Główne propozycje zmian w Kodeksie pracy, nad którymi obecnie pracuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przewidują między innymi:ograniczenie okresu wypłacania przez pracodawcę wynagrodzenia za czas choroby pracownika z 33 do 14 dni, docelowe opłacanie wynagrodzenia za czas choroby pracownika przez ZUS, a nie przez pracodawcę, zniesienie obowiązku powiadamiania związków zawodowych o zamiarze zwolnienia pracownika, zniesienie zakazu zwalniania pracowników w okresie przedemerytalnym przez małe firmy. Projekt zmian zakłada ponadto zniesienie możliwości przywrócenia do pracy przez sąd po zwolnieniu pracownika, jednak w zamian będzie przysługiwało odszkodowanie (więcej o propozycjach zmian w Kodeksie pracy, przygotowanych przez resort pracy pisaliśmy w artykule pt. „Kontrowersyjne rządowe propozycje zmian w Kodeksie pracy”, opublikowanym w serwisie kadrowym ABC w dniu 6 marca br.).
Związki zawodowe: „nie” dla propozycji zmian w Kodeksie pracy dotyczących małych firm
Kilka dni po ogłoszeniu kontrowersyjnych propozycji zmian w Kodeksie pracy, przygotowywanych przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, przewidujących między innymi zniesienie obowiązku powiadamiania związkw zawodowych o zamiarze zwolnienia pracownika, czy też zniesienie zakazu zwalniania pracownikw w okresie przedemerytalnym przez małe firmy, przeciwko tym propozycjom ostro protestują związki zawodowe. Tymczasem resort pracy broni swoich planw zmian w Kodeksie pracy, stwierdzając, że są one reakcją na postulaty zgłaszane przez właścicieli małych firm.
LiD i OPZZ protestują przeciwko propozycjom zmian w Kodeksie pracy
Wiceprzewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski oraz poseł LiD Marek Wikiński zaprotestowali przeciwko – ich zdaniem – „bardzo niekorzystnymi", propozycjom zmian w Kodeksie Pracy, które proponuje resort pracy. Andrzej Radzikowski powiedział w Sejmie, że OPZZ jest zaskoczone i zbulwersowane sposobem wdrażania i zakresem proponowanych zmian w Kodeksie pracy. Jak powiedział, kilkanaście dni temu OPZZ otrzymał od wicepremiera Waldemara Pawlaka propozycję rozpoczęcia rozmów w Komisji Trójstronnej nad zawarciem porozumienia w najważniejszych kwestiach społeczno-gospodarczych. Kilka dni później pojawił się z kolei podpisany przez Minister Pracy i Polityki Społecznej Jolantę Fedak projekt "radykalnego" - w jego ocenie - ograniczenia praw pracowniczych w małych firmach. Według Radzikowskiego, projekt ten "wyjmuje 3,5 miliona pracowników spod zapisów Kodeksu Pracy i ustawy o związkach zawodowych".
Dodał, że w ubiegły czwartek sejmowa Komisja "Przyjazne Państwo", której przewodzi Janusz Palikot (PO), rozpoczęła procedowanie nad wnioskami pracodawców dotyczącymi omawianych propozycji zmian w Kodeksie Pracy.
W ocenie Radzikowskiego proponowane zmiany w Kodeksie pracy "idą bardzo daleko". Wymienił w tym kontekście "ograniczenie ochrony przedemerytalnej, zniesienie uzasadniania wypowiedzenia umowy o pracę, zniesienia ochrony kobiet w ciąży, zniesienie obowiązku informowania związków zawodowych o zamiarze wypowiedzenia umowy o pracę”. Zaznaczył, że w projekcie resortu pracy znalazła się także propozycja zniesienia obowiązku informowania pracownika o zmianie pracodawcy. Jak podkreślił, do sądów pracy trafia bardzo wiele spraw, w których pracownicy nie mogą dojść, w jakich okresach, u kogo pracowali i wobec kogo powinni kierować ewentualne roszczenia finansowe, ponieważ kilkakrotnie zmieniali się ich pracodawcy. "Dzieje się to wszystko w sytuacji, kiedy mamy wzrost gospodarczy, kiedy oczekiwalibyśmy raczej, że pracownicy, którzy w końcu też wypracowują ten wzrost gospodarczy, zaczną z niego korzystać" - podkreślił Radzikowski. Wiceprzewodniczący OPZZ przywołał raport Komisji Europejskiej opublikowany pod koniec lutego br, z którego wynika m.in., że Polska nadal przoduje w statystykach dotyczących ubóstwa w Unii Europejskiej.
"Ostatni raport Komisji Europejskiej pokazuje, że jesteśmy najgorszym krajem Unii Europejskiej: 20 procent Polaków żyje poniżej granicy ubóstwa, 26 procent dzieci żyje w biedzie i tylko w Polsce występuje pojęcie biedny pracujący, czyli tylko w Polsce praca nie chroni przed biedą" - powiedział Radzikowski. Przypomniał, że w Irlandii, na której przykład często powołują się politycy PO, doszło kiedyś do czasowego ograniczenia praw pracowniczych i związkowych. Zaznaczył jednak, że tamtejszy rząd dokonał tego po "systematycznych i rzetelnych analizach", a także debacie publicznej.
"Mamy nadzieję, że jednak skorzystamy z pełni doświadczeń Irlandii, a nie tylko z tego, co jest korzystne dla liberalnych polityków i lobbujących ich pracodawców" – podkreślił Radzikowski. W podobnym tonie wypowiedział się poseł LiD Marek Wikiński.
„Konfederacja Pracy”: „nie” dla propozycji resortu pracy
Ogólnopolski Pracowniczy Związek Zawodowy "Konfederacja Pracy" żąda wycofania rządowej propozycji zmian w Kodeksie pracy, dotyczących firm zatrudniających do 10 osób.Według Konfederacji, która jest członkiem Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, zmiany te uderzą w pracowników małych firm.
Związek podkreślił, że pracownicy w przedsiębiorstwach zatrudniających do 10 osób zostali już w praktyce pozbawieni możliwości tworzenia organizacji związkowych. Związek przypomniał, że "w małych zakładach pracy mogą działać jedynie organizacje międzyzakładowe, które - jak wiemy z własnego doświadczenia - są znacznie mniej efektywne w obronie praw pracowniczych".
Konfederacja Pracy podkreśliła, że wśród skarg skierowanych w latach 2004-2006 do Państwowej Inspekcji Pracy, skargi od pracowników małych firm stanowiły blisko 40 proc. Skargi dotyczyły niewypłacania wynagrodzenia za godziny nadliczbowe oraz ekwiwalentu za niewykorzystany urlop wypoczynkowy, naruszeń przepisów o czasie pracy, "Oznacza to, że propozycje rządu odnoszące się do likwidacji jakiejkolwiek ewidencji czasu pracy w małych przedsiębiorstwach nie biorą pod uwagę skali naruszeń przepisów przez pracodawców, są zatem jawnie antypracownicze" - podkreślają związkowcy.
Związek zaznaczył, że odbiera obecne działania rządu jako zamiar faktycznego i ostatecznego wyłączenia przedsiębiorstw zatrudniających do 10 pracowników spod obowiązującego prawa, tworząc tym samym kategorie pracowników "gorszych" i "lepszych", o różnym statusie prawnym.
"Takie działanie rządu traktujemy jako zamach na prawa pracownicze, prawa związkowe, a także Konstytucję RP i obowiązujące w Polsce przepisy prawa międzynarodowego" – stwierdził Związek. W opinii związkowców, "działania na rzecz rozwoju polskiej gospodarki nie mogą polegać na wspieraniu pracodawców kosztem drastycznej marginalizacji praw i sytuacji materialnej pracowników". "Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe, które w koalicji odpowiada za dialog społeczny i sprawy pracy, są kolejnymi partiami rządzącymi, którym obce jest poszanowanie godności człowieka pracy i konstytucyjnych zasad społecznej gospodarki rynkowej" - ocenili związkowcy.
Resort pracy broni swoich propozycji
Tymczasem Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, w odpowiedzi na protesty związków zawodowych i opozycji przeciwko omawianym planom zmian w Kodeksie pracy stwierdziło, że nowelizacja ta jest odpowiedzią na liczne postulaty, płynące ze środowiska przedsiębiorców. Resort pracy stwierdził, że autorzy nowelizacji, czyli międzyresortowy zespół działający w ramach przygotowania "Pakietu na rzecz przedsiębiorczości", zapoznali się z problemami właścicieli niedużych firm. Resort pracy poinformował, że 60 procent niedużych firm bankrutuje już podczas pierwszego roku działalności. Zatem złe prawo, jeżeli krępuje działalność gospodarczą, musi być poprawione – ocenił resort pracy. I dodał, że od kilku lat bezrobocie stanowi jeden z najtrudniejszych problemów społeczno-gospodarczych w Polsce. Część osób zarejestrowanych jako bezrobotni, to osoby zatrudniane „na czarno” w gospodarstwach domowych, gospodarstwach rolnych i małych przedsiębiorstwach. Jedną z przyczyn ich nielegalnego zatrudniania jest – zdaniem resortu pracy – zbyt restrykcyjne i mało elastyczne prawo pracy, które powoduje, że potencjalni pracodawcy, w obawie przed licznymi obowiązkami, rezygnują z zatrudnienia pracownika zgodnie z prawem.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zapewniło jednak, że jakiekolwiek zmiany w Kodeksie Pracy mogą nastąpić tylko po konsultacjach społecznych ze związkami zawodowymi. Dlatego też projekt ustawy został skierowany do konsultacji społecznych, zaś kierunek dalszych prac na projektem będzie zależał od ich rezultatów.
PO nie poprze zmian?
Gorącą atmosferę, jaka powstała po zaprezentowaniu omawianych zmian w Kodeksie pracy usiłował schłodzić szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. Stwierdził on w Sejmie, że w tej chwili nie są planowane rewolucyjne zmiany dotyczące Kodeksu Pracy. Zapewnił, że ułatwienie prowadzenia działalności gospodarczej nie będzie się odbywać kosztem pracowników. Chlebowski zapowiedział, że wszelkie zmiany dotyczące prawa pracy będą przedmiotem negocjacji w Komisji Trójstronnej. "To jest ciało, w którym strona rządowa, strona związkowa i pracodawcy będą uzgadniać ewentualny zakres zmian" - podkreślił.
Jeśli chodzi o zniesienie obowiązku powiadamiania związków zawodowych o zamiarze zwolnienia pracownika, zniesienie zakazu zwolnienia pracownika w okresie ochronnym przedemerytalnym w przypadku mikroprzedsiębiorców i prywatnego zatrudnienia oraz proponowaną w nowelizacji możliwość zwolnienia z pracy kobiety w ciąży lub na urlopie macierzyńskim w przypadku wyłącznie prywatnego zatrudnienia, np. pomocy domowej, Chlebowski powiedział, że "nie ma mowy" o poparciu tych zmian w klubie Platformy Obywatelskiej. "Tego typu kontrowersyjne przepisy nie powinny w ogóle trafić do parlamentu" - ocenił. "Nie straszmy pracowników, nie straszmy Polaków rzekomo rewolucyjnymi zmianami prawa pracy" - apelował. Jak dodał, ustalił z Januszem Palikotem, przewodniczącym sejmowej Komisji "Przyjazne Państwo" (powołanej do przygotowania propozycji deregulacyjnych i ograniczających biurokrację), że komisja ta nie będzie zajmowała się zmianami prawa pracy.
Chlebowski podkreślił, że Platformie Obywatelskiej zależy na zmianach, które "mają ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej". "Będziemy likwidować absurdy, te przepisy, które są barierą dla zwykłych ludzi, a także tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą, ale nie będzie to się odbywać kosztem pracowników" - zapewnił.