Celem wprowadzenia nowych zapisów do prawa bankowego i ustawy o kredycie konsumenckim było uregulowanie sposobu ustalania warunków wymiany walut w przypadku kredytów denominowanych lub indeksowanych do waluty obcej. Do tej pory banki mogły ustalać rozpiętość pomiędzy kursem sprzedaży i kupna (spread) zupełnie dowolnie, zmieniając ten parametr w trakcie trwania umowy kredytowej.

Drugą przyczyną, budzącą znacznie większe emocje, była chęć ulżenia kredytobiorcom spłacającym zaciągnięte kilka lat temu kredyty, przede wszystkim we frankach szwajcarskich. Najbardziej radykalna propozycja, przewidująca zobowiązanie banków do rozliczania spłat według kursu średniego NBP, została odrzucona. Przyjęto „rynkowe”, jak to określano, rozwiązanie polegające na umożliwieniu kredytobiorcom wyboru źródła, w którym zaopatrywać się będą w walutę przeznaczoną na spłatę zobowiązania.


Co się zmienia?


Zmiany w prawie dotkną nie tylko nowych kredytobiorców. Dotyczą one także umów kredytowych zawartych w przeszłości, przy czym odnoszą się tylko do tej części kredytu, która nie została do tej pory spłacona. Od 26 sierpnia 2011 r.:

•Kredytobiorca ma prawo spłacać raty, nadpłacać kredyt lub całkowicie go spłacić przed terminem w walucie, w której wyrażono kwotę kredytu.
•W umowie o kredyt powinny zostać określone zasady otwarcia i prowadzenia rachunku przeznaczonego na środki do spłaty kredytu (rachunku walutowego).
•Za możliwość spłaty w walucie nie wolno pobrać opłaty (np. pod postacią opłaty za aneks do już obowiązującej umowy). Bank nie może również wymusić na kliencie zakupu waluty u określonego dostawcy (np. u siebie).
•Rachunek walutowy służący do rozliczeń związanych ze spłatą kredytu powinien być wolny od opłat, ale tylko gdy kredytobiorcą jest konsument (czyli osoba fizyczna, która zaciągnęła kredyt na cel nie związany z działalnością gospodarczą).
•W umowie o kredyt denominowany lub indeksowany znaleźć się muszą zasady określające sposób i terminy ustalania kursu wymiany walut używanego do wyliczenia kwoty kredytu i wysokości rat.
Kredyty w walucie spłaca niewielu


Od lipca 2009 roku dzięki zapisom Rekomendacji S(II) kredytobiorcy zaciągający kredyty walutowe mogli w umowie określić sposób spłaty. Kredytobiorcy starego portfela również mieli taką możliwość, ale po podpisaniu aneksu do umowy kredytowej. Bankier.pl zebrał z banków dane dotyczące odsetka klientów korzystających z tej możliwości. Zaskakujące są duże rozbieżności pomiędzy poszczególnymi instytucjami – wartość waha się od poniżej jednego procenta do niemal 50%.

Odsetek klientów spłacających kredyty denominowane i indeksowane bezpośrednio w walucie w poszczególnych bankach – porównanie danych z 2009 i 2011 roku.



W ciągu dwóch lat od wejścia w życie zapisów Rekomendacji S(II) popularność spłaty w walucie zdecydowanie wzrosła. Są banki, takie jak DnB Nord czy Deutsche Bank, gdzie tę formę regulowania zobowiązania wybrała znacząca część klienteli. Nie brakuje jednak także instytucji, gdzie klienci pozostali przy spłacie w złotych. Niektóre z ankietowanych banków informowały, że część kredytobiorców wypróbowywała spłatę w walucie, by później wrócić do starego sposobu rozliczania zobowiązania.



Od czego zależy popularność spłaty w walucie?


Decyzje kredytobiorców, wybierających tę lub inną formę spłaty, są pochodną co najmniej kilku czynników. Najistotniejszą rolę odgrywają jednak bodźce ekonomiczne, a w szczególności narzucane przez bank spread i opłaty. Im wyższe spready, a te sięgały w niektórych instytucjach ponad 10%, tym bardziej opłacalne było zaopatrywanie się w euro czy franka na zewnątrz. Przeszkodą dla kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty przed lipcem 2009 r. mogły być jednak opłaty za aneks do umowy kredytowej. W niektórych instytucjach prowizja za zmianę sposobu regulowania rat była znacząca, uzależniona od kwoty pozostałej do spłaty. Inne banki pobierały zaledwie symboliczne prowizje lub rezygnowały z opłaty.

Niestety nie wszystkie instytucje pobierające prowizje za zmianę sposobu spłaty podały dane do prezentowanego zestawienia, trudno zatem jednoznacznie stwierdzić, na ile sprawdziła się taktyka zniechęcania klientów do samodzielnego nabywania walut. Zdecydowanie natomiast wzmocniły popularność spłaty w walucie działania promocyjne (jak np. obniżenie kosztów wymiany waluty – program „Premiujemy franka” w Deutsche Banku) czy elastyczność w podejściu do zmiany sposobu regulowania zobowiązania (np. możliwość przyjmowania wpłat w złotych lub walucie – jak w DnB Nord).

Wśród innych przeszkód, decydujących o umiarkowanej popularności samodzielnej spłaty kredytu w walucie, wymienić można stosunkowo skomplikowany proces regulowania zobowiązania. Kredytobiorca musi się zmierzyć z zagadnieniami przelewów walutowych, czasem założyć osobny rachunek gromadzący zakupioną walutę i nierzadko ponieść dodatkowe koszty. Obojętność klientów banków można tłumaczyć m.in. niechęcią do poniesienia tego wysiłku. Dodatkowo, z biegiem czasu uwagę spłacających walutowe kredyty zaczęły zaprzątać przede wszystkim szybujące w górę kursy walut, a problem spreadów zszedł na dalszy plan.



Jak zareagują banki?


O tym, czy spłacający kredyty walutowe będą chcieli skorzystać z nowych możliwości stwarzanych przez ustawę antyspreadową, zadecydują przede wszystkim ruchy banków. Realna wydaje się możliwość, że będą one starały się uczynić zmianę sposobu spłaty kredytu nieopłacalną. Nie należy liczyć, że spready w bankach osiągną poziomy charakterystyczne dla np. internetowych kantorów, ale mogą spaść na tyle nisko, by część klientów zdecydowała się pozostać przy status quo.

Działania niektórych instytucji, np. Deutsche Banku, Alior Banku (konto „Kantor”) czy Raiffeisen Banku, sugerują, że cena obcej waluty może okazać się wabikiem przyciągającym klientelę z innych banków. Działania konkurencji będą zatem dodatkowo wpływać na obniżenie kosztów wymiany walut wśród dotychczasowych liderów zestawień banków proponujących najwyższy spread.

Najbliższe tygodnie przyniosą odpowiedź na pytanie o sens wprowadzania antyspreadowych rozwiązań w ich dzisiejszym kształcie. Jak każda interwencja regulatora, również ta może przynieść nieoczekiwane skutki. Czy będą nimi dodatkowe opłaty w bankowych cennikach? A może rozkwit rynków wymiany walut w internecie? Przekonamy się już wkrótce.
Michał Kisiel, Bankier.pl