Krzysztof Sobczak: Czy wyrok skazujący na karę śmierci Jezusa z Nazaretu obowiązuje?
Paulina Święcicka: Tak, bo pomimo wielu prób doprowadzenia do jego rewizji, do dziś żaden organ tego nie zrobił.
Mówimy o takich społecznych akcjach, jak uchwała żydowskiej „rady mędrców”, nazywanej współczesnym Sanhedrynem, z 1933 roku, czy o organach sądowych?
To były raczej oświadczenia organów społecznych czy religijnych. Jeszcze wcześniej, bo w 1931 roku w Jerozolimie powołano taki specjalny trybunał, który ogłosił niewinność Jezusa. Potem w 1933 roku zebrał się pięcioosobowy trybunał, który potwierdził tę deklarację niewinności. W obu przypadkach konkluzja tych żydowskich gremiów była taka, że powinno się odwołać decyzję Sanhedrynu.
Cena promocyjna: 75.6 zł
|Cena regularna: 84 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 84 zł
To może wyjaśnijmy, jaka była pozycja Najwyższej Rady – tylko religijna, czy był to też organ władzy? Także sądowniczej?
Judea była wtedy, w latach 30-tych, prowincją rzymską, zarządzaną przez namiestnika cesarskiego, ale Rzym zostawiał w takich krajach część władzy organom lokalnym. No i Sanhedryn mógł sprawować władzę sądowniczą, ale wyroki śmierci mógł wydawać tylko namiestnik, w ramach władzy zarządzania prowincją - imperium delegowanego przez cesarza. Stąd tak ważna rola Poncjusza Piłata w tej historii. Sanhedryn podjął coś w rodzaju uchwały o skazaniu Jezusa na śmierć, ale ponieważ nie miał takiego prawa, udał się do Piłata, który sprawował najwyższą władzę sądowniczą w prowincji.
To jakiś współczesny Sanhedryn co może zrobić?
Też może ogłosić deklarację o niewinności Jezusa.
To wystarczy?
Nie, to byłaby tylko deklaracja organu religijnego, a Jezus został skazany i ukrzyżowany na podstawie wyroku sądu państwowego.
Był wniosek w tej sprawie do Sądu Najwyższego Izraela.
Rzeczywiście, w 1948 r., zaraz po powstaniu niepodległego państwa Izrael, do jego Sądu Najwyższego wpłynął taki wniosek od wielu państw związanych z tradycją chrześcijańską. Jednak organ ten stwierdził niewłaściwość sądu żydowskiego w tej sprawie, bo wyrok został wydany w imieniu cesarza rzymskiego, a więc o rewizję należy się zwrócić do sukcesora Imperium Romanum, czyli Republiki Włoskiej.
Czytaj także: Dr Święcicka: Proces Jezusa z Nazaretu, czyli o wyroku politycznie uwikłanego sędziego>>
Można mówić o takiej kontynuacji?
Nie bardzo, na tej zasadzie to wiele współczesnych państw, choćby Francja czy Hiszpania, też powstało na gruzach imperium rzymskiego.
Także Turcja ogłosiła się sukcesorem Rzymu, gdy podbiła cesarstwo wschodnie.
No właśnie. A potem były jeszcze rosyjskie rojenia o „trzecim Rzymie”. Pewnie prezydent Putin i patriarcha Cyryl ucieszyliby się, gdyby ktoś do nich zwrócił się o rewizję wyroku wydanego na Jezusa.
Co więc można zrobić?
Co jakiś czas pojawiają się kolejne pomysły. Na przykład w 2013 r. adwokat z Kenii Dola Indidis złożył wniosek o unieważnienie tego wyroku do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Jako osoby odpowiedzialne wskazał cesarza Tyberiusza, Poncjusza Piłata, arcykapłana Kajfasza i całą starszyznę żydowską.
Cena promocyjna: 75.6 zł
|Cena regularna: 84 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 84 zł
I co na to Trybunał?
Trybunał nie mógł zająć się tym wnioskiem, ponieważ on rozpatruje tylko spory pomiędzy państwami, na poziomie prawa międzynarodowego publicznego. A to był wyrok w sprawie osoby prywatnej.
Ale są te deklaracje z 1931 i 1933 roku, że Jezus był niewinny, no i że to taka kłopotliwa sprawa dla narodu żydowskiego. I nie da się tego jakoś „odkręcić”?
Przede wszystkim potrzebny jest jakiś organ, który się tego podejmie i będzie miał do tego kompetencje. Ale na razie widzimy, że wszyscy się od tego wykręcają.
A gdyby już taki organ znalazł się, to co miałby zrobić?
Rewizja to jest kontrola, ponowne badanie sprawy. Zarówno od strony formalnej, jak i materialnoprawnej.
Do procedury można się przyczepić?
Nie bardzo. Od strony formalnoprawnej, czyli kontroli legalności, to ona wypadłaby raczej pozytywnie. Według mojej rekonstrukcji tych zdarzeń, Poncjusz Piłat był namiestnikiem, miał delegowane imperium, w ramach tego imperium mieściła się tzw. jurysdykcja, choć w tym przypadku – bowiem podsądny był nieobywatelem – samo imperium już wystarczało do skazania na karę śmierci. Jeśli chodzi o samą formę procesu, to wszystko pasuje do schematu cognitio extra ordinem, czyli procesu cesarskiego. W sumie od strony proceduralnej nic temu procesowi nie można zarzucić.
A co do winy skazanego?
Ja widzę perspektywę rewizji tego wyroku od strony materialnoprawnej. Czyli należałoby ocenić, czy rzeczywiście podmiot, czyli namiestnik prowincji, który miał władzę skazać albo uniewinnić, także wymierzyć jakąś inną karę – bo mogła być również kara porządkowa – był przekonany o winie oskarżonego. Ja mam wrażenie, że Piłat na początku chciał wymierzyć karę porządkową – np. wychłostać i potem uwolnić. Dopytywał Jezusa o szczegóły jego działalności – czy jesteś tym królem żydowskim? - chociaż Jezus swoim zwyczajem najpierw nic nie odpowiadał, a potem odpowiadał wymijająco i niejednoznacznie. Ale to bycie „królem żydowskim” dla Piłata oznaczało coś innego niż dla Jezusa. Namiestnika interesowało, czy nie stoi przed nim jakiś buntownik zamierzający obalić rzymską zwierzchność nad Judeą, a Jezus miał na myśli „królowanie” w sferze religii i idei. Tymczasem Jezusa oskarżono o obrazę majestatu, czyli zbrodnię przeciwko państwu rzymskiemu.
Z przekazów ewangelicznych i historycznych wynika, że Piłat nie był co do tego przekonany. A mimo to skazał Jezusa za obrazę majestatu. Zdecydowały okoliczności polityczne?
Można to tak ocenić. – Nie widzę w nim winy – stwierdził w którymś momencie Piłat. Jednak on wykonywał władzę sądowniczą, a był jednocześnie urzędnikiem państwowym i osobistym przedstawicielem cesarza, odpowiedzialnym za spokój i normalne funkcjonowanie prowincji, w tym za sprawne zbieranie podatków. Był nacisk ze strony Sanhedrynu i tłumu zgromadzonego przed budynkiem, więc ewentualne niepokoje społeczne po źle przyjętym wyroku nie były mu potrzebne. Wolał też nie ryzykować gniewu cesarza, gdyby ten dowiedział się – a były już liczne skargi na Piłata do Rzymu – że nie ukarał przykładnie jakiegoś buntownika. – Jeśli go uwolnisz nie będziesz przyjacielem cesarza! – przekonywali arcykapłani. A – zgodnie z przekazami historiografów – Tyberiusz miewał w tym czasie nieobliczalne reakcje, miał wręcz obsesję na punkcie tego, że różni ludzie chcą mu odebrać władzę i życie. Do tego dopiero co pozycję polityczną w Rzymie i życie stracił Sejan, wszechwładny prefekt pretorianów, którego Piłat był protegowanym.
Czyli presja z wielu stron, pod którą znajdował się Piłat, może być argumentem za rewizją wyroku?
Tak, wydaje mi się, że to jest chyba jedyny argument, który można by skutecznie podnieść. Że organ, który orzekał, nie był swobodny w swojej decyzji. Jako urzędnik, namiestnik miał tzw. imperium delegowane, czyli był w pełni zależny od princepsa. A więc on nie mógł być niezawisłym sędzią. Tam przecież nie było podziału władz w naszym rozumieniu.
A więc temat rewizji procesu Jezusa jeszcze wróci?
Sądzę, że tak. Na pewno nie da się tego ruszyć od strony legalizmu. To był właściwy organ, procedował we właściwy sposób, wyrok został wydany we właściwy rzymski sposób. Jeśli zaś chodzi o swobodę wydania wyroku, to jej nie było. Sprawa czeka więc jeszcze na kolejny wniosek o rewizję i znalezienie właściwego organu, który ją przeprowadzi.
Cena promocyjna: 75.6 zł
|Cena regularna: 84 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 84 zł
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.