By lepiej programować działania rozłożone na wiele lat, Unia Europejska przyjmuje co siedem lat wieloletni budżet, zwany w unijnym żargonie wieloletnimi ramami finansowymi albo perspektywą finansową. Proponuje go Komisja Europejska, a jego przyjęcie wymaga jednomyślnego porozumienia przywódców krajów członkowskich na szczycie w Brukseli oraz zgody (większością głosów) Parlamentu Europejskiego.
Podzielony na sześć działów (linii) 7-letni budżet określa maksymalną kwotę, do której wydania UE może się w tym okresie zobowiązać - są to tzw. zobowiązania - oraz faktyczne środki, jakie mają być wydane na podstawie spływających do Brukseli faktur i innych umów - tzw. płatności. Przedstawiona w ub. roku budżetowa propozycja Komisji Europejskiej na lata 2014-2020 zakłada wydatki na sumę 1033 mld euro zobowiązaniach i 988 mld euro w płatnościach. Jest to rozpisane na pułapy wydatków w poszczególnych dziedzinach.
Na podstawie budżetu wieloletniego co roku uchwalane są - w myśl ściśle określonej, wieloetapowej procedury - budżety roczne, które według propozycji KE na lata 2014-2020 mają wynosić ok. 140 mld euro rocznie w płatnościach. W praktyce roczny budżet UE stanowi ok. 1 proc. łącznego dochodu narodowego (DNB) UE, co teraz odpowiada ok. 244 euro na mieszkańca. W obecnych negocjacjach budżetowych różnica między tymi, którzy wspierają propozycję KE, a zwolennikami radykalnych cięć wynosi 0,1 proc. unijnego DNB. Dla porównania, łączne budżety wszystkich 27 krajów UE wynoszą 6,3 bln euro rocznie, czyli 44 proc. ich DNB.
Komisja Europejska nigdy nie może wydać więcej niż ma do dyspozycji, gdyż jedna z podstawowych zasad budżetowych UE zakazuje deficytu. UE nie może zaciągać długów - wszystkie wydatki trzeba pokryć z dochodów.
Podstawą dochodów do unijnej kasy są składki państw członkowskich obliczane na podstawie ich dochodu narodowego brutto w myśl zasady, że bogatszy płaci więcej. Polska składka wyniosła w 2012 roku ok. 16 mld złotych, w 2013 r. ma to być niecałe 18 mld. Wpływy są znacznie większe - w bieżącym roku to ok. 72,5 mld złotych, a w 2013 - 81,5 mld zł, w tym z polityki rolnej 23,5 mld.
Składki stanowią w obecnym budżecie na lata 2007-13 ok. 76 proc. wpływów. Niemniej Niemcy, Holandia, Austria, Szwecja i Wielka Brytania korzystają z systemu zniżek (tzw. rabatów albo korekt) przy obliczaniu składek, które zmniejszają ich (nadmierny zdaniem tych państw) wkład netto do budżetu. Na brytyjski rabat, który wynosi kilka miliardów euro rocznie, składają się wszystkie pozostałe kraje, w tym Polska.
Pozostałe źródła budżetu to trzy czwarte dochodów z ceł pobieranych prze kraje od towarów sprowadzanych spoza UE (ok 12 proc. budżetu) i część wpływów pobieranych przez kraje z tytułu podatku VAT (11 proc.). By choć częściowo uniezależnić unijny budżet od składek krajowych, KE zaproponowała na lata 2014-2020 zasilenie go podatkiem od transakcji finansowych, na który jednak nie ma zgody wszystkich krajów.
Do budżetu wpływają też inne dochody, takie jak podatki od wynagrodzeń pracowników instytucji UE, składki wpłacane przez państwa spoza UE na niektóre programy unijne oraz grzywny nakładane na przedsiębiorstwa za łamanie prawa konkurencji, ale w sumie to zaledwie ok. 1 proc. budżetu.
Państwa dzielą się na płatników netto, czyli tych, które płacą do budżetu więcej niż z niego dostają (np. Niemcy i Wielka Brytania), oraz na beneficjentów netto, których składki są mniejsze niż bezpośrednie finansowe korzyści, jak w przypadku Polski. Wprawdzie wszystkie państwa korzystają z budżetu UE, jednak mniej zamożne otrzymują proporcjonalnie więcej niż te bogatsze. Wynika to z zasady solidarności, na której opierają się programy UE, szczególnie w kontekście kluczowej dla Polski polityki spójności, czyli wsparcia wzrostu i rozwoju oraz wyrównywania poziomu między biednymi a bogatymi krajami i regionami. Polska jest największym beneficjentem tej polityki w UE.
Na dział "konkurencyjność i spójność", w tym badania i rozwój, wydawanych jest teraz najwięcej - 44,6 proc. budżetu. Drugą pozycją jest rolnictwo (wraz z rybołówstwem i ochroną środowiska) - 42,5 proc. Na administrację, czyli utrzymanie urzędników, budynków i rzeszy tłumaczy idzie ok. 6 proc. budżetu. Połowa z tego przeznaczona jest na płace eurokratów. Reszta budżetu to wydatki związane ze sprawami wewnętrznymi, ochroną granic, imigracją i polityką azylową, zdrowiem, ochroną konsumentów, kulturą i unijną dyplomacją.
Ostateczna odpowiedzialność za wykonanie budżetu spoczywa na Komisji Europejskiej, choć w praktyce lwia część unijnych funduszy (około trzech czwartych) jest wydawana w krajach w ramach tzw. zarządzania dzielonego między KE i krajami. KE jest zobowiązana odzyskiwać kwoty, które wypłacono niesłusznie w wyniku błędu, nieprawidłowości bądź oszustwa, nad czym czuwają odpowiednie służby krajów członkowskich, KE i OLAF – Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych.
Co roku audytorzy Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (to rodzaj unijnej izby kontroli) sprawdzają, jak wydatkowane są europejskie fundusze i wykazują, że 2-5 proc. jest wydawanych błędnie. KE zawsze podkreśla, że to niewielki odsetek, ale trzeba dążyć do poprawy.
kot/ kar/