O asystentach stało się w ostatnich dniach głośno z powodu planów Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczących neo-sędziów.  Z założeń resortu, dotyczących rozwiązania problemu sędziów powołanych przy udziale neo-KRS wynika, że ci, którzy wcześniej byli np. adwokatami czy radcami, będą mogli pozostać w wymiarze sprawiedliwości na stanowisku starszego asystenta. Oczywiście po złożeniu deklaracji o dobrowolnym powrocie. Chętnych może jednak zabraknąć. Choćby dlatego, że asystenci - zgodnie z rozporządzeniem z 2024 r. - zarabiają od 5 tys. do 8 tys. zł brutto. Tymczasem wynagrodzenia, przykładowo sędziego sądu okręgowego, kształtują się od ok. 15 tys. zł do ponad 20 tys. zł brutto. Do tego dochodzi kwestia najbardziej drażliwa - szanse na awans. Na razie nie wiadomo czy ministerstwo, w związku z kwestią neo-sędziów, rozważy w tym zakresie zmianę.

O co chodzi z awansem? Od 21 czerwca br. asystenci i referendarze nie mają już możliwości przystąpienia bez aplikacji do egzaminu sędziowskiego. Taka regulacja obowiązywała przed 2017 r., ale zmieniła to ówczesna nowelizacja Prawa o ustroju sądów powszechnych. Szansę mieli ci spośród nich, którzy byli zatrudnieni w dniu wejścia w życie noweli. Co istotne, adwokat, radca prawny lub notariusz, który wykonywał zawód przez co najmniej trzy lata, może ubiegać się o powołanie na stanowisko sędziego sądu rejonowego.

Czytaj w LEX: Sporządzenie protokołu rozprawy przez asystenta sędziego >

Czytaj: Referendarze mają dość - chcą wzmocnienia pozycji i realnych szans na awans >>

Dobry asystent na wagę złota

Na to, jak ważni są asystenci, zwraca uwagę m.in. sędzia Grzegorz Karaś z Sądu Okręgowego we Wrocławiu. - Wydaję w miesiącu około 15 wyroków merytorycznych, z tego piszę ok. 10 uzasadnień w miesiącu. Asystenta mam jednego i z jego pomocy mogę korzystać przez 3 tygodnie w miesiącu. Uważam, że jestem szczęściarzem, bo w sądach bywa z tym różnie, czasami jest jeden asystent na 3 – 4 sędziów. A asystenci to dla sędziego pomoc nieoceniona i jednocześnie bardzo niedoceniona. Gdyby każdy sędzia miał do współpracy dwóch asystentów, to w ciągu dwóch -trzech lat bylibyśmy w stanie uporać się z zaległościami - mówi. I dodaje, że sędziowie apelują o to od dawna, a odzewu jak nie było, tak nie ma.

Potrzebę asystentów widać też w Sądzie Najwyższym. - Według mojej wiedzy obecnie zasadą w SN jest, iż każdy sędzia ma przydzielonego jednego asystenta na stałe. To dobre rozwiązanie, dobra współpraca nawiązuje się zazwyczaj po kilku miesiącach, gdy sędzia i asystent poznają się wzajemnie i zrozumieją swoje oczekiwania, a sędzia oceni możliwości asystenta. Z uwagi na obecne obłożenie sprawami w Izbie Cywilnej, ale jak sądzę także i w niektórych innych izbach SN, pożądanym byłoby rozwiązanie gdyby liczbę asystentów podwojono. To oczywiście rodzi szereg problemów, w tym te związane ze znalezieniem odpowiednich osób do pełnienia takiej funkcji - wskazuje prof. Mariusz Załucki, sędzia Sądu Najwyższego.

Również on podkreśla, że asystenci zwiększają wydajność pracy w sądzie. Dodaje, że obecnie tylko w Izbie Cywilnej czeka na rozpoznanie ponad 7000 spraw.

- Co do poszerzania kompetencji asystentów, to przynajmniej w SN nie widzę takiej potrzeby. Sprawa jest, owszem, dyskusyjna, jednak raczej w sądach powszechnych, zwłaszcza pierwszoinstancyjnych, można by o tym pomyśleć. To, oczywiście wymagałoby dostosowania procedur - dodaje, zaznaczając równocześnie, że takie zmiany muszą być przemyślane.

Wzory dokumentów z LEX:

 

Z punktu widzenia asystenta nie jest kolorowo

Problem dostrzegany jest też wśród prawników.  Z naszego doświadczenia zawodowego wynika, że osób pracujących w sądach powszechnych jest zbyt mało. Dotyczy to pracowników sekretariatów i asystentów sędziów. Z perspektywy osób pracujących w kancelariach największym problem jest to, że w sądach brakuje asystentów sędziów - wskazuje Patryk Kania, prawnik w Kancelarii IKKŚ Awokaci w Katowicach.- Rola asystentów sędziego nie ogranicza się wyłącznie do czynności formalnych, ale przede wszystkim pomagają oni w tworzeniu uzasadnień orzeczeń, projektują postanowienia i wyroki. Ich rola w wymiarze sprawiedliwości jest nieodzowna. W idealnie funkcjonującym sądzie każdy sędzia powinien móc jednoczasowo korzystać z pomocy kilku asystentów. Tymczasem najczęściej jeden asystent pracuje z kilkoma sędziami - mówi.

Rozżalenia nie kryją też sami asystenci. Urszula Łobodzińska, wiceprzewodnicząca Prezydium Krajowego Zarządu KNSZZ Ad Rem i asystentka sędziego podkreśla, że każdy sędzia powinien mieć wyznaczonego do współpracy swojego asystenta. - Takie rozwiązanie pozwoliłoby na zwalczenie przewlekłości. Niestety takie zespoły w sądach nie funkcjonują, a etatów asystenckich jest znacznie mniej niż sędziów - mówi. Zaznacza, że o tym, iż zawód asystenta sędziego jest nieatrakcyjny świadczy chociażby to, że na niektóre z konkursów nie zgłasza się nikt.

Czytaj: Zarządzenia asystenta mogą usprawnić procesy, ale nie zawsze mogą być wydane>>
 

- Doświadczeni pracownicy odchodzą z pracy, w której nie widzą żadnych perspektyw na rozwój i godziwe wynagrodzenie - mówi i dodaje, że np. w Sądzie Okręgowym w Warszawie jest kilkadziesiąt wolnych etatów asystenckich.

A jak praca asystenta wygląda w praktyce? Łobodzińska przyznaje, że jeśli asystent sędziego pracuje z różnymi sędziami, to wówczas musi uwzględniać specyfikę pracy każdego z nich.

- Chodzi nie tylko o dobór czcionki, którą wykorzystuje sędzia, ale przede wszystkim linie orzecznicze tego sędziego, jego poglądy na konkretne rodzaje spraw - mówi. Niejednokrotnie asystenci sędziów pracują jednocześnie w dwóch wydziałach. To może oznaczać, że pracują jednocześnie na dwóch procedurach: karnej i cywilnej. Bywa natomiast, że asystent sędziego pracuje w jednym wydziale, ale w systemie tzw. kołowrotka - pracuje według grafika z każdym sędzią zatrudnionym w tym wydziale.

Czytaj w LEX: Wyłączenie asystenta sędziego w postępowaniu sądowym >

 

Awansowy sufit

Głównym problemem, poza wynagrodzeniami, jest dla asystentów kwestia awansu. - Wcześniej mogliśmy po odpowiednio długim stażu pracy, zdawać egzamin sędziowski i startować w konkursach na stanowisko sędziego sądu rejonowego. Taka opcja została nam odebrana. Możliwość zostania sędzią wiedzie przez aplikację uzupełniającą w KSSiP - przypomina Łobodzińska. - W środowisku uważamy, że aplikacja uzupełniająca w KSSiP jest dobrym rozwiązaniem tylko dla niektórych asystentów sędziów. Nie chcemy likwidacji tego rozwiązania, ale uważamy, że należy przywrócić też inną ścieżkę - wskazuje. Jak podkreślają asystenci, takie rozwiązanie jest dobre dla osób mieszkających w Krakowie (tam odbywają się zajęcia) lub w okolicy, które nie założyły jeszcze rodziny i, które mają możliwości finansowe na pozwolenie sobie na dojazdy i noclegi w innym mieście.

- Wyobraźmy sobie asystenta sędziego ze Szczecina pracującego na pełen etat w sądzie, który ma dwójkę dzieci. Dla niego dojazdy na aplikację do Krakowa mogą być niemożliwe do zrealizowania. Tymczasem do konkursów na stanowiska sędziowskie mogą stawać osoby, które wykonywały zawód adwokata, radcy prawnego lub notariusza co najmniej przez 3 lata. A więc, aby zostać sędzią asystent sędziego musi zdać egzamin zawodowy i przez 3 lata wykonywać wolny zawód prawniczy. Po tym czasie może wrócić do pracy w wymiarze sprawiedliwości na wyższym stanowisku. Jest to sytuacja paradoksalna i nie znajduje żadnego uzasadnienia. Wymiar sprawiedliwości powinien robić wszystko, aby zatrzymać wykwalifikowaną, doświadczoną kadrę, a nie wypychać ją na samozatrudnienie -  dodaje asystentka.

Wskazywał na to też RPO. W swoim stanowisku przesłanym do ministra sprawiedliwości pisał, że zamknięcie asystentom sędziów i referendarzom sądowym pozaaplikacyjnej drogi do zawodu sędziego może budzić wątpliwości co do zgodności z wolnością wyboru i wykonywania zawodu (art. 65 ust. 1 w zw. z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP) oraz z zasadą równości (art. 32 ust. 1 Konstytucji RP). Apelował o umożliwienie asystentom sędziów i referendarzom skorzystanie z pozaaplikacyjnej ścieżki do zawodu sędziego rejonowego, pod warunkiem odpowiedniego doświadczenia na stanowisku oraz dodatkowej weryfikacji umiejętności niezbędnych do orzekania przez zdanie egzaminu sędziowskiego (co w obecnym stanie prawnym nie jest możliwe bez ukończenia aplikacji sędziowskiej).

Resort już w sierpniu poinformował serwis Prawo.pl, że pracuje nad spójną i całościową koncepcją dojścia do zawodu sędziego. Szczegóły nie są jednak znane.

Czytaj w LEX: Kryteria powołania na stanowisko sędziego >