Afera z tzw. listami wstydu z tygodnia na tydzień urasta do coraz większych rozmiarów.  Rodzi się przy tym szereg pytań i zagrożeń. Zwykły Kowalski może nie wiedzieć o co tyle hałasu? Dla sędziów i prawników to z jednej strony pytanie o to, kto kogo popierał i czy wiąże się to z zawodowymi gratyfikacjami, z drugiej znacznie ważniejsze pytania o niezawisłość sędziowską i wykonalność prawomocnego wyroku - w tym przypadku Naczelnego Sądu Administracyjnego. 

 

Cena promocyjna: 215.2 zł

|

Cena regularna: 269 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Bo wyrok zapadł - i jak wskazują prawnicze autorytety, ale też międzynarodowe organizacje - powinien być niezwłocznie wykonany, innymi słowy - listy powinny być opublikowane. Próba jego zablokowania - jak mówiła Prawo.pl choćby prof. Ewa Łętowska, może prowadzić do wytworzenie nowego standardu i niebezpiecznego trendu - że o wykonaniu prawomocnych wyroków decydować będzie woluntaryzm administracji. A jeśli w tej sprawie znajdzie się dobry pretekst znajdzie się też w każdej innej - budzącej kontrowersje, trudnej społecznie, niewygodnej dla określonego środowiska lub ludzi. 

Czytaj: 
Prof. Łętowska: Odmowa wykonania wyroku w sprawie list poparcia do KRS to nic nowego>>

Teraz UODO blokuje ujawnienie danych osób popierających kandydatów do KRS>>

Ewentualne opublikowanie list wstydu też łatwe nie będzie i może być jak otwarcie puszki Pandory. Prawdopodobnie pogłębi bowiem te podziały, które wśród sędziów istnieją od lat i z miesiąca na miesiąc są coraz większe. A że to, kto na nich jest, wcale nie jest oczywiste i zasada "jesteś z nami albo przeciwko nam" nie do końca działa, świadczą choćby oświadczenia sędziów członków Stowarzyszenia Iustitia, spośród których już kilkunastu przyznało, że kandydatów do KRS poparło.

I kolejne podnoszone przez sędziów pytanie, czy skoro część z nich podpisy wycofywało, to przyszli członkowie KRS mieli wystarczające poparcie, czy też nie mieli? A jeśli nie?  Jaki ma to wpływ na wszystkie decyzje KRS - choćby te dotyczące wyborów sędziów do Sądu Najwyższego, ale też zwykłych sędziów sądów  powszechnych. 

Czytaj: Sieć rad sądowniczych: Ukrywanie list poparcia kolejnym dowodem na polityczne uzależnienie KRS>>

 

 

I ostatnia kwestia. Niebezpieczną normą zaczyna być sięganie po Trybunał Konstytucyjny, jako środek lub jak kto woli ... broń ostateczną.