Krzysztof Sobczak: Czy rzeczywiście są takie symptomy, że władze polityczne mogą planować jakieś działania mające ograniczyć autonomię i uprawnienia adwokatury?
Joanna Parafianowicz: Nie znam szczegółowych planów rządu czy parlamentu i nie wiem, czy po wprowadzeniu zmian dotyczących sędziów, prokuratorów, służby cywilnej, kolejną grupą zawodową do „zreformowania” będą adwokaci. Ale logika zdarzeń nakazuje jednak przypuszczać, że skoro już uporano się z wyżej wymienionymi, to jest spore prawdopodobieństwo, że być może inne zawody prawnicze mogą stać się przedmiotem zainteresowania władzy, najpierw wykonawczej a później ustawodawczej. Wydaje się, że dawno już nie było takiej sytuacji, jeśli kiedykolwiek się zdarzyła, żeby ustawodawca tak szerokim frontem dokonywał zmian w wymiarze sprawiedliwości. A pamiętając, że adwokatura zawsze w historii starała się być niezależną grupą zawodową i niezależnym samorządem, to obecnej władzy może się to nie podobać. Z resztą, jak każdej władzy.
Jeśli już pani mówi o logice bieżących zdarzeń, to warto odnieść się też do logiki historii i przypomnieć działania obecnie rządzącej partii z lat 2005-2007. Nie wszystkie wtedy były skuteczne.
Pamiętamy tamten okres. W tym rozpoczęty nieco wcześniej proces otwierania dostępu do zawodów prawniczych, potem był projekt połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego, był też projekt odebrania samorządom postępowań dyscyplinarnych. Niewykluczone, że te czy jeszcze dalej idące pomysły mogą teraz wrócić. Trzeba więc przygotować się na takie możliwości. Należy także reagować na takie działania, jak złożony kilka tygodni temu przez prokuratora generalnego wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z konstytucją uchwały Naczelnej Rady Adwokackiej w sprawie depozytów adwokackich.
To jest odbierane jako zagrożenie dla adwokatury?
Nie wiadomo jaki może być wyrok Trybunału w tej sprawie ale obawiam się, że on nie może być zgodny z intencją prokuratora generalnego. Jeśli zatem Trybunał podzieli wątpliwości wnioskodawcy, to pojawi się pytanie, co samorząd w ogóle może robić, jakie są jego kompetencje, jeśli nie wolno mu podejmować uchwał w takich sprawach. A jeśli do tego dodamy jeszcze toczącą się obecnie debatę o aplikacji uniwersyteckiej, to można to uznać za początek działań mających ograniczyć uprawnienia samorządu zawodowego. Po co taki samorząd miałby funkcjonować, skoro miałby być pozbawiony podstawowych uprawnień?
Monika Zbrojewska,Piotr Kruszyński
Prawo o adwokaturze. Komentarz >>
Jakie działania samorząd miałby podejmować by przeciwdziałać takim zakusom? Rozumiem, że taki miałby być cel proponowanego nadzwyczajnego zjazdu.
Ja mogę o tym mówić tylko w swoim imieniu, jako inicjatorka zwołania nadzwyczajnego zjazdu. Wniosek w tej sprawie został złożony i mam nadzieję, że w najbliższych dniach będzie przedmiotem dyskusji podczas plenarnego posiedzenia Naczelnej Rady Adwokackiej. O ile mi jednak wiadomo, nie został jeszcze oficjalnie umieszczony w planie tego posiedzenia. Jest mi też trochę niezręcznie występować z taką opinią, bo przecież jestem członkiem Naczelnej Rady Adwokackiej, ale mam takie poczucie, że nie powinno się tylko czekać na rozwój wydarzeń, ale więcej robić i bardziej jednoznacznie manifestować swoje stanowisko w ważnych sprawach. Trochę mi brakuje takiego tupnięcia nogą adwokatury, zarówno w odniesieniu do spraw dotyczących bezpośrednio naszego zawodu i samorządu, ale także w odniesieniu do szerszych zjawisk zachodzących w naszym kraju, bowiem one będą dotykały obywateli.
Były przecież takie wystąpienia. Naczelna Rada i jej prezydium ogłaszały szereg stanowisk gdy dokonywano zmian w Trybunale Konstytucyjnym, w Sądzie Najwyższym w Krajowej Radzie Sądownictwa. Za mało tego było, za słabo?
Nie krytykuję tych wystąpień, bo one były potrzebne i były słyszalne. Ale adwokatura jest tak dużym środowiskiem, że samo ogłaszanie stanowisk przez Naczelną Radę czy Prezydium nie wystarczy. Powinniśmy głośno mówić władzy i społeczeństwu, co sądzimy o zachodzących lub projektowanych zmianach, ale nie powinny tego robić tylko statutowe organy wykonawcze, czyli Prezydium. To powinien być głos całego środowiska. Uważam, że tak daleko idące zmiany w sądownictwie, z jakimi mamy do czynienia obecnie, dotyczące konstytucyjnych podstaw funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, wymagają szerokiej dyskusji w całym naszym środowisku. Wydaje się z resztą, że koszty organizacji zjazdu nie powinny przysłaniać faktu, że jesteśmy w historycznym momencie, który wymaga odpowiedniej postawy. Co więcej, potrzebę dyskusji widać i słychać w adwokaturze, można to obserwować na adwokackich forach internetowych, a także na różnego typu spotkaniach środowiskowych. Z przeprowadzonej przeze mnie za pośrednictwem facebooka ankiety wynika, że za organizacją NKZA opowiada się blisko 10 razy więcej adwokatów niż jest temu przeciwnych. Wynika z tego zatem, iż adwokaci chcą wiedzieć, co Naczelna Rada robi w tym zakresie i jak zamierza zapobiegać ewentualnym zmianom, które mogłyby nam zagrażać.
I jest oczekiwanie na mocny głos wypowiedziany przez najwyższy organ samorządu, jakim jest zjazd?
Tak, to powinno nastąpić w formie uchwały zjazdowej.