym rozwiązaniem trwają od kilku lat, ale rzeczywistość jest taka, że każdy z 47 prezesów sądów okręgowych ma swoją własną listę mediatorów, na którą wpisuje niemal dowolną osobę. Brak centralizacji utrudnia sprawne kierowanie spraw do mediacji np. nie pozwala ustalić obciążeń mediatora, jego kwalifikacji, a nawet czy w ogóle tego, czy osoba wpisana na listę w ogóle mediację prowadzi lub czy… żyje. Kilka lat temu w ramach grantu, miałem przeprowadzić wywiady z 15 doświadczonymi mediatorami na obszarze SO Kraków. Na liście mediatorów figurowały wówczas 43 osoby (dziś 98), ale gdy skontaktowałem się z niemal każdym z nich, to jedynie 12 osób prowadziło jedynie pojedyncze mediacje, a część nie wykonywała tego zawodu, gdyż niemal wszystkie mediacje w tym okręgu robiły w sumie 3 osoby, z czego jedna niemal zmonopolizowała rynek. Sędziowie zamiast kierować się listą mediatorów, kierowali się zwyczajem, tak jak to jest dalej w przypadku biegłych, tłumaczy czy obrońców z wyboru. Jak polubią mediatora, będzie dostawał zlecenia.

 

Kto może zostać mediatorem do spraw karnych?

W sprawach karnych mediować może instytucja albo osoba fizyczna. W praktyce prawie 90 proc. spraw prowadzą osoby, które muszą, co do zasady, posiadać obywatelstwo polskie, korzystać w pełni z praw publicznych i mieć pełną zdolność do czynności prawnych, ukończyć 26 lat, znać język polski w mowie i piśmie, być niekaralnym, posiadać umiejętności i wiedzę na temat rozwiązywania konfliktów. Praktyka co do wpisu na listę jest niejednolita. Wysłanie tych samych dokumentów potwierdzających spełnienie warunków w jednych sądach pozwoli wpisać się na listę, a w innych nie. Od 1 lipca 2015 r. mediatorami mogą być także adwokaci i radcowie prawni i część prezesów odmawia wpisu na listę jeśli kandydat na mediatora wykonuje ten zawód, a część wpisuje w zasadzie na podstawie legitymacji nie wymagając innych dokumentów, czy szkoleń.

 

W jakich sprawach karnych mediacja jest najczęściej spotykana?

Tego nikt w ostatnim czasie nie zbadał na szeroką skalę, ale ze swoich doświadczeń mogę powiedzieć, że na ok. 150 mediacji, jakie przeprowadziłem od 2017 r., dominują sprawy związane z wypadkami komunikacyjnymi, uszczerbkami na zdrowiu, oszustwami, groźbami karalnymi i znęcaniem nad rodziną i przestępstwami prywatnoskargowymi (głównie zniesławieniem i zniewagą). Miałem jednak mediacje o usiłowanie zabójstwa, rozboje, bójki z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Kwalifikacji zresztą jest mnóstwo, nawet takich w których nie ma pokrzywdzonego w znaczeniu procesowym.

 

Czy mediacje w sprawach karnych są popularne?

Mediacje nie są i nie mogą być popularne i to nie jest tylko moja intuicja. Sprawdziłem to: z danych Prokuratury Krajowej i Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w ostatnich trzech latach mediacji skierowanych przez sąd było odpowiednio: w 2021 r. - 3 890, w 2022 r. - 3 686, w 2023 r. - 3 459, zatem paradoksalnie liczba utrzymuje się ok. 3-4 tys. rocznie, a na przestrzeni ostatnich trzech lat nawet maleje. A sądy pierwszej instancji rocznie wydają w sprawach karnych w I instancji ok. 300 tys. wyroków, to można stwierdzić, że mediację prowadzi się mniej więcej w 1 proc. spraw. W postępowaniach przygotowawczych kiedyś było podobnie, ale np. w ostatnich latach skierowano do instytucji lub osoby uprawnionej w celu przeprowadzenia postępowania mediacyjnego w 2021 r. - 487, 2022 r. – 442, w 2023 r. 377 razy. Tymczasem w 2023 r. wszczęto aż 644 867 postępowań przygotowawczych.. A szkoda, bo w skali kraju na przestrzeni 20 lat aż dwie na trzy mediacje kończą się ugodą. Trzeba pamiętać, że mediacja w sprawach karnych istnieje od wejścia w życie przepisów KPK z 6 czerwca 1997 r. Tym samym po 25 latach mediacja aktualnie może być stosowana zarówno o występki, jak też o zbrodnie. Owszem w niektórych kategoriach nie da się mediować ze względu na brak pokrzywdzonego czy też specyfikę sprawy (przestępczość zorganizowana, długotrwała przemoc, choroba sprawcy itp).

 

Dlaczego tak się dzieje i co zrobić, aby częściej korzystano z tego rozwiązania?

To pytanie, które wiele osób sobie zadaje, w szczególności wyznaczeni przy sądach okręgowych koordynatorzy do mediacji jak spopularyzować mediację – nie tylko zresztą w spawach karnych. Kwestia ta jest związana z barierami dotyczącymi mediacji. Badano to zresztą i trzeba wspomnieć o czterech grupach czynników utrudniających mediację: prawnych, finansowych, organizacyjnych i mentalnych. Pierwsze z nich wspomniałem wcześniej, ale problemem jest to, że w postępowaniu przygotowawczym organy nie chcą ponosić nawet niskich kosztów mediacji. Organizacyjne bariery związane są z brakiem informacji o mediacji, problemach związanych z obiegiem dokumentów, zasadami rozliczania i dokumentacji. Mam wrażenie, że największą barierą są przeszkody mentalne. Zarówno organy postępowania, jak i obywatele nie wierzą w tę instytucję, a prokuratorzy czy sędziowie na podstawie swoich złych doświadczeń myślą błędnie, że mediacja wydłuża postępowanie. Żyjemy w społeczeństwie, które nie jest przyzwyczajone od młodości do rozwiązywania konfliktów, lecz od razu pędzimy do sądu. W praktyce przy konfliktach sąsiedzkich w postępowaniach prywatnoskarbowych nigdy nie uda się zawrzeć ugody mediacyjnej. Mediację trzeba rozszerzać, uświadamiać, płacić za nią należycie, zachęcać do niej, tłumaczyć ją, szkolić - popularyzować.