Projekt, który w środę poparła Komisja prawna Parlamentu Europejskiego, ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Obecnie serwisy internetowe nie mają obowiązku automatycznego kontrolowania treści zamieszczanych przez ich użytkowników, muszą natomiast bezzwłocznie usunąć lub zablokować materiał, jeśli podejrzewają, że jest on nielegalnego pochodzenia. KE zaproponowała zaostrzenie tych regulacji, by odgórnie zobligować administratorów serwisów do monitorowania aktywności klientów. Ma to chronić artystów, których utwory są powielane bez ich zgody, np. na YouTubie.
Regulacje, choć miały wielu przeciwników, dostały wsparcie głównych grup politycznych w Parlamencie Europejskim. Eurodeputowani wsparli zarówno art. 11 proponowanej dyrektywy, który dotyczy praw wydawców publikacji prasowych, jak i art. 13, który mówi o odpowiedzialności platform internetowych za objętą prawami autorskimi treść. Za stanowiskiem przyjętym przez komisję prawną opowiedziało się 14 zasiadających w niej europosłów; 9 było przeciwko, a 2 wstrzymało się od głosu.
Projekt wywołuje ogromne emocje. Przeciwnicy tych przepisów ostrzegają przed "cenzurą w internecie" i końcem wolności w sieci. Ich zwolennicy wskazują natomiast, że zmiana prawa jest konieczna, by chronić twórców i dostosować przepisy do rzeczywistości cyfrowej.
Projekt wskazuje też m.in., jakie elementy artykułu dziennikarskiego mogą być publikowane przez agregatory treści bez konieczności wnoszenia opłat licencyjnych. Regulacje wymagają, by platformy (takie jak np. Facebook) płaciły posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały.
Obecnie użytkownicy wrzucają linki, które wyświetlają się innym w formie zdjęcia i kilku zdań informacji, generując w ten sposób ruch dla platform. Na osi czasu zamieszczane są reklamy, jednak nie zyskują na tym autorzy udostępnianych materiałów (rzadko kto wchodzi za pośrednictwem linka na pierwotną stronę), a same platformy.
Komisja PE proponuje również wzmocnienie pozycji negocjacyjnej autorów i wykonawców. Europosłowie chcą im umożliwić dochodzenie dodatkowego wynagrodzenia od strony wykorzystującej ich prawa, gdy pierwotnie ustalone wynagrodzenie jest "nieproporcjonalnie" niskie w porównaniu do korzyści wynikających z eksploatacji utworu.
Reprezentująca na forum UE interesy konsumentów organizacja BEUC skrytykowała po głosowaniu przepisy. "Dzisiejsze zasady są nieaktualne i niejednolite. Najwyższy czas, aby prawa autorskie uwzględniały fakt, że konsumenci codziennie udostępniają i tworzą filmy, muzykę i zdjęcia. Większość posłów do PE nie znalazła rozwiązania, które przyniosłoby korzyści konsumentom i twórcom" - oceniła dyrektor generalna Europejskiej Organizacji Konsumentów (BEUC) Monique Goyens. (ks/pap)