Kanclerz nawiązała do projektu przygotowanego przez Komisję Europejską, który przewiduje ograniczenie dostępu do funduszy z przyszłego budżetu europejskiego dla państw, które naruszają zasady praworządności. Projekt przewiduje jednocześnie, że nie mogą na tym ucierpieć "ostateczni beneficjenci unijnych programów".
Czytaj:
KE konsekwentnie dąży do powiązania funduszy z praworządnością>>
Fińska prezydencja będzie za wiązaniem unijnych funduszy z praworządnością>>
PE potwierdza stanowisko w sprawie łączenia funduszy z praworządnością>>
- Zaproponowane przez Komisję Europejską powiązanie praworządności z finansami UE jest dla nas najwyższym priorytetem - oznajmiła szefowa niemieckiego rządu, wygłaszając oświadczenie przed wyjazdem na posiedzenie Rady Europejskiej w Brukseli. Dodała, że członkostwo w UE i korzystanie z jej osiągnięć wiąże się także z odpowiedzialnością. - Kto przy wydawaniu środków europejskich nie szanuje podstaw i zasad państwa prawa, nie powinien móc w przyszłości liczyć na nieograniczone wsparcie finansowe Europy - powiedziała Merkel.
Według propozycji KE stroną inicjującą i nadzorująca jej przebieg będzie Komisja, jednak o ostatecznym zastosowaniu środków dyscyplinujących będą decydowały już państwa członkowskie. W kwestii uruchomienia procedury Komisja będzie jednak "zasięgać opinii" takich organów i instytucji, jak Trybunał Sprawiedliwości UE czy Komisja Wenecka, i "niezwykle dokładnie i pieczołowicie" badać każdy przypadek.
Do uruchomienia sankcji nie będzie potrzebna jednomyślność w Radzie UE. Głosowania będą się odbywać na zasadzie tzw. odwróconej większości kwalifikowanej: decyzja KE zostanie uznana za przyjętą, jeśli głosujący nie odrzucą jej odpowiednią większością głosów, co uniemożliwi zastosowanie ewentualnego weta.