Z przedstawionej na spotkaniu prezentacji wynika również, że neo-sędziowie z SN, powołani spoza zawodu sędziowskiego, będą mogli być zatrudnieni w Biurze Analiz lub w Instytucie na 12 miesięcy, w tym czasie mają przejść postępowanie weryfikacyjne - jak zapisano, w odrębnym trybie. - W odniesieniu do sędziów biorących udział w common design, dobrowolny powrót nie wyłącza dalszego prowadzenia postępowania dyscyplinarnego, ale może być traktowany jako okoliczność łagodząca - wynika z założeń. 

Neo-sędziowie spoza zawodu, to jak już wcześniej pisaliśmy, odrębny problem. W ich przypadku powrót na poprzednie stanowisko oznaczałby bowiem powrót do zawodu adwokata czy przykładowo radcy prawnego. Z kolei samorządy prawnicze nie zgadzają się na automatyzm w tym zakresie, bo - jak podkreślają - wpis na listę adwokatów czy radców wymaga zbadania rękojmi, a ta wiąże się też z podejściem do praworządności.

Czytaj: Adwokat neo-sędzią? Będzie musiał odejść z sądu, ale do zawodu łatwo nie wróci>>

Rząd wyciąga pomocną dłoń? 

W ocenie prawników ta kwestia wiąże się m.in. z propozycją, którą przedstawiono na piątkowym spotkaniu (6 września). Co istotne, mowa tu o pewnych założeniach, bo nad projektami prace trwają cały czas. Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa i Prokuratury swój pierwszy projekt zapowiadała na okres jesienny i miał on dotyczyć m.in. statusu neo-sędziów. 

Profesor Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, ma do niej jednak kilka zastrzeżeń - i to konstytucyjnych. -  Po pierwsze wskazuje się, że chodzi o nieprawidłowo powołanego sędziego. Jeżeli mówimy sędzia, to mamy na myśli kogoś kto jest zgodnie z Konstytucją nieusuwalny. Tymczasem pojęcie „nieprawidłowe powołanie” ma być wprowadzone ustawowo po zwycięstwie w wyborach prezydenckich zwolenników takiego rozwiązania. Obecnie sędzia może być złożony z urzędu na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie. Przy czym ustawa nie działa wstecz, więc co do zasady taki przypadek, że ktoś został sędzią w sytuacji, w której ktoś inny uważa, że nie powinien nim zostać, nie jest takim przypadkiem – mówi profesor. -  Po drugie takie rozwiązanie godzi w niezależność sądów i niezawisłość sędziów bo czystki, a to jest czystka, ponieważ w grę nie wchodzi podejście indywidualne, a odpowiedzialność zbiorowa, jest nieproporcjonalna i wykluczona w demokratycznym państwie prawa. Przeprowadzenie czystki w środowisku sędziowskim nie ma z demokracją nic wspólnego  – dodaje profesor.

Czytaj w LEX: Skreślenie z listy adwokatów osoby zajmującej stanowisko asystenta sędziego >

Zwraca też uwagę, że osoby, które przyszły do zawodu sędziego z innego zawodu prawniczego miałyby składać deklarację o dobrowolnym powrocie. - I gdzie miałaby wrócić? Logicznie powinno to oznaczać, że jeśli ktoś był adwokatem to deklaruje dobrowolny powrót do zawodu adwokata. A tymczasem założenie jest takie, że może zostać starszym asystentem sędziego. To jest jasny przykład na brak wiarygodności tego projektu. Dobrowolnego powrotu nie ma, można zostać starszym asystentem nie wiadomo gdzie, w jakim sądzie. To może być oczywiście wyciągnięcie pomocnej dłoni - jeśli znajdziesz się bez pracy to masz szanse poszukania sobie sędziego, który przyjmie cię na starszego asystenta – dodaje profesor.

Odnosząc się do sędziów SN, zastanawia się, czy taka deklaracja o dobrowolnym powrocie oznacza, że będą mogli wrócić do wcześniej wykonywanego zawodu np. profesora na uniwersytecie, czy też skierowani zostaną do Biura Studiów i Analiz SN lub Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. -  Przecież jest ustawa Prawo o Szkolnictwie Wyższym, jeśli mieli bezpłatny urlop na uczelni, to mogą czy nie mogą wrócić? A jak łączą pracę - są pracownikami naukowymi i jednocześnie sędziami SN to czy ta propozycja oznacza, że po wejściu w życie przepisów już nie mogą pracować na uczelni ale przez 12 miesięcy w Biurze Studiów i Analiz albo w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości? - zastanawia się. 

Czytaj w LEX: Wyłączenie asystenta sędziego w postępowaniu sądowym >

 

Udział w common design, czyli w czym? 

Jak wskazuje prof. Piotrowski, założono też, w odniesieniu do sędziów biorących udział - jak zapisano w prezentacji - w common design, że dobrowolny powrót nie wyłącza dalszego prowadzenia postępowania dyscyplinarnego, ale może być traktowany jako okoliczność łagodząca. 

- Po pierwsze, dlaczego użyto określenia common design? "Zorganizowana grupa" to pojęcie prawne, a w przypadku common design nie wiemy, o co chodzi.  Z tego, co słyszeliśmy na konferencji prasowej, kryje się pod tym pojęciem wspólne działanie przeciw demokracji, ale przecież wszystkie te niezgodne z Konstytucją reformy miały legitymację demokratyczną, były wynikiem demokratycznych wyborów. Tu jest wewnętrzna sprzeczność. Czyli jeżeli sędzia złoży deklarację o dobrowolnym powrocie, to po pierwsze wraca tam, gdzie niekoniecznie ma ochotę i jeszcze w jego sprawie może się toczyć postępowanie dyscyplinarne. Podsumowując, ta propozycja jest niezgodna z Konstytucją, narusza zasadę niezależności sądów i niezawisłości sędziów, określoności prawa, pewności prawa, zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa, jednym słowem potwierdza regułę prymatu polityki nad prawem  - zaznacza.

Upokorzeni sądownictwu nie posłużą

Dr hab. Grzegorz Krawiec, profesor z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, uważa, że minister Bodnar ma rację, iż nie można neo-sędziów traktować jednakowo. - Sędziów po Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury trzeba potraktować inaczej niż sędziów, którzy wcześniej nie byli sędziami. Pragnę zwrócić uwagę, iż takich ludzi jest szczególnie wiele w sądach najwyższej rangi: w Sądzie Najwyższym i w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Wśród tych neo-sędziów jest wielu prawników, którzy do tej pory nie orzekali w żadnym sądzie, a pracowali np. w kancelarii czy w administracji. Nie przeszli oni kariery od najniższego szczebla, tylko od razu zostali „wywindowani na piedestał”. To im trzeba się bardzo uważnie przyjrzeć i zweryfikować - mówi. 

Odnosząc się do założenia, że neo-sędziowie, którzy w przeszłości byli adwokatami lub radcami, mogliby zostać starszymi asystentami, podkreśla, że pomysł taki, z czysto ludzkiego punktu widzenia, nie wydaje się słuszny. - Ktoś, kto „zasmakował” w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości (a więc w wykonywaniu władzy), nie przyjmie znacznie niżej stojącego w hierarchii stanowiska starszego asystenta. To stanowisko jest bowiem stanowiskiem pomocniczym. Ludzie zmuszeni do zajęcia takiego stanowiska poczują się upokorzeni. Lepsze już jest więc umożliwienie im powrotu na poprzednie stanowisko. O ile istnieje. Jeżeli jednak chcemy ich utrzymać w systemie sądownictwa, to na pewno nie poprzez proponowanie stanowiska asystenckiego. Lepsza byłaby ich weryfikacja - podsumowuje.

Sędzia Izby Karej SN dr Jarosław Matras, członek Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądów Powszechnych i Prokuratury, wskazuje, że na spotkaniu z premierem poznano założenia przyszłej ustawy. 

Drugi wątek to prace Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądów Powszechnych i Prokuratury, a założenia te przedstawiał przewodniczy Komisji prof. Markiewicz. 

Sędzia Matras wskazuje, że osoby, które przyszły z zewnątrz wymiaru sprawiedliwości – adwokaci i radcowie prawni, pracownicy naukowi wracają na swoje poprzednie stanowiska – do korporacji i na uczelnie.

Według obecnej koncepcji Komisji Kodyfikacyjnej, nie ma możliwości delegowania sędziów wadliwie powołanych do Sądu Najwyższego, aby opanować wakaty. Po drugie – delegacje sędziowskie, do czasu zakończenia prac, dotyczą wyłącznie sędziów sądów powszechnych, a nie radców prawnych i adwokatów. Jak ktoś nie był sędzią przed nominacją wadliwą, to nie może być na delegacji jako sędzia.

Czytaj w LEX: Sporządzenie protokołu rozprawy przez asystenta sędziego >

Dla profesorów problemu nie będzie 

Według prof. Leszka Boska, sędziego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, rozwiązanie proponowane przez ministra sprawiedliwości w sprawie sędziów powołanych po 2018 roku jest... niezwykłe.

-- Nigdzie na świecie nie stosowano takich rozwiązań, ale należy poczekać na projekt ustawy. Z doświadczeń Islandii, gdy ETPC zakwestionował sposób powołania jednego z sędziów nowo utworzonego Sądu Apelacyjnego wynika, że sędzia ten pozostał oczywiście sędzia, ale bez możliwości dalszego orzekania, bo jak trafnie wskazał prof. Piotrowski, ktoś kto jest sędzią może utracić ten status zgodnie z Konstytucją tylko wskutek orzeczenia dyscyplinarnego. Komentowanie konferencji prasowej polityków jest przedwczesne– dodaje profesor.

Podobne podejście do ustaleń spotkania ze środowiskiem prawniczym w kancelarii premiera ma sędzia Bohdan Bieniek z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, który uczestniczył w tym spotkaniu.

- Mamy do czynienia z zasadą programową dotyczącą sędziów powołanych po 2018 roku, która będzie rozwinięta w ustawach – mówi sędzia Bieniek. – Padły propozycje, jak rozwiązać ważny problem: jedne bardziej radykalne, inne mniej. Warto było poznać ich stanowisko, jak przywrócić standard nominacji sędziowskich – dodaje sędzia. 

Neo-sędzia prokurator do prokuratury? 

Także prokuratorzy mają wątpliwości. -  Do najnowszych propozycji MS podchodzę sceptycznie. W szczególności nie wyobrażam sobie automatycznego powrotu grupy sędziów na stanowiska prokuratorskie. Należy mieć bowiem świadomość, że kandydat na prokuratora – tak jak kandydat na sędziego, adwokata czy radcę prawnego – powinien spełniać nie tylko wysokie kryteria merytoryczne, ale także dawać gwarancje moralne do prawidłowego sprawowania urzędu. Tak więc w każdym przypadku konieczna byłaby ponowna weryfikacja naszych byłych kolegów z tego punktu widzenia i wcale nie jest powiedziane, że wypadłaby ona pozytywnie  -  mówi dr Piotr Turek, prokurator Prokuratury Okręgowej w Krakowie, w latach 2006–2011 pracownik Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Rady Europy. O założeniu, że neo-sędziowie, którzy byli prokuratorami, mieliby wracać do prokuratury mówi, że "jest to aberracja". 

Dodaje, że przedstawiony niedawno projekt MS dotyczący rozdzielenia urzędów ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego likwiduje Prokuraturę Krajową. - Wejście tego projektu w życie oznaczałoby więc, że ci nasi byli koledzy, którzy na stanowiska neosędziów w Sądzie Najwyższym przeszli z Prokuratury Krajowej, nie mieliby już dokąd wrócić. Co więcej, ten sam projekt przewiduje zaostrzenie minimalnych kryteriów doświadczenia zawodowego wymaganego dla objęcia stanowiska prokuratora. To zaś oznaczałoby, że te osoby, dla których zostanie prokuratorem było jedynie epizodem pozwalającym „przeskoczyć” ze stanowiska paraprawniczego na stanowisko sędziowskie, nie spełnialiby już warunków koniecznych do objęcia stanowiska prokuratora. Oczywiście, prokuratorem zawsze mógł i może zostać były sędzia. Jeśli jednak teraz całym grupom neosędziów odmawia się de facto przymiotu sędziego w rozumieniu Konstytucji RP, to trudno jednocześnie przyjmować, że staż pracy na stanowisku noesędziego konwaliduje ich wcześniejsze braki i zalicza się teraz jako staż konieczny do objęcia stanowiska prokuratora - podsumowuje.