Minęło właśnie 5 lat od wydania przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wyroku w sprawie Wiesław Rutkowski i inni przeciwko Polsce, który dotyczył przewlekłości postępowań sądowych. Orzeczenie miało charakter szczególny, ponieważ Trybunał uznał w nim, że problem przewlekłości ma w Polsce charakter systemowy, a rekompensaty przyznawane w przypadku stwierdzenia przewlekłości postępowania są za niskie.  

Helsińska Fundacja Praw Człowieka postanowiła sprawdzić jak obecnie wygląda sytuacja. Od marca do czerwca br. przeprowadziła badanie, w którym wzięło udział blisko 500 prawników (radców prawnych, adwokatów, sędziów). - Wyniki potwierdzają jednoznacznie, że niezbędne jest podjęcie dalszej dyskusji o czasie postępowań sądowych w Polsce i konstrukcji skargi na przewlekłość postępowania. Impulsem do pogłębienia tej debaty powinna być również ostatnia decyzja Komitetu Ministrów Rady Europy z czerwca bieżącego roku, który wciąż uznaje wyrok w sprawie Rutkowski przeciwko Polsce za niewykonany – mówi dr Katarzyna Wiśniewska, koordynatorka Programu Spraw Precedensowych HFPC. 

Czytaj w LEX: Prawa i obowiązki pełnomocników procesowych w praktyce w związku z koronawirusem >

Problem - jak mówią prawnicy - pogłębia koronawirus. Sądy nadal jeszcze "nie wyszły" z zaległości, a na kolejne rozprawy np. w sprawach rodzinnych trzeba czekać i ponad rok.  

Czytaj w LEX: Terminy prawa administracyjnego i postępowania sądowoadministracyjnego według specustawy koronawirusowej >

 

Co wynika z badania? 

Zdecydowana większość ankietowanych radców prawnych i adwokatów, bo aż 95,8 proc. potwierdza, że problem przewlekłości postępowań w Polsce ma wciąż charakter systemowy. Za główne przyczyny przewlekłości uznają: długość przerw między rozprawami - 75 proc. respondentów, wyznaczanie zbyt odległego terminu pierwszej rozprawy - 73,9 proc., zwłokę w wykonywaniu opinii przez biegłego albo zasięganie przez sąd kolejnych opinii biegłych - 70 proc., bezczynność przy podejmowaniu decyzji procesowych - 63,2 proc., złą organizację pracy sądów - 59,1 proc., małą liczbę sędziów - 52,7 proc. i duży formalizm postępowań - 50 proc.

Czytaj: Narasta problem z biegłymi sądowymi, a MS zasłania się COVID-em>>

Uczestnicy badania negatywnie ocenili też funkcjonowanie skargi na przewlekłość postępowania. - Chociaż z analizy danych statystycznych wynika, że liczba skarg na przewlekłość postępowań sądowych wzrasta, a w samym 2018 roku Skarb Państwa zobowiązany był do wypłaty z tego tytułu prawie 6 mln zł, to tylko 11,6 proc. ankietowanych adwokatów i radców prawnych uznało, że skarga ta jest efektywnym środkiem – mówi Adam Klepczyński, prawnik HFPC. 

Główny problem, na jaki wskazuje aż 76,7 proc. ankietowanych, to obawa o złe nastawienie sędziów do strony, która skorzystała z tego środka. Jednocześnie 53 proc. respondentów zwróciło uwagę na fakt, że zainicjowanie takiego postępowania nie wpływa na przyspieszenie właściwego procesu.

Czytaj w LEX: Zmiany w uzasadnianiu orzeczeń po nowelizacji KPC >

HFPC rekomenduje zresztą podwyższenie obecnie obowiązującej minimalnej kwoty sum pieniężnych wypłacanych z tytułu przewlekłości z 500 zł za każdy rok dotychczasowego postępowania, do co najmniej wysokości zgodnej ze standardem wytyczonym przez ETPC w wyroku Apicella przeciwko Włochom - od 1 000 zł do 1 500 zł.

Praca na lata - szczególnie po COVID-19 

W ocenie Adama Klepczyńskiego problem przewlekłości postępowań to przede wszystkim problem organizacji w sądach. - W Warszawie przykładowo, czekamy czasem ponad rok na wyznaczenie terminu spraw. Oczywiście kolejną kwestią są biegli. Przykład z naszego doświadczenia: w kwietniu ubiegłego roku była ostatnia rozprawa apelacyjna w jednej ze spraw, w której uczestniczymy i od roku wysyłane są pisma do biegłego aby uzupełniał opinię. W mojej ocenie łączy się to z brakami kadrowymi w sądach. Mieliśmy reformę wieku emerytalnego i wielu sędziów zwłaszcza z sądów okręgowych, apelacyjnych odeszło w stan spoczynku. Te wakaty w ubiegłym roku – przypomnijmy - sięgnęły ok. 700, 800 w całym sądownictwie. Najwięcej w sądach okręgowych – mówi. 

Nie ma wątpliwości, że naprawa sytuacji to praca na lata, wymagająca gruntownych analiz. - Na pewno musiałaby zostać zwiększona liczba sędziów w sądach i – co ważne - asystentów. W Warszawie przypada 0,2-0,5 asystenta na sędziego, czyli w praktyce sędzia tego asystenta nie ma. To jest ogromny problem. By zwiększyć sprawność rozpatrywania spraw każdy sędzia powinien mieć asystenta. Ale to wiąże się z koniecznością dofinansowania sądownictwa – dodaje. 

Na brak asystentów zwraca też uwagę adwokat Małgorzata Mączka-Pacholak z kancelarii Pietrzak Sidor & Wspólnicy, wiceprzewodnicząca Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. - Jest też pewna prawidłowość. Na poziomie sądów apelacyjnych, okręgowych sędziowie są wspierani przez merytorycznych asystentów, natomiast w sądach rejonowych tego wsparcia brakuje. I to może być jedno ze źródeł przewlekłości, do czego dochodzą oczywiście braki finansowe, które na to wpływają - mówi. 

 

Cena promocyjna: 35.01 zł

|

Cena regularna: 38.9 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Prawnicy dostrzegają również braki kadrowe wśród samych sędziów - największe w sądach okręgowych. W ich ocenie rozwiązaniem nie może być jedynie wypełnianie pustek sędziami z sądów rejonowych. - Koronawirus oczywiście pogłębi problem. Jeśli rocznie do sądów wpływa ponad 15 mln spraw, czyli miesięcznie 1 milion 200 tys. spraw, to od marca do końca maja nie zostało rozpoznanych prawie 4 mln spraw. Można było temu zapobiec chociażby stawiając na informatyzację w sprawach karnych i cywilnych, nie zapominając o gwarancjach procesowych. Tymczasem jesteśmy daleko od tego by wprowadzić zdalne rozprawy w sądach, bo wiele ma np. tylko jedną salę do e-rozprawy – wskazuje Klepczyński. 

Czytaj w LEX: Bieg terminu przedawnienia roszczeń w dobie epidemii >

Polskie sądy przywiązane do papieru

Na braki w informatyzacji wskazują też zresztą inni eksperci, podkreślając że sądy mogłyby zdecydowanie sprawniej działać gdyby z dobrodziejstw nowych technologii korzystały na co dzień. - Kolejny problem to brak digitalizacji akt i analogowość ich obsługi. Są portale informacyjne, które pozwalają uzyskać pewne informacje, sprawniej i szybciej, ale nie znajdziemy w nich np. skanów pism, które wpływają do sądów ani tą drogą przekazać korespondencji do sądu. Dodatkowo, kwestie związane z doręczaniem korespondencji, wzywaniem świadków, ustalaniem ich miejsca pobytu potrafią zajmować tygodnie, a nawet miesiące, a to powoduje, że postępowanie nie może ruszyć czy toczyć się dalej. Gdyby to zostało rozwiązane, pełnomocnicy sprawniej otrzymywaliby informacje na temat etapu sprawy i zaplanowanych czynności. A to z kolei pozwalałoby na szybsze prowadzenie korespondencji i organizację procesu – wskazuje adwokatka Mączka-Pacholak. 

Czytaj w LEX: Doręczenia w postępowaniach sądowych w dobie COVID-19 (koronawirusa) >

W jej ocenie ważną kwestią jest również sam model sądzenia spraw. - W Polsce rzadko jest to skoncentrowany proces, gdzie rozprawy wyznaczane są codziennie, albo co kilka dni, co pozwala przeprowadzić postępowanie w krótkim czasie. Takie rozwiązanie jest optymalne, bo sędzia może poświęcić swoją uwagę danej sprawie. U nas zazwyczaj wraca się do postępowania i kolejnej rozprawy za kilka miesięcy, co powoduje zupełnie inną dynamikę procesu – wskazuje. 

Czytaj: E-doręczenia utknęły w sferze obietnic>>

Mediacja mogłaby by pomóc

Jednym z plusów koronawirusa - jak mówią wprost prawnicy - jest przekonanie także sceptyków do korzyści płynących m.in. z mediacji. Nie mają oni wątpliwości, że częstsze korzystanie z niej mogłoby przewlekłość ograniczać.

Czytaj w LEX: Mediacja w erze Covid-19 (koronawirusa) >

Ale to, by adwokat miał obowiązek informowania klienta o alternatywnych sposobach rozwiązywania sporu, jest dopiero jedną z rozpatrywanych propozycji zmian do nowego Kodeksu Etyki Adwokackiej. 

- Przepisy o mediacji obowiązują w procedurach i są gotowe do użycia. Ale potrzebna jest zmiana świadomości społecznej. I ważne jest zarówno to, by pełnomocnicy informowali klientów o takim rozwiązaniu, pod warunkiem oczywiście, że dana sprawa ma potencjał ugodowy, jak i by sędziowie zachęcali do polubownego rozwiązywania sporów - przyznaje adwokat Mączka-Pacholak.

I dodaje, że to również kwestia pewnej mentalności. - Żyjemy w kulturze, gdzie sprawa trafiająca do sądu traktowana jest jako spór - ktoś przegrywa, ktoś ma rację, a ktoś jej nie ma. I myślę, że potrzebujemy wspólnie wykonać pracę edukacyjną, aby zwrócić uwagę społeczeństwa na to, że są inne metody rozwiązywania sporów niż procesy sądowe – dodaje. 

Zobacz procedury w LEX:

Zatwierdzenie ugody zawartej przed mediatorem >

Skierowanie stron do mediacji z urzędu >

Skierowanie stron do mediacji na wniosek stron >