Wnosi o uchylenie zaskarżonego wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie i oddalenie odwołania od decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z dnia 1 sierpnia 2011 roku, w której zmniejszył podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne do 7 464 złotych. 

Czytaj: Kobieta w ciąży musi wykazać, że faktycznie świadczy pracę i umowa nie jest pozorna>>

Stawka zawyżona specjalnie? 

Chodzi o umowę o pracę na czas nieokreślony, na stanowisku dyrektora operacyjnego, za wynagrodzeniem 42 959 złotych miesięcznie, w wymiarze czasu pracy ¾ etatu. Została zawarta 1 lutego 2011 roku i już wtedy zatrudniana kobieta była w ciąży bliźniaczej, o czym pracodawca wiedział. Przed przystąpieniem do pracy, nie została skierowana do lekarza medycyny pracy. Firma zgłosiła ją do ubezpieczenia społecznego w dniu zawarcia umowy i wykonywała pracę od 1 lutego 2011 roku do.. 14 lutego 2011 roku. Od 15 lutego 2011 roku przebywała już na zwolnieniu lekarskim w związku z chorobą. Od 25 maja 2011 roku przebywała na zasiłku macierzyńskim. Natomiast w 2012 roku, kobieta pozostawała na zasiłku chorobowym, z uwagi na kolejną ciążę, a następnie na zasiłku macierzyńskim. Umowa o pracę została z nią rozwiązana 29 maja 2013 roku.

 

Cena promocyjna: 51.74 zł

|

Cena regularna: 69 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Równocześnie zawierając umowę o pracę była zatrudniona na pełnym etacie w innej firmie. 1 sierpnia 2011 roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych wydał decyzję, w której określił podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne w wysokości 7 464 złotych. Przyjął, że wynagrodzenie w tej kwocie, za pracę wykonywaną przez powódkę, w oparciu o  zawartą przez nią umowę, odpowiadało wynagrodzeniu pracownika zatrudnionego na porównywalnym stanowisku pracy. Zdaniem ZUS wynagrodzenie w wysokości 42 959 złotych brutto zostało bowiem ustalone wyłącznie w celu uzyskania wysokich świadczeń z tytułu choroby, zatem umowa w tym zakresie jest nieważna.

Powódka odwołała się od tej decyzji i wniosła o jej zmianę. Kobieta wskazała, że posiada wysokie kwalifikacje, doświadczenie zawodowe, a stanowisko na którym została zatrudniona miało strategiczne znaczenie dla dochodów pracodawcy. Sąd Okręgowy w Warszawie, przed rozstrzygnięciem w sprawie, uzyskał dwie opinie, z których wynikało, że w dniu zawarcia umowy o pracę powódka miała przeciwskazania zdrowotne do  wykonywania jakiekolwiek pracy, a wykonywanie przez nią pracy na 1 i ¾ etatu było dla niej zbyt wielkim wysiłkiem. 
Wyrokiem z dnia 29 stycznia 2014 roku Sąd Okręgowy w Warszawie zmienił zaskarżoną decyzję w ten sposób, że ustalił od 1 lutego 2011 roku podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne powódki w wysokości 42 959 zł.

ZUS składa apelację 

Z tą decyzją nie zgodził się ZUS, który wniósł apelację. Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 5 maja 2016 roku przyjął za słuszne zarzuty podniesione w apelacji i oddalił odwołanie powódki. W jego ocenie przyjęte w umowie wynagrodzenie przekraczało granice godziwości, nie zachowywało cech ekwiwalentności do pracy oraz miało na celu świadome osiągniecie nieuzasadnionych świadczeń z systemu ubezpieczeń społecznych, kosztem innych uczestników tego systemu. 

Sąd Apelacyjny uznał, że nakład pracy w ramach stosunku pracy przy zatrudnieniu na ¾ etatu na stanowisku dyrektora operacyjnego, nie mógł być znaczny skoro w tym samym czasie kobieta pozostawała zatrudniona na cały etat w innej firmie również na dyrektorskim stanowisku. Ponadto jej stan zdrowia ograniczał intensywność pracy. Uzasadniał, że jej wynagrodzenie pozostawało również w rażącej dysproporcji w stosunku do wynagrodzenia innych pracowników zatrudnionych w tej firmie, w tym prezesa zarządu. Ponadto podczas nieobecności powódki w pracy na jej stanowisko nie została zatrudniona żadna inna osoba, a firma na koniec 2009 roku osiągnęła zysk netto w  kwocie 338 701 złotych, a w 2010 roku w wysokości 544 132 złotych, więc wynagrodzenie kobiety przewyższało możliwości pracodawcy. 

Czytaj: ZUS sprawdza, czy prawniczki zasłużyły na zasiłek macierzyński>>

W wyniku rozpoznania skargi kasacyjnej pełnomocnika kobiety, sprawa została przekazana do  ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu w Warszawie, a ten tym razem oddalił apelację Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który nie wniósł w ustawowym terminie skargi kasacyjnej i którego wniosek o przywrócenie terminu został odrzucony.

Czas na skargę nadzwyczajną 

Zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand wniósł teraz skargę nadzwyczajną od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie zarzucając mu rażące naruszenie prawa materialnego oraz oczywistą sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego.

W skardze podniesiono, że w dniu 1 lutego 2011 roku powódka była w zaawansowanej ciąży bliźniaczej, a z przeprowadzonych w sprawie opinii biegłych sądowych wynika, że miała ona przeciwskazania zdrowotne do wykonywania jakikolwiek pracy. - Co więcej w dniu zawarcia umowy pracodawca miał pełną świadomość, że kobieta jest w ciąży. Tym samym, mając na względzie zasady doświadczenia życiowego, pracodawca musiał być świadomy tego, że nie będzie ona mogła świadczyć pracy, w zakresie objętym umową zobowiązującą. Gdyby została skierowana na badania lekarskie do lekarza medycyny pracy nie uzyskałaby zaświadczenia o możliwości podjęcia zatrudnienia. Co wskazuje, że w przypadku niezawarcia przez pracodawcę umowy przyrzeczonej, brak byłoby podstaw do dochodzenia przez nią kary umownej (określonej na 90 tys. zł) - podkreślono.

W jego ocenie wynagrodzenie w wysokości 42 959 złotych miesięcznie, zostało ustalone wyłącznie w celu umożliwienia kobiecie uzyskania wysokich świadczeń przysługujących z tytułu choroby i macierzyństwa. - Nie spełniało kryteriów ekwiwalentności i godziwości. Rodzaj wykonywanej pracy przez powódkę nie pokrywał się z zakresem jej obowiązków. Ponadto wynagrodzenie to nie było adekwatne do wykonywanej pracy, także w porównaniu do innych zatrudnionych w spółce pracowników. W tym samym czasie prezes zarządu zarabiał nieco ponad 12 tysięcy złotych - dodał.