Dyskusja nad tym jak pat wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego wpłynie na wybory prezydenckie, trwa od rozpoczęcia kampanii. W rozmowie z serwisem Prawo.pl konstytucjonaliści alarmowali, że finałem mogą być kolejne wybory prezydenckie. Podkreślali również, że do zaprzysiężenia prezydenta potrzebna jest uchwała o ważności wyborów, która zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, leży w kompetencji tej właśnie Izby SN. I tu tkwi problem, bo strona rządowa i duża część środowiska prawniczego, powołując się m.in. na wyrok ETPCz z 23 listopada 2023 r. w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce, wskazuje, że ta Izba nie jest sądem. Inni prawnicy przypominają, że ta sama Izba orzekała o ważności wyborów parlamentarnych już po przywoływanym wyroku pilotażowym, a wcześniej m.in. o ważności wyborów do europarlamentu. 

Ratunkiem miała być ustawa incydentalna, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w maju 2025 r. miałoby orzekać 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym.  Prezydent ją jednak zawetował, Sejm może weto odrzucić ale większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Czytaj: Pat z SN może skończyć się ponownymi wyborami prezydenckimi>>

 

Jakie scenariusze?

Jeszcze niedawno rozmówcy Prawo.pl podkreślali, że jeśli nie będzie możliwości orzeczenia o ważności wyborów przez sąd w rozumieniu Konstytucji, to zastosowanie będzie miał art. 131 Konstytucji, zgodnie z którym jeżeli stwierdzono nieważność wyboru prezydenta albo są inne przyczyny nieobjęcia przez niego urzędu po wyborze (a tak w ich ocenie można potraktować niezatwierdzenie wyników wyborów przez uprawniony do tego organ) wówczas obowiązki prezydenta wykonuje marszałek Sejmu. 

Prof. Agnieszki Piskorz-Ryń z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego mówiła jednak, że nawet jeśli marszałek Sejmu podpisze nowelizację o SN, zgodnie z którą o ważności wyborów decydować będzie pełny skład SN, to przepis taki nie może zadziałać wstecz. - To nadal nie rozwiąże sytuacji zatwierdzenia ważności wyborów przez nieuprawniony podmiot. Jeżeli zakładamy, że istotą demokracji jest to, iż do momentu, gdy piłka jest w grze każdy może zwyciężyć, to powinniśmy ponad podziałami zdecydować o takim rozwiązaniu, które nie będzie budzić wątpliwości co do ważności wyborów. Tak, by osoba, która je wygra, mogła objąć powierzoną jej przez naród funkcję - mówiła. - Powtarzam, nie możemy doprowadzić do tego, że prawo zadziała wstecz, bo jednego błędu praworządności nie można usuwać przez naruszanie innych zasad praworządności - dodaje prof. Piskorz-Ryń.

Wątpliwości, miał też sędzia Wiesław Kozielewicz. Wskazywał, że problematyczną kwestią jest choćby to, czy osoba wykonująca w zastępstwie obowiązki prezydenta ma prawo wypełniać wszystkie prerogatywy prezydenta, czy tylko niektóre z nich. Dodawał, że być może jedynym rozwiązaniem będzie zarządzenie przez marszałka Sejmu kolejnych (ponownych) wyborów prezydenckich.

 

Zasada ciągłości władzy wygrywa

Rozmówcy Prawo.pl podkreślali też, że z punktu widzenia Konstytucji, uchwała o ważności wyborów prezydenckich jest konieczna do zaprzysiężenia głowy państwa. Teraz na stole pojawiły się jednak opinie świadczące o tym, że tak wcale nie jest. Jedną z nich przygotował na zlecenie Biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista (Kancelaria Chmaj i Partnerzy spółka partnerska). 

- O ważności wyborów orzeka sąd, jednak musi to być sąd, który spełnia przesłanki wskazane w art. 45 Konstytucji, czyli sąd właściwy, bezstronny i niezawisły. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych takim sądem nie jest, trzeba zatem poszukać alternatywy. Konstytucja nie zastrzega, że uchwała o ważności wyborów ma zostać przyjęta przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta - mówi nam prof. Chmaj. I tłumaczy, że choć objęcie urzędu przed oficjalnym potwierdzeniem ważności wyborów niesie pewne ryzyko – bo Sąd Najwyższy może później te wybory unieważnić,  to w świetle Konstytucji ważniejsza jest zasada ciągłości władzy państwowej. - Dlatego nowy prezydent powinien objąć urząd od razu po zakończeniu kadencji poprzednika, nawet jeśli formalne potwierdzenie wyborów nastąpi później - wskazuje.
I dodaje, że jeżeli z jakiegoś powodu nie można stwierdzić ważności wyborów przed końcem kadencji urzędującego prezydenta, zwłaszcza gdy Sąd Najwyższy nie jest w stanie podjąć uchwały w składzie zgodnym z Konstytucją, to należy zwołać Zgromadzenie Narodowe tak, by nowy prezydent mógł objąć urząd bez żadnych opóźnień. W jego ocenie brak uchwały o ważności wyborów nie jest też przesłanką do przejęcia pełnienia obowiązków przez marszałka Sejmu.

W jego ocenie można jedynie zastanawiać się, czy opóźnienie w potwierdzeniu ważności wyborów jest powodem do uznania, że prezydent-elekt „nie obejmuje urzędu”. W swojej opinii wskazał też, że skoro Konstytucja RP nie wyznacza Sądowi Najwyższemu terminu na podjęcie uchwały, a do czasu podjęcia uchwały obowiązuje domniemanie ważności wyborów, "to prezydent-elekt może – i powinien – objąć urząd przed podjęciem uchwały przez sąd". - Takie rozwiązanie wzmacnia fakt obowiązywania zasady ciągłości władzy publicznej oraz fakt braku równoważności pozycji ustrojowej prezydenta i marszałka Sejmu (który nie jest prezydentem in tempore) - podsumowuje. 

- Dlatego to prezydent-elekt powinien przejąć obowiązki, a nie marszałek Sejmu, bo nie ma tutaj podstaw do zastosowania artykułu 131 ust. 2 pkt 3 Konstytucji. Akt złożenia przysięgi powoduje objęcie urzędu prezydenta RP bez konieczności podejmowania jakichkolwiek dodatkowych czynności. Skutkuje początkiem biegu 5-letniej kadencji prezydenta - w rozmowie z Prawo.pl prof. Chmaj.

Czytaj: Szefowa KPRP: Prezydent Andrzej Duda zawetował tzw. ustawę incydentalną>>Czytaj w LEX: Funkcjonowanie mechanizmu władzy państwowej w okresie wykonywania zastępstwa Prezydenta RP (uwagi na tle naczelnych zasad ustrojowych) > >

Cena promocyjna: 224.1 zł

|

Cena regularna: 249 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 186.74 zł


Możliwości jest wiele 

Adwokat Przemysław Rosati, prezes NRA, uważa, że jeśli pat z Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN się utrzyma, nie będzie konieczności przeprowadzenia kolejnych wyborów. W jego ocenie jest także wiele możliwości uporania się z tym problemem. 

- Przypominam, że I prezes SN może, stosując Konstytucję wprost, wyznaczyć skład, co do którego będą spełnione kryteria z art. 45 ustawy zasadniczej po to, by zrealizował kompetencje w zakresie stwierdzenia ważności wyboru na urząd prezydenta. I jeszcze dwie kwestie, po pierwsze - moim zdaniem mamy domniemanie ważności wyboru i po drugie - Konstytucja nie wskazuje terminu, w którym powinno nastąpić stwierdzenie ważności wyboru na urząd prezydenta. Podobnie jak w przypadku wyborów parlamentarnych. Więc albo I prezes SN wskaże skład z sędziami powołanymi przed 2018 r., czyli pominie stosowanie przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym, które przypisują w tym zakresie kompetencje Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, albo nie będzie przeszkód, by ta uchwała zapadła post factum czyli po objęciu urzędu przez nowego prezydenta, po ewentualnej zmianie przepisów. Trzeba liczyć się także z tym, że w praktyce IKNiSP, tak jak do tej pory to robiła, orzeknie w sprawie ważności wyboru - mówi .

Dodaje, że najprawdopodobniej i tak I prezes SN będzie kierować protesty wyborcze do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. - Będziemy się mierzyć jeszcze długo ze skutkami tego, co dzieje się wokół obecnej KRS - uważa. W ocenie prezesa nie będzie konieczności, by zakończeniu kadencji obecnego prezydenta, do momentu stwierdzenia ważności wyborów, funkcję tę obejmował marszałek Sejmu. - Wynik wyborów zostanie stwierdzony w uchwale PKW, podjętej na podstawie protokołu, który PKW sporządza w oparciu o zbiorcze protokoły głosowania z okręgowych komisji wyborczych. Niestety, mamy problem systemowy ze statusem sędziów powołanych po 2018 r., a to powoduje, że państwo nie zapewnia efektywnej sądowej kontroli procesu wyborczego - wskazuje.

Sprawdź w LEX: Gdy Marszałek Sejmu jest pierwszą osobą w państwie, czyli polskie interregnum > >

 

Zaprzeczenie przepisów i praktyki 

Innego zdania jest sędzia Wiesław Kozielewicz, prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, w latach 2019–2020 przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. 

- Jeśli prezydent elekt może objąć stanowisko bez stwierdzenia ważności wyborów przez SN, to po co cała procedura przewidziana w tym zakresie także w Konstytucji RP? Po co 30-dniowy termin na stwierdzenie ważności wyborów, którego Sąd Najwyższy przestrzegał dotąd od 1990 r. bo uważano, że to termin stanowczy. A jeżeli - według tej koncepcji - elekt obejmie urząd, a SN z jakichś powodów nie rozpatrzy protestów, ani nie stwierdzi ważności wyborów, to do kiedy ta sytuacja będzie trwała, jaki mandat będzie miał elekt? I wreszcie - po co nam protesty wyborcze, skoro w ocenie części prawników, jest domniemanie ważności wyborów. Przecież to jest z założenia koncepcja wadliwa. Po to ustawodawca, ustrojodawca, stworzył procedurę stwierdzania ważności wyborów prezydenckich, żeby urząd obejmowano wówczas, kiedy wszystkie wątpliwości podnoszone w protestach wyborczych zostaną wyjaśnione - mówi. 

Chodzi o art. 324 Kodeksu wyborczego, zgodnie z którym, uchwałę o ważności wyborów prezydenckich Sąd Najwyższy podejmuje w ciągu 30 dni od dnia podania wyników wyborów do publicznej wiadomości przez Państwową Komisję Wyborczą, na posiedzeniu z udziałem Prokuratora Generalnego i Przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej.

Zobacz również w LEX: Przesłanki i tryb przejmowania obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w ramach tzw. władzy rezerwowej > >