Punktem wyjścia do dyskusji o tym ostatnim problemie była propozycja Komisji Europejskiej. Według niej coroczny raport w sprawie praworządności oraz powołanie grupy roboczej, która miałaby się zajmować m.in. praworządnością, mają być elementami nowego mechanizmu monitorowania przestrzegania unijnych zasad prawnych w państwach członkowskich. Na podstawie tego raportu Rada UE podejmowałaby decyzję o ewentualnym zastosowaniu sankcji wobec konkretnego państwa, w postaci obniżenia lub cofnięcia niektórych funduszy.
Więcej: Większość państw za mechanizmem oceny praworządności w UE>>
Podczas odbytego w czwartek i piątek szczytu część przywódców, głównie płatników netto do unijnego budżetu, domagała się zaostrzenia zasady "pieniądze za praworządność". Natomiast przewodniczący Rady Charles Michel zasugerował zmianę systemu, by trudniej było zastosować sankcje i zaproponował, by do ich uruchomienia potrzebne było zebranie większości kwalifikowanej. Komisja Europejska chciała odwróconej większości - tak by do zablokowania restrykcji konieczne było zebranie większości, co znacznie ułatwiałoby zamrażanie funduszy dla krajów z problemami z praworządnością. - Chcemy powrotu do propozycji Komisji - powiedział w przerwie posiedzenia jeden z zachodnich dyplomatów. Takie stanowisko zajmują m.in. Holandia, Dania, Austria, Niemcy i Finlandia.
Czytaj: Budżetowy szczyt UE bez porozumienia>>