Jak wyglądają w praktyce takie kontakty z dzieckiem, pokazuje ankieta przeprowadzona przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Kuratorów Sądowych. Pytania dotyczyły m.in. tego jak długo trwają i jak często odbywają się takie kontakty, kuratorzy poproszeni zostali też o wypunktowanie najważniejszych problemów i ewentualnie przytoczenie przykładów.

O tym jak, jest świadczy choćby jeden z przykładów w niej zamieszczonych. W jednym z postanowień sąd orzekł kontakty w każdą sobotę. "W jedną od 9.00 do 18.00 kurator z dzieckiem i rodzicami siedział przez cały dzień w małym pokoju, sporadycznie ojciec wychodził na spacer. W co drugą sobotę, ojciec miał zabierać dziecko od kuratora i zawozić do miejscowości oddalonej o 100 km, a o godzinie 18.00 - matka - miała odbierać dziecko i kuratora i odwozić do swojego miejsca zamieszkania. Tak wyglądało to przez osiem miesięcy" - czytamy. 

Skalę zjawiska widać też w danych zbieranych przez Krajową Radę Kuratorów. Przykładowo w 2018 r. takich spraw było 1775, samych czynności (kontaktów) - 22 431, w 2019 - nastąpił skok do 2089 spraw i w zakresie czynności do 25 808. W pierwszym półroczu 2020 r. - czyli okresie epidemii i wiosennego lockdownu takie kontakty były w 2095 sprawach, samych czynności wykonano - 4742. A przykładowo w 2012 roku tego typu orzeczeń sądów było...601.

- Wnioski są takie, że systematycznie następuje wzrost spraw, a przede wszystkim liczby kontaktów (czynności) wykonywanych w obecności kuratora sądowego. Rosnąca liczba czynności wykonywanych przez kuratorów świadczy o tendencji orzeczniczej, w której kontakty w obecności kuratora są orzekane z coraz większą częstotliwością (np. kilka razy w tygodniu) - podkreśla KRK. 

Czytaj: Alienacja rodzicielska staje się plagą - MS analizuje zjawisko utrudniania kontaktów>>
 

"Ciocia" kurator towarzyszy nawet kilka lat 

Problemów związanych z tym, jak obecnie wyglądają tego typu kontakty, jest wiele. Warto przy tym przypomnieć, że zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym, jeżeli wymaga tego dobro dziecka, sąd może np. nakazać spotykanie się rodzica z dzieckiem wyłącznie w obecności kuratora sądowego w wyznaczonym  miejscu i czasie. Takie kontakty w teorii mają służyć choćby nawiązaniu więzi pomiędzy dzieckiem a rodzicem, którego np. nigdy wcześniej nie widziało, albo być swoistym testem na to, czy tego typu spotkania są w ogóle możliwe. W praktyce bardzo często sądy decydują się na to w sytuacji silnego konfliktu i uporczywego uniemożliwiania kontaktu z dzieckiem. Kurator wtedy staje się swoistym gwarantem, że do takich spotkań będzie dochodzić - co gorsze, czasem gwarantem na lata.    

Z ankiety wynika, że zazwyczaj taki kontakt trwa jednorazowo 3-4 godziny. Bywa jednak, że i 7 - 8 godzin, a nawet ponad 9. Co ważne, najczęściej takie spotkania orzekane są w sobotę, niedzielę i oczywiście w święta. - W jednym roku byłem na kontaktach 34 razy w soboty i niedziele (każdy miał trwać 4 godziny). Jak to się ma do kodeksu pracy? Jak brać od tego urlop, lub zwolnienie? Czy urlop na żądanie, jeśli w ostatniej chwili coś mi wypadnie? Jaki urlop na sobotę i niedzielę, skoro to dni wolne? Czy ja weekendy mogę sobie planować dowolnie i spędzać tam gdzie chcę, czy pracodawca może mnie tak uwiązać na miejscu? - pytają w opracowaniu kuratorzy. 

Czego brakuje? Lista wymienianych bolączek jest długa. Po pierwsze brak uregulowań prawnych/wykonawczych, procedur oraz określenia roli i zadań kuratora przy kontaktach - wskazują. Dodają, że nie ma też zasad, jak ma przebiegać taki kontakt i nie określono zakresu czynności ze strony kuratora. - Oczekuje się ode mnie roli psychologa, mediatora, organizatora przebiegu kontaktów itp. Rodzice tłumaczyli, że taka wiedzę uzyskali na sali rozpraw i za to właśnie kuratorowi będą płacić - podkreśla w ankiecie jeden z kuratorów. 

Wielu wskazuje również na fakt, że część rodziców zachowuje się agresywnie, próbują przerywać kontakt lub w nim uczestniczyć, a nawet wywołują kłótnie z były partnerem. Z drugiej strony bywa, że ci którzy z dzieckiem mają się spotkać skupiają się głównie na mówienie o wadach drugiego rodzica. Tymczasem nie jest doregulowane to, jak w takiej sytuacji ma się zachowywać kurator, nie ma też jasnych wytycznych, kiedy kontakt może zostać przerwany i choćby co w sytuacji gdy nastolatek/nastolatka z ojcem/matką spotkać się nie chce. 

Większość kuratorów, ale też sami sędziowie i pełnomocnicy wskazują, że tego typu kontakty powinny być ustalone jedynie na określony czas - kilka miesięcy, albo od 6 do 10 spotkań. Im dłużej trwają, tym sytuacja staje się coraz bardziej sztuczna i przestaje służyć założonemu celowi. - Trudno nawiązywać bliski kontakt w obecności obcej osoby - mówią. 

 

Precyzyjnie czy ogólnie? Postanowienie podstawą

Aleksandra Szewera-Nalewajek, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Kuratorów podkreśla, że podstawą byłoby ujednolicenie praktyki sądów w zakresie orzeczeń wydawanych w takich sprawach. 

- Czasem orzeczenia są tak niejasne, że ciężkie je wykonać. Przykład - dziewięciogodzinne kontakty, nikt nie bierze pod uwagę ile dziecko może spędzić czasu z jednym rodzicem do momentu kiedy zacznie się nudzić. Trudno jest zorganizować tak czas, by temu zapobiec. Kolejny przykład - półgodzinne rozmowy przez skype to też dla dziecka za dużo. I to są podstawowe błędy. A to z kolei wynika z podejścia sędziów. W naszej ocenie ważna jest zmiana myślenia o kontaktach - takie kontakty powinny być krótkie, orzekane na pewien okres, bo w określonym celu - by wypracować jakąś więź między rodzicem a dzieckiem i sprawdzić czy dziecko jest w czasie takich spotkań bezpieczne - mówi. 

Dodaje, że ważne jest by ustalone zostały różne kwestie, np. kto może, kto nie może uczestniczyć w kontakcie. - Czasem ważne jest to by przekazanie dzieci następowało w neutralnym miejscu, nie w domu. Jeśli dzieci długo nie widziały się z mamą albo tatą, to ten dom nie jest dobrym rozwiązaniem, bo tam jest szczególnie trudno. Więc neutralne miejsce jest wskazane. Dużo od tego zależy - podsumowuje.

Zwraca na to też uwagę radca prawny Aleksandra Ejsmont, specjalizująca się w sprawach rodzinnych. - Tu muszę wrzucić kamyczek do ogródka swojego, czyli zwrócić uwagę na pełnomocników. Niestety, w różny sposób formułujemy takie wnioski, a mamy wpływ na to jak zostaną uregulowane kontakty. Jeśli widzimy, że mamy sprawę gdzie między stronami jest silny konflikt, jedna z nich utrudnia kontakty, to każde niedociągnięcie w treści postanowienia zostanie wykorzystane. Dlatego naszą rolą - jako pełnomocnika - jest przekonanie sądowi, że wszystko musi być bardzo precyzyjnie zapisane i takie zapisy proponować - wskazuje.

Ma jednak wątpliwości, czy odgórne uregulowanie tego typu kontaktów nie jest krokiem zbyt daleko idącym. - Rodzi się pytanie, czy będzie to pasować do każdej rodziny. Te sprawy są bardzo indywidualne, każda jest inna i wymaga nieco innego uregulowania. W jednej ważne jest to, by te kontakty się odbywały bez obecności osób trzecich, w innej konieczne jest zapisanie, że będą się odbywały bez obecności jednego z rodziców i poza miejscem zamieszkania. Dużo zależy od sytuacji. Przykład - w jednej ze spraw kontakty miały się odbywać w nieparzyste weekendy roku, problem w tym, że druga strona traktowała to jako nieparzyste tygodnie - a to się nie pokrywało. Wydaje się, że to drobnostki, ale brak precyzji powoduje niekończący się konflikt - wyjaśnia. 

 

Cena promocyjna: 79.2 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 99 zł


Rodzice kontratakują - dziecko na straconej pozycji

W ocenie mecenas Ejsmont potrzebne jest systemowe rozwiązanie. Zwraca na to też uwagę duża część kuratorów. - Po pierwsze powinny być ośrodki, w których mogłyby być realizowane kontakty w sytuacjach ekstremalnych - być może powinny się odbywać przy Opiniodawczych Zespołach Sądowych Specjalistów przy sądach rodzinnych. Chodzi oczywiście o silny konflikt między rodzicami, który utrudnia lub uniemożliwia takie kontakty - mówi. 

W jej ocenie warto też wrócić do propozycji, które pojawiły się i ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości i Senatu. Przypomnijmy wiosną 2019 r. resort proponował kary grzywny i ograniczenia wolności za uporczywe utrudnianie kontaktów - ostatecznie jednak się z tego sam wycofał. Temat wrócił w połowie 2020 r. wraz z projektem senackim - dotyczącym zmian w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym ale też w Kodeksie karnym. I zgodnie z nim: Kto utrudnia lub uniemożliwia wykonanie kontaktów lub sprawowanie opieki nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, wynikających z orzeczenia albo ugody zawartej przed sądem lub przed mediatorem, podlega karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. A jeżeli w następstwie czynu określonego w par. 1 pokrzywdzony dozna uszczerbku na zdrowiu psychicznym, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 3, w przypadku jego próby samobójczej od 2 do 12 lat. Na forach osób wspierających się w takich konfliktach - głównie matki - pojawiły się zarzuty, że jest to "próba wymuszania kontaktów z dziećmi, które ich po prostu nie chcą, lub które boją się drugiego rodzica", a "Senat chce wsadzać do więzienia matki, chroniące swoje dzieci".

Mecenas Ejsmont uważa, że dalsze prace w tym zakresie są potrzebne. - Te regulacje są niezbędne w sprawach ekstremalnych gdzie dzieci przez wiele miesięcy, niekiedy lat są izolowane od rodziców. Nie pomoże nic jeśli to nie zostanie wprowadzone - dodaje.

Z kolei przewodnicząca OZZK podkreśla, że jeśli chodzi o alienację rodzicielską, to nie ma złotego środka. - Bo faktycznie zdarza się, że ona jest celowa, wynika z konfliktu, ale czasami wynika to z tego, że matki były w relacjach przemocowych z ojcami i się boją. Jestem przeciwna ograniczaniu kontaktów z dzieckiem bo uważam, że ma ono prawo mieć mamę i tatę, ale w mojej ocenie kary nie do końca się sprawdzą - przykład kwestia niealimentacji. Być może warto postawić na warsztaty umiejętności rodzicielskich, rozmowy z psychologiem jak radzić sobie w takiej sytuacji i w sytuacji konfliktu lojalnościowego dziecka. Bo dziecko widzi, że rodzice się nie lubią i musi się w tym odnaleźć - wskazuje kurator. 

Uprawnienia kuratora powinny być szersze

Krajowa Rada Kuratorów od lat apeluje m.in. do Ministerstwa Sprawiedliwości o uregulowania tych kwestii - choćby w zakresie praw i obowiązków kuratorów, ale też np. okresu na jaki są orzekane. 

- Nadal, mimo naszych postulatów, nie uregulowano i tak naprawdę nie określono jak takie kontakty w obecności kuratora mają przebiegać, czy jak długo trwać. Istotnym brakiem jest także brak uprawnień kuratorów do kierowania wniosków do sądu w tej kategorii spraw, czy określenia obowiązków sądu w zakresie podejmowania bieżących decyzji związanych z wykonywaniem tego rodzaju orzeczeń. Regulacji wymagają też inne kwestie - choćby związane z kosztami, czy zasadami przemieszczania się podczas trwania kontaktu - mówi Grzegorz Kozera, przewodniczący KRK. 

Czytaj: Rodzice utrudniają sobie kontakty z dziećmi "na koronowirusa" - MS grozi im palcem>>

Dodaje, że jeśli to się nie zmieni kuratorzy będą w pewnym zawieszeniu, a to z kolei negatywnie wpływa i na same kontakty i na cel, który mają przynieść. 

- Zdarzają się takie sytuacje, w  których ani kuratorzy ani strony nie wiedzą jak  się  zachować. Konieczne są jasne regulacje. Tak, by najważniejsze dla wykonania orzeczenia okoliczności, przede wszystkim miejsce, czas, krąg osób uprawnionych do udziale w kontakcie czy osób, pod których nieobecność kontakt taki powinien się odbywać, zostały precyzyjnie określone - mówi. 

I dodaje, że w sytuacjach silnego konfliktu pomiędzy stronami nie  ma miejsca na dowolność. - Dlatego orzeczenie sądu powinno być precyzyjne i respektowane - wskazuje.