Autor przestawia poradnik możliwie prostego, taniego i efektywnego dochodzenia swoich roszczeń przez frankowiczów na drodze prawnej.
Najpierw reklamacja w banku
Dochodzenie praw przed sądem jest kosztowne i długotrwałe. Z tej przyczyny pierwszym krokiem frankowicza, który zdecydował się na spór prawny z bankiem powinno być złożenie reklamacji w banku. W piśmie tym kredytobiorca powinien precyzyjnie opisać klauzule niedozwolone, które są zawarte w jego umowie i przedstawić bankowi swoje żądanie. Jakie to powinno być roszczenie? Z analizy dotychczasowego orzecznictwa sądowego wynika, że frankowicze mają niewielkie szanse na sądową zmianę bądź rozwiązanie umowy. Natomiast sądy znacznie przychylniej patrzą na wystąpienie o zwrot kwot pobranych przez bank nienależnie, nadpłaconych z uwagi na występujące w umowach klauzule abuzywne. W tej sytuacji kredytobiorca powinien najpierw samodzielnie obliczyć, ile nadpłacił bankowi w poszczególnych miesiącach obowiązywania umowy kredytowej. W piśmie do banku wystąpić należy nie o całą kwotę, a jej część za kilka miesięcy, tak aby nie przekroczyć kwoty 8.000 zł. To jest bowiem graniczna kwota, co do której można składać skargi na bank do arbitra bankowego.
Potem odwołanie do arbitra
Odwołanie do arbitra wnosi się po odmownym rozpatrzeniu reklamacji przez bank, a kosztuje ono 50 zł opłaty. Dlaczego warto wnosić odwołanie? Względnie niskim kosztem klient zmusi bank do przedstawienia swojego całościowego stanowiska w sprawie. Znajomość argumentacji banku przyda się więc na etapie konstruowania pozwu. Nadto, istnieje możliwość, że arbiter skargę uwzględni i bank będzie musiał oddać nadpłatę. Wtedy będzie można wystąpić o zwrot nadpłaty za kolejne okresy, z powołaniem się na orzeczenie arbitra. Z trybu postępowania przed arbitrem bankowym mogą korzystać jedynie konsumenci.
Stanisław Koc,Tomasz Krywan,Marcin Michalak,Małgorzata Niedźwiedzka,Karol Różycki,Tadeusz Waślicki
Różnice kursowe >>>
Pozew do sądu
W razie gdyby arbiter odmówił uwzględnienia odwołania to i tak klient dysponuje już całością argumentów, które bank użyje przeciwko niemu w sądzie. Pisząc pozew może je uprzedzić i obalić. To znacznie utrudni obronę bankowi. Pozew należy wnieść o kwotę, której domagano się wcześniej w postępowaniu reklamacyjnym. Co prawda nie ma przeszkód prawnych, aby domagać się więcej, ale istnieją praktyczne. Im większa dochodzona kwota, tym wyższe są koszty sądowe które płaci się na początku procesu, jak i te które trzeba zwrócić stronie przeciwnej w razie przegrania procesu. Przy kwocie 8.000 zł na początku trzeba wpłacić 400 zł opłaty sądowej, a w razie przegrania sprawy koszty adwokackie banku wynoszą 1200 zł. Gdyby klient dochodził 60.000 zł, to opłata sądowa wzrasta do 3000 zł, a koszty adwokackie banku do 3600 zł. Co równie ważne, dochodząc małej kwoty sprawę prowadzimy przed sądem rejonowym jako pierwszej instancji, a okręgowym, jako odwoławczym. Czyli znacznie szybciej, niż gdyby zajmowały się tym wyższe instancje. Nadto sprawa o 8.000 zł nie ma charakteru kasacyjnego. W razie więc przegrania sprawy, bank nie będzie mógł odwoływać się do Sądu Najwyższego. Ma to znacznie dla kredytobiorcy: z mojej obserwacji procesów sądowych z bankami wynika, że znacznie bardziej przychylnie na kredytobiorców patrzą sądy niższej instancji niż Sąd Najwyższy. Wynika to też z faktu, że banki mniej uwagi przywiązują do drobnych procesów niż do tych o duże pieniądze. Po prawomocnym zakończeniu procesu o pierwszą nadpłatę, można pozew skierować o zwrot kolejnych, z powołaniem się na pozyskane wcześniej rozstrzygnięcie.
Proces długi i skomplikowany
W taki oto, wyżej opisany sposób, kredytobiorca może przy względnie niewielkich kosztach i ryzykując niewiele w razie przegranej wytoczyć proces bankowi. Podkreślić należy, że w obowiązującym stanie prawnym żaden frankowicz nie powinien żywić płonnej nadziei, proces będzie prosty, oraz, że banki dobrowolnie przyznają, że stosowane przez nich klauzule mają znamiona klauzul abuzywnych. Chociażby nawet stosowane przez nich klauzule miały identyczną treść jak wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych. W myśl prezentowanych, rozbieżnych zresztą, stanowisk piśmiennictwa i orzecznictwa, wpis do rejestru klauzul stanowi jedynie wskazówkę dla sądów, że dana klauzula jest klauzulą niedozwoloną. Przesądzenie tego musi nastąpić w danym, konkretnym postępowaniu sądowym. Za każdym więc razem klient banku, który będzie miał zamiar kwestionować legalność klauzul musi udać się do sądu. I tam wykazać, że zastosowana przez bank w umowie z nim klauzula ma znamiona klauzuli abuzywnej. Z pewnością nie jest to zadanie łatwe, gdyż banki walczą w takich sprawach do ostatniej kropli krwi, wykorzystując każde potknięcie oponenta. Z tej właśnie przyczyny należy skoncentrować się na dochodzeniu roszczeń pieniężnych i to o niewielkie kwoty przed sądami rejonowymi.
Autor: adwokat Andrzej Nogal, Warszawa
Czytaj: W Warszawie rusza proces zbiorowy ws. kredytów we frankach>>>