Opadły już emocje związane z polityczną kampanią przeciwko dopalaczom. Rezultatem tej kampanii było uchwalenie, w zaiste błyskawicznym tempie, ustawy mającej stanowić oręż państwa w walce z tym niewątpliwie groźnym zjawiskiem społecznym. Są tacy, którzy wierzą, że ustawa z 8 października 2010 r. o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej (Dz. U. Nr 213, poz. 1396) pozwoli na znaczne ograniczenie dostępu do dopalaczy. Moja wiara w sukces osiągnięty jedynie za pomocą regulacji prawnej jest bardzo ograniczona. Mam obawy, aby osoby odpowiedzialne w Polsce za zdrowie obywateli, bezpieczeństwo wewnętrzne czy edukację, nie poczuły się zwolnione z obowiązku pracy organicznej. Prawo, nawet najlepsze, ma jedynie ograniczoną siłę oddziaływania.
Więcej w kwartalniku "Na wokandzie" >>>
Dopalacze. Grzywna czy kara pieniężna?
Nie pierwszy raz ustawodawca wprowadza odpowiedzialność karno-administracyjną przewidując stosowanie represji, bez kontroli merytorycznej sądu. Czas zaprotestować przeciwko tego rodzaju obchodzeniu gwarancji konstytucyjnych - pisze prof. Andrzej Zoll, komentując zmiany wprowadzone do polskiego prawa przez tzw. ustawę o dopalaczach.