Sądy apelacyjne w różnym tempie rozpoznają apelacje. Zdaniem Daniela Ostaszewskiego, radcy prawnego, wspólnika w kancelarii Czyżewski Nowojski Ostaszewski, czas na rozpoznanie środka zaskarżenia jest przerażający. Na samo napisanie uzasadnienia i przesłanie apelacji do nas, potrafimy czekać po kilkanaście miesięcy. Potem przychodzi czas na wyznaczenie rozprawy. W Poznaniu potrafimy czekać po dwa lata lub dłużej na wyznaczenie terminu rozprawy apelacyjnej w SA. Podobnie w Warszawie. Lepiej sytuacja ma się w Gdańsku, gdzie czeka się około 1- 1,5 roku, w Szczecinie około roku, we Wrocławiu podobnie – mówi Daniel Ostaszewski.
Czytaj: Banki coraz częściej rezygnują z apelacji w sprawach frankowych>>
Wyjątki się zdarzają
- Może się złożyć, że np. nowy sędzia w sądzie apelacyjnym, który ma pusty referat, wyznaczy termin rozprawy na kilka miesięcy po złożeniu apelacji, ale są to przypadki dosyć wyjątkowe w większych apelacjach – podaje adwokat Dawid Woźniak, Bącal, Busiło - Kancelaria prawna.
Doświadczenie Wojciecha Wołoszczaka, radcy prawnego w kancelarii Konieczny, Polak Radcowie Prawni sp.p. w Poznaniu, pokazuje, że to, jak sprawnie dany sąd II instancji rozpoznaje apelację w sprawie frankowej, zależy przede wszystkim od tego, czy w I instancji sprawa była rozpoznawana przez sąd rejonowy, czy sąd okręgowy.
- W tym drugim przypadku, uśredniając w skali wszystkich apelacji, czas oczekiwania na wyznaczenie rozprawy przekracza w drugiej połowie 2024 r. zazwyczaj dwa lata, licząc od dnia wydania wyroku przez sąd okręgowy, o ile sąd okręgowy jest w stanie w rozsądnym terminie (2-3 miesiące) sporządzić i doręczyć stronom pisemne uzasadnienie. W przypadku gdy zaś apelację rozpoznaje wydział odwoławczy w sądzie okręgowym – znów uśredniając – można liczyć na wyznaczenie terminu rozprawy już w przeciągu 6-9 miesięcy (nie dłużej niż rok), licząc od wydania wyroku przez sąd rejonowy – mówi Wojciech Wołoszczak.
Czytaj: Wydział frankowy złapał oddech, pełnomocnicy zastanawiają się, co dalej>>
Na rozprawę zwykle trzeba sporo poczekać
Czas oczekiwania na rozprawę jest mniej więcej tożsamy z czasem trwania całego postępowania w II instancji. Sąd apelacyjny albo wydaje wyrok na pierwszej rozprawie, albo zamyka sprawę i odracza jedynie ogłoszenie wyroku, co najczęściej motywowane jest pojawieniem się na rozprawie apelacyjnej nowego pełnomocnika po stronie banku.
- W mojej praktyce w zasadzie w każdej sprawie na rozprawie apelacyjnej po stronie banku pojawia się w ostatniej chwili nowy reprezentant, który oświadcza, że pełnomocnictwo zostało właśnie nadane pocztą do sądu, a poprzedni pełnomocnik jest niedysponowany. Wielu sędziów w takim wypadku z tej przyczyny, że nie może zweryfikować pełnomocnictwa, odracza pod ogłoszenie wyroku. Bank „kupuje” w ten sposób, np. dwa tygodnie więcej bez prawomocnego wyroku – tłumaczy Dawid Woźniak.
Pojawiają się też sędziowie, którzy wydają wyrok od razu. Argumentują, że to ryzyko strony procesu, że w ostatniej chwili powołuje nowego pełnomocnika, bądź pełnomocnika, że powołuje w ostatniej chwili substytuta – wówczas wyrok zapada na pierwszej rozprawie.
Zobacz w LEX: Kredyty frankowe w najnowszym orzecznictwie TSUE oraz SN > >
Banki niechętnie cofają apelacje
W ostatnim czasie pojawiło się zjawisko cofania apelacji przez banki.
- Najpierw dotyczyło apelacji w części, tj. cofnięcia dotyczyły apelacji w zakresie, w jakim bank kwestionował decyzję sądu I instancji o nieprzyznaniu bankowi wynagrodzenia za korzystanie z kapitału/waloryzacji. Te cofnięcia były związane z orzecznictwem TSUE – mówi Dawid Woźniak.
To się jednak zaczyna zmieniać.
- Aktualnie zdarza się, że apelacja jest cofana w całości, tj. również w tym zakresie, w jakim bank próbował apelacją zmienić wyrok w części dotyczącej nieważności umowy – podaje Dawid Woźniak.
Zdarza się też, że banki w ogóle rezygnują ze składania apelacji. Zdaniem mec. Woźniaka jest możliwe, że w tych samych sprawach, w których aktualnie banki uznają, że apelacja nie będzie składana, obecnie czasem podejmują także decyzję, by apelację cofnąć i uzyskać zwrot niemałej opłaty sądowej.
Dużo zależy jednak od konkretnego banku. Jak podają pełnomocnicy kredytobiorców, mBank, BNP Paribas oraz PKO BP to banki, które coraz częściej rezygnują ze środków zaskarżenia. Po napisaniu przez sąd uzasadnienia nie wpływa apelacja lub wpływa, ale później jest wycofywana albo banki proponują porozumienie kompensacyjne celem rozliczenia nieważnej umowy.
- Nie dzieje się tak jednak w każdej sprawie. Często mamy sytuację, że w sprawie x ta sama kancelaria reprezentująca bank składa apelację, a w sprawie y rezygnuje z niej – mówi Daniel Ostaszewski.
Z doświadczenia mec. Ostaszewskiego wynika, że banki BPH, Raiffeisen, Getin (syndyk), PKO SA to banki, które nadal przeciągają procesy, wnosząc apelację.
Wpływ na odstąpienie od kontynuowania sporu ma z całą pewnością chęć ograniczenia kosztów dla strony bankowej: koszt samej opłaty od apelacji wynosi zazwyczaj od kilku do kilkunastu tysięcy złotych oraz koszt samej obsługi prawnej; zasadniczo obsługę procesów zapewniają bankom zewnętrzne kancelarie - podaje Wojciech Wołoszczak.
Czytaj w LEX: Klauzule abuzywne jako podstawa prowadzenia sprawy frankowej > >
Cena promocyjna: 69 zł
|Cena regularna: 69 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 48.3 zł
Pozwów przeciwko frankowiczom może być więcej
Długi czas rozpoznawania apelacji ma negatywne konsekwencje. Jeśli sprawy przed sądem apelacyjnym przeciągają się, to wpływa to na to, że do sądów trafia coraz więcej pozwów o zwrot kapitału. Dzieje się tak dlatego, że banki muszą zdążyć złożyć pozew przed upływem trzech lat od zakwestionowania umowy, a w tym czasie rzadko która sprawa kończy się prawomocnie.
- Jestem pewien, że w grudniu wystąpi prawdziwa lawina pozwów przeciwko frankowiczom - uważa Daniel Ostaszewski.
Są jednak też zalety tego, że postępowanie apelacyjne trwa długo.
- Dla większości naszych klientów przedłużający się proces oznacza jednak tylko tyle, że po wyroku prawomocnym bank zapłaci konsumentowi więcej pieniędzy tytułem odsetek. W naszej kancelarii właściwie nie zdarza się, aby na skutek apelacji banku sąd zmienił wyrok na niekorzyść konsumenta. W większości przypadków banki składając apelacje powiększają więc tylko własną szkodę spowodowaną przegraniem procesu sądowego - podkreśla Radosław Górski, radca prawny, pełnomocnik reprezentujący konsumentów w sporach z bankami, Kancelaria Prawna Radosław Górski i Wspólnicy sp.k.
Czytaj także w LEX: Kredyty frankowe – dura lex, sed lex? > >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.