Zapowiedział to w środę na konferencji prasowej w Brukseli rzecznik KE Alexander Winterstein.
Zapowiedź KE dotyczy decyzji sądu w Irlandii rozpatrującego sprawę polskiego obywatela Artura C., poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków, jeszcze nie wpłynęła do unijnego Trybunału w Luksemburgu (TSUE).
Nie ma gwarancji uczciwego procesu
Prawnicy C. sprzeciwiali się ekstradycji swojego klienta, sugerując, że po wejściu w życie reform wymiaru sprawiedliwości w Polsce nie ma on gwarancji uczciwego procesu.
Ponad 50-stronicowe orzeczenie sędzi Aileen Donnelly, która zapowiedziała pytanie do TSUE, bardzo obszernie odnosi się do przeprowadzanych w Polsce zmian w sądownictwie. - Ostatnie zmiany w Polsce były tak szkodliwe dla praworządności, że sąd musi dojść do wniosku, że naruszono wspólną wartość rządów prawa w Polsce - napisano w decyzji dotyczącej procesu Polaka.
Czytaj: Sędzia Laskowski: irlandzki sąd ma prawo pytać o niezależność polskich sądów>>
Donnelly oceniła, że "nawet konstytucyjność polskich ustaw nie może być faktycznie gwarantowana", bo podważono legalność i niezależność Trybunału Konstytucyjnego. Odnosząc się do przeprowadzanych przez polskie władze reform wymiaru sprawiedliwości, sędzia napisała, że wydaje się to być "celowym i prowokacyjnym" legislacyjnym demontażem niezależności sądownictwa. Wskazała przy tym, że poszanowanie praworządności jest kluczowe dla wzajemnego zaufania sądów w UE i funkcjonowania Europejskiego nakazu aresztowania.
Precedensowa sprawa
Prawnik Polaka Ciaran Mulholland oświadczył, że sprawa może być "precedensem, jeśli chodzi o to, jak wewnątrz Unii Europejskiej radzić sobie z ekstradycjami do Polski". Jego zdaniem wprowadzone w Polsce reformy "w znaczący sposób podważają podstawę wzajemnego zaufania i uznania (standardów) pomiędzy Polską a wykonującymi (Europejski Nakaz Aresztowania) władzami sądowniczymi", a trwająca sprawa "może na samym końcu doprowadzić do zerwania wzajemnego porozumienia pomiędzy Polską a państwami członkowskimi UE w sprawie postępowań dotyczących ekstradycji".
Nie tylko opinia Komisji
Gdy pytanie wpłynie do trybunału, jego sędziowie zwrócą się nie tylko do KE, ale też pozostałych instytucji unijnych oraz wszystkich państw członkowskich o ewentualne uwagi. Ich złożenie nie jest obowiązkowe, ale daje okazję do przedstawienia swojego stanowiska (poza stolicami mogą to zrobić Parlament Europejski i Rada UE). Polska już zapowiedziała, że będzie tłumaczyła swoje racje.
Sprawa w normalnym trybie mogłaby trwać około 15 miesięcy (tyle średnio trwa rozpatrzenie pytania złożonego Trybunałowi). W tym przypadku - jak powiedziało PAP źródło w tej instytucji - można oczekiwać pilnego trybu. Ta wprowadzona w 2008 r. roku opcja daje możliwość znacznie szybszego wydania rozstrzygnięcia, zwłaszcza gdy ktoś jest osadzony w areszcie (a tak jest w tym przypadku).
W przypadku prowadzenia sprawy w trybie pilnym orzeka specjalnie wyznaczony 5-osobowy skład sędziowski. Wszelkie terminy procesowe są skrócone, tak by wydać decyzję do trzech miesięcy. W rzeczywistości Trybunał robi to nawet szybciej (średnia za 2016 r. wynosi 2,7 miesiąca). Tak jak w normalnym trybie poza złożeniem pism odbędzie się też normalna rozprawa, na której strony będą przedstawiały swoje argumenty. (ks/pap)