Menedżerowie  mieliby zarządzać urzędnikami i innymi pracownikami sądu, by sędziów odciążyć od obowiązków administracyjnych. Podniesieniu jakości działania sądów ma również służyć wprowadzenie systemu okresowych ocen prac sędziów. W projekcie są także zmiany dotyczące skarg i wniosków o pociągnięcie sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Miałyby one niezwłocznie trafiać do rzecznika dyscyplinarnego.

Plany te skrytykowała Krajowa Rada Sądownictwa, która przedstawiła swoje stanowisko na temat propozycji ministerstwa. - Rząd wypowiedział wojnę sądom - tak przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Stanisław Dąbrowski skomentował ministerialny projekt. Przewodniczący KRS przede wszystkim zwrócił uwagę na to, że
proponowana nowelizacja likwiduje zgromadzenia ogólne sędziów sądów okręgowych, które opiniują kandydatury na sędziów i do awansów. Ich zadania miałyby przejąć zgromadzenia sędziów z całej apelacji (okręgów sądowych jest w Polsce 45, a nadzorujących je apelacji jedenaście).

Sędzia Dąbrowski uznał to za zamiar ograniczenia sędziowskiej samorządności. Krytycznie ocenił też plan ograniczenia kompetencji KRS przez powołanie "Rady-bis", czyli komisji konkursowej przy ministerstwie, przesyłającej KRS rekomendacje do kandydatur na sędziów, które Rada przedstawia prezydentowi do nominacji. Według Dąbrowskiego, Rada stałaby się tylko "skrzynką pocztową" w tym procesie, co jego zdaniem byłoby niezgodne z Konstytucją. Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, który prezentował projekt podczas zorgaznizowanego 14 maja spotkania przedtawicieli zgromadzeń sędziów sądów okręgowych, został przez jego uczestników wybuczany. Atmosfera panująca na sali raczej nie zapowiada poparcia środowiska sędziowskiego dla projektowanych zmian.

Proponowane przez ministerstwo reformy rzeczywiście idą dość daleko. Usprawnienie pracy sądów, wprowadzenie w nich pewnych elementów fachowego zarządzania, także pewnych środków dyscyplinujących sędziów, to zmiany na pewno potrzebne. Wątpliwości już jednak budzi zamiar likwidacji sadów grodzkich. Co to da, gdzie będą sądzone najprostsze sprawy? Jeszcze bardziej kontrowersyjne wydają się zmiany projektowane w procedurze powoływania sędziów. Wygląda to trochę na projekt niedopracowany i nie całkiem przemyślany. Szczególnie gdyby prawdą było, że ma on być dość szybko wprowadzony w życie. Tak rewolucyjne zmiany wymagają jednak spokojniejszej dyskusji, a może nawet publicznej debaty. Czyżby rząd chciał angażować się w jakąś kolejną awanturę?