To wyniki raportu przygotowanego przez profesora Ryszarda Sowińskiego z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu, eksperta w zakresie zarządzania kancelariami prawnymi. Opracowanie zaprezentowano we wtorek podczas webinarium "Koronawirus a rynek prawniczy". Patronami badania są Wolters Kluwer Polska, Komisja Doskonalenia Zawodowego Krajowej Izby Radców Prawnych i Naczelna Rada Adwokacka. 

Pełna treść raportu>> 

W badaniu wzięło udział 600 przedstawicieli kancelarii prawnych. Zdecydowana większość z nich to kancelarie radcowskie - 304, adwokackie - 168 i radcowsko-adwokackie 43.  Kwestionariusze wypełnili również przedstawiciele innych firm prawniczych - kancelarii notarialnych, podatkowych, restrukturyzacyjnych, komorniczych, windykacyjnych, odszkodowawczych oraz prawnicy przedsiębiorstw. 

COVID-19 tnie przychody prawników 

Prawnicy byli pytani m.in. o to, jak oceniają krótkoterminowe ekonomiczne skutki kryzysu. Aż 79 proc. z nich stwierdziło, że wpłynie on negatywnie albo zdecydowanie negatywnie na kondycję finansową kancelarii w najbliższych dwóch miesiącach. Zdecydowana większość - 77 proc. respondentów przewiduje obniżenie przychodów, średnio wskazywali spadek o 37 proc.

Czytaj: COVID-19 uderza w rynek prawniczy, kancelarie walczą o przetrwanie>>

Z badania wynika, że w szczególnie trudnej sytuacji są kancelarie prowadzące sprawy sądowe. Największe spadki prognozują kancelarie adwokackie, w których udział przychodów ze spraw sądowych jest wyższy - 59 proc., niż w przypadku kancelarii radcowskich - 40 proc.

I tak kancelarie adwokackie szacują straty przychodu - w kolejnych dwóch miesiącach - na 49 proc., radcowskie - na 40 proc., a radcowsko-adwokackie - na 28 proc. 

Różnice widać też w zależności od wielkości kancelarii. Indywidualne (do 5 prawników) prognozują spadek o  38 proc., podczas gdy kancelarie wieloosobowe (powyżej 5 prawników) szacują spadek na 28 proc. 

Respondenci podali w kwestionariuszu również średnie miesięczne przychody i koszty w okresie 6 miesięcy przed kryzysem. Dane te pokazują wysoką rentowność kancelarii przed kryzysem - do tego stopnia, że wiele kancelarii jest w stanie funkcjonować nadal, bez istotnej restrukturyzacji kosztów i to nawet przy 20–40-procentowym spadku przychodów.

 

Cena promocyjna: 99 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Zwolnienia i cięcia wynagrodzeń

Kryzys oznacza jednak zwolnienia. Z badania wynika, że średnio 43 proc. kancelarii indywidualnych (2-5 prawników) i 47 proc. kancelarii wieloosobowych planuje lub już zmniejszyło zatrudnienie. Redukcje planują najczęściej kancelarie powyżej 10 osób - 61 proc. 

Jedną ze strategii utrzymania płynności kancelarii jest również obniżanie wynagrodzeń. Zmniejszenie ich poziomu planuje 59 proc. kancelarii indywidualnych (2-5 prawników) oraz 55 proc. kancelarii wieloosobowych. - Dostrzegamy, że jest gorzej, i to znacznie gorzej. Widać też, że łatwiej jest obecnie kancelariom radców prawnych, oczywiście nie w każdym przypadku. Chodzi głównie o sytuacje, gdy radcy łączą działalność kancelarii z zatrudnieniem na etacie, bo etat daje zabezpieczenie finansowe i stały przychód do kancelarii. A tego nie ma w kancelarii adwokackiej, ponieważ adwokaci nie mogą pozostawać w stosunku pracy, nasz zawód jest całkowicie niezależny - przyznaje w rozmowie z Prawo.pl Jacek Trela, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. 

Czytaj: Trela: Epidemia uderza w kancelarie - szansą zmiany w działaniu i "odmrożenie" sądów>>
 

Podobnie kondycję rynku usług prawnych ocenia Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.  - Sytuacja jest poważna, podobną kiedyś przeżyłem, kiedy w Polsce szalała hiperinflacja i klienci wypowiadali umowy, bo nie mieli środków żeby płacić prawnikom. Wówczas głównym celem kancelarii było to, żeby za wszelką cenę utrzymać klientów, pracować z nimi nawet za mniejsze pieniądze i nie rozwiązywać umów. Dlatego, że zdobycie nowego klienta jest kosztowne i trudne. I myślę, że ten sam cel jest dzisiaj - żeby ten trudny okres za wszelką cenę przetrwać – wskazuje.

 

 

Klienci odpływają - trzeba ich zatrzymać 

Właściciele kancelarii mówią również o spadku zainteresowania usługami i w przypadku klientów indywidualnych wskazuje na to 69 proc. respondentów, a w przypadku instytucjonalnych - 59 proc. 

Jeśli chodzi o klientów instytucjonalnych powszechnym zjawiskiem - jak wynika z odpowiedzi prawników - jest brak nowych zleceń albo wstrzymywanie tych wcześniej złożonych. Co trzeci respondent odnotował natomiast napływ nowych zleceń związanych z... kryzysową sytuacją. Często tacy klienci zwracają się do kancelarii z pytaniami, choć nie idą za nimi konkretne zlecenia. 

Z badania wynika również, że właściciele kancelarii podchodzą do sytuacji bardzo emocjonalnie. Aż 65 proc. prawników martwi się o przyszłość, 58 proc. twierdzi, że odczuwa silny negatywny stres związany z sytuacją. Równocześnie twierdzą, że nie przeszkadza im to w zarządzaniu kancelarią. A nawet jest prawników, których sytuacja kryzysowa mobilizuje do działania: 29 proc. respondentów odczuwa motywację do pracy w nowych warunkach, a 23 proc. uznaje stres za siłę mobilizującą. 

Pewne zmiany na rynku będą trwałe

Profesor Sowiński, w rozmowie z Prawo.pl, ocenia że pewne zmiany, które następują obecnie na rynku prawniczym będą trwałe, zastrzega jednak, że dużo zależy od głębokości i długotrwałości kryzysu. 

Czytaj: Prof. Sowiński: COVID-19 przeminie, kancelarie prawne muszą myśleć o przyszłości>>

- Patrząc jednak bardziej optymistycznie – sądzę, że na kryzysie zyskają kancelarie prowadzone przez prawników przedsiębiorczych, uczących się umiejętności biznesowych w obszarze przywództwa, zarządzania, marketingu, sprzedaży i finansów, dobrze komunikujących się z otoczeniem, aktywnych w Internecie, myślących biznesowo i nieszablonowo. Stracą natomiast prawnicy, którzy tkwią w paradygmacie usług prawnych lat 90-tych, nie wykorzystujący technologii, pracujących „na papierze”, nie wsłuchujący się w potrzeby klientów, żyjący wspomnieniami o dawnych czasach - mówi. 

W jego ocenie to również czas na zmiany w sądach. - Zmiany w sądownictwie muszą nastąpić i jest to proces globalny. Niewydolność sądów nie jest bowiem tylko polskim problemem. Wystarczy porównać długość postępowań w pierwszej instancji w krajach Europy, aby przekonać się, że potrzebne są zmiany jakościowe ,a nie ilościowe - dodaje.