Komisja kodyfikacyjna ma już za sobą prace nad projektem ustawy naprawczej - jest obecnie w opiniowaniu. Kolejne projekty, jak zapowiada w rozmowie z Prawo.pl jej przewodniczący prof. Włodzimierz Wróbel, mogą być gotowe nawet na początku przyszłego roku. Wśród analizowanych obszarów jest m.in. kwestia art. 212 kodeksu karnego, w kontekście wolności słowa i swobody wypowiedzi oraz zagrożeń wynikających choćby z nowych technologii. Prawnicy właśnie tę kwestię sygnalizują w pierwszych zgłoszeniach w ramach V edycji akcji Poprawmy prawo - organizowanej przez LEX i Prawo.pl. 

 

Przepis problematyczny i do wykreślenia 

Artykuł 212 kodeksu karnego w paragrafie 1 stanowi, że: Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. A par. 2. dodaje: Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w paragrafie 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Czytaj: Mniej odpowiedzialności za naruszenia wolności słowa>>

Walka o zniesienie lub osłabienie tego przepisu ma długą historię, liczoną co najmniej od 2007 roku, kiedy to Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy wezwało państwa, które nadal przewidują kary pozbawienia wolności za zniesławienie, nawet jeśli nie są one faktycznie wymierzane, do ich niezwłocznego zniesienia. W Polsce dotąd do tego nie doszło, mimo że było wiele apeli o wykreślenie tego przepisu, albo przynajmniej depenalizację czynu. Najczęściej przywoływanym argumentem było jego wykorzystywanie przeciwko dziennikarzom w związku z treścią ich publikacji. W 2007 r. Helsińska Fundacja Praw Człowieka w liście otwartym skierowanym do Sejmu domagała się wykreślenia art. 212 z Kodeksu karnego. Chodziło o proces przeciwko redaktorom "Gazety Polskiej" Tomaszowi Sakiewczowi i Katarzynie Hejke, wytoczony przez TVN. - Podkreślamy wielkie szkody, jakie w debacie publicznej wywołuje istnienie przepisów, umożliwiających skazywanie za korzystanie z wolności słowa. Groźba odpowiedzialności karnej musi studzić zapał mediów do poruszania tematów kontrowersyjnych, ale ważnych dla interesu publicznego. Ogranicza w ten sposób nie tylko wolność prasy, ale także prawo obywateli do informacji o życiu publicznym, które jest filarem demokratycznego społeczeństwa - napisano w oświadczeniu. W 2009 r. w specjalnym raporcie fundacja oraz Izba Wydawców Prasy oceniły, że podstawowym przejawem nadmiernej ingerencji państwa w swobodę wypowiedzi prasowej jest właśnie art. 212. Zdaniem autorów dokumentu odpowiedzialność karna za zniesławienie jest od lat najbardziej dolegliwym środkiem represji.

Natomiast w 2011 r. Helsińska Fundacja Paw Człowieka, Izba Wydawców Prasy i Stowarzyszenie Gazet Lokalnych przeprowadziły kampanię "Wykreśl 212 kk". Jak podawała HFPCz, wykreślenie przepisu popierało wówczas ponad 140 polityków, w tym Jarosław Kaczyński i kierujący PO Grzegorz Schetyna. Pod koniec 2013 r. apel trafił do Ministerstwa Sprawiedliwości. Odmownie odpowiedział autorom na początku 2014 r. wiceminister Michał Królikowski, który pozostawienie tylko drogi cywilnej dla ochrony naruszonych dóbr osobistych uznał za mechanizm niewystarczający, a do tego często długotrwały oraz kosztowny. W 2020 r. Helsińska Fundacja Paw Człowieka, Towarzystwo Dziennikarskie i Watchdog Polska wspólnie w tej sprawie wystąpiły do Komitetu Ministrów Rady Europy. Przypomnieli, że Polska regularnie przegrywa sprawy z art. 212 przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Podkreślili, że jest to problem systemowy i można go rozwiązać tylko zmianą prawa. Inaczej będą cierpieć m. in. najaktywniejsi obywatele i kieszeń podatnika płacącego kolejne odszkodowania.

- Od kilkunastu lat twierdzi się, że przestępstwo zniesławienia w istotnym stopniu ogranicza wskazaną w art. 54 ust. 1 Konstytucji RP wolność do wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji czy wskazane w art. 10 EKPCz prawo do wyrażania opinii, czy podobnie zarysowaną wolność wypowiedzi (art. 11 Karty Praw Podstawowych). Podnosi się bowiem, że trudno ustalić precyzyjną granicę między dozwoloną krytyką a pomówieniem, co ma istotne znaczenie dla dziennikarza, polityka, ale także naukowca głoszącego kontrowersyjne poglądy, szczególnie przy użyciu środków komunikacji elektronicznej - przyznaje dr Aleksandra Kluczewska, adwokat prowadząca Kancelarię Adwokacką w Krakowie i w Olkuszu. I dodaje, że to nie jest tylko teoria, bowiem dopóki przestępstwo jest pomówieniem, wówczas media i inne środowiska opiniotwórcze mogą się słusznie obawiać, że opublikowanie określonego materiału może skutkować pociągnięciem do odpowiedzialności karnej, a to z kolei może naruszyć swobodę prowadzenia śledztw dziennikarskich.

Czytaj w LEX: Dekryminalizacja zniesławienia. Analiza krytyczna > >

 

W internecie skala większa a skutki dotkliwsze

Kwestię podejmował również Sąd Najwyższy. W orzeczeniu z 10 stycznia 2024 r. (I KK 426/23) stwierdził, że aby doszło do realizacji znamion art. 212 k.k., nie wystarczą subiektywne odczucia pokrzywdzonego, ale konieczne jest odwołanie do kryteriów obiektywnych, co oznacza, że trzeba ustalić, czy w obronie społecznym określone wypowiedzi mają charakter pomawiający. - Takich orzeczeń jestem w stanie wskazać kilkanaście. Podobnie są problemy w orzecznictwie z dopuszczalnością wyrażania opinii w ramach wykonywania uprawnień i obowiązków np. przez dziennikarzy, prokuratorów czy sędziów, a także problem zbiegu z przestępstwem zniewagi (art. 216 k.k.), czy też problemami z kwalifikacją przy zachowaniach wieloczynowych, także z udziałem różnych kategorii pokrzywdzonych - zaznacza mec. Kluczewska.

W jej ocenie postępowań dotyczących zniesławienia może być coraz więcej.

- Funkcjonujemy w dobie nowoczesnej technologii, która coraz bardziej zakorzenia się w naszym życiu. To też zachęca do częstszego publikowania różnych treści w internecie, zwłaszcza na portalach społecznościowych. Wielu przedsiębiorców reklamuje swoje usługi w sieci, stąd też każdy negatywny wpis internauty, zawierający znamiona pomówienia będzie bardziej dotkliwy dla takiego przedsiębiorcy, gdyż stanowić będzie krzywdzącą antyreklamę jego usług lub produktu - przyznaje.

Czytaj także w LEX: Odpowiedzialność za nadużycie przez aplikanta adwokackiego wolności słowa i pisma według przepisów ustawy – Prawo o adwokaturze > >

 

Nowość
Bestseller
Oznaczenie stron w sprawach cywilnych
-20%

Cena promocyjna: 119.2 zł

|

Cena regularna: 149 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 104.3 zł


 

Sądom "zniesławienie" nie służy

Z kolei dr Paweł Czarnecki, nauczyciel akademicki w Katedrze Postępowania Karnego WPiA UJ, społeczny kurator sądowy w sprawach nieletnich w Sądzie Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy w Krakowie, zaznacza, że przeszkadza mu łatwość, z jaką można wytoczyć w Polsce sprawę o zniesławienie. - W takich sprawach nie prowadzi się z reguły dochodzenia czy śledztwa, lecz od razu wnosi do sądu prywatny akt oskarżenia z koniecznością uiszczenia jedynie 300 zł. Kwota ta nie zmieniła się od ponad 25 lat. Moim zdaniem warunkiem wniesienia takiego aktu powinno być uiszczenie przynajmniej 1000 zł, co przynajmniej częściowo stanowiłoby barierę dla znanych w każdym sądzie pieniaczy sądowych, przy czym taka kwota nie ograniczałaby prawa do sądu, skoro zawsze można byłoby wnosić o jej zwolnienie. Długotrwałe procesy prywatnoskargowe to prawdziwa zmora sądów rejonowych, a w takich sprawach w praktyce nie udaje się pojednanie stron przy długotrwałym konflikcie sąsiedzkim czy rodzinnym często z wniesieniem oskarżenia wzajemnego - zaznacza. 

W jego ocenie skoro prawo karne ma być ultima ratio (tj. ostatecznym środkiem), to zniesławienie nie powinno skutkować pociągnięciem do odpowiedzialności karnej, lecz zupełnie wystarczająca jest odpowiedzialność cywilna, jaką taka osoba może ponieść. - Bliska mi jest ta koncepcja, choć jednak w ostatecznym rozrachunku jestem mimo wszystko przeciwnikiem depenalizacji art. 212 k.k. z uwagi na coraz częściej występujące zjawisko hejtu. Opowiadam się natomiast za rezygnacją z kary pozbawienia wolności. Wydaje się, że kara pozbawienia wolności jest nieadekwatnym ustawowym zagrożeniem w przypadku czynu o stosunkowo niewielkim stopniu społecznej szkodliwości, przynajmniej w odbiorze społecznym - zauważa.

 

E-dowód trudny do weryfikacji 

Dr Czarnecki zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. 

- Problemem  przy przestępstwach zniesławienia także są kwestie dowodowe, nawet jeśli coraz częściej dowodem są już nie tylko świadkowie, ale też dowody cyfrowe (elektroniczne) w postaci zarejestrowanego nagrania obrazu lub dźwięku. Brakuje zasad nowoczesnego przeprowadzania takich dowodów, ich weryfikacji oraz sposobu kwestionowania – nie tylko z uwagi na problem technologii deep fake (manipulacja obrazem i dźwiękiem w celu wprowadzenia w błąd co do autentyczności przebiegu zdarzenia i udziału znanych osób). Dostęp do szybkiej i niełatwej do sporządzenia opinii biegłego znacząco opóźnia postępowanie karne - podsumowuje.

Czytaj również w LEX: Sygnaliści zewnętrzni a odpowiedzialność za zniesławienie > >