"Natura w tym przypadku zaskoczyła. Skala zniszczeń i skutków, jakie spowodowało tąpnięcie, była niespotykana do tej pory w historii KGHM Polska Miedź" - poinformował po wtorkowym, ostatnim, posiedzeniu komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy dyrektor departamentu górnictwa podziemnego i odkrywkowego w Wyższym Urzędzie Górniczym (WUG) w Katowicach Zbigniew Rawicki.
Przyjęte jednogłośnie ustalenia 17-osobowej komisji, w skład której weszli m.in. naukowcy i przedstawiciele nadzoru górniczego, potwierdziły podawane wcześniej naturalne, górnicze, przyczyny wypadku, do którego doszło 29 listopada ubiegłego roku 1140 m pod ziemią. Górników zabiło tąpnięcie, spowodowane samoistnym wstrząsem górotworu.
Zobacz także: Jest śledztwo w sprawie wypadku w kopalni Rudna>>
W istocie - jak ustalili eksperci - wstrząsy były dwa, nakładające się na siebie; odstęp czasowy między nimi mierzony jest w milisekundach. Pierwszy, nieco słabszy, wstrząs zainicjował pękanie skał zalegających nad eksploatowanym złożem. Pękaniu sprzyjała struktura skał, tworzona przez dolomit i warstwę wapieni. W efekcie drugi wstrząs spowodował tąpnięcie, skutkujące śmiercią i ranieniem górników oraz olbrzymimi zniszczeniami pod ziemią.
"Komora, w której zginęło kilku pracowników, odległa była od ogniska wstrząsu o ok. 1,5 km. Do tej pory nie było sytuacji, żeby największe skutki i największa ilość ofiar występowały w tak dużej odległości od ogniska wstrząsu" - wskazał dyrektor Rawicki, oceniając, że zarówno liczba ofiar katastrofy jak i wielkość zniszczeń były znacząco większe niż zdarzało się to w przeszłości. Zniszczone zostało prawie 5,7 km podziemnych wyrobisk - ich łączna powierzchnia to ok. 90 tys. m kw., co w przybliżeniu odpowiada wielkości ok. 11-12 boisk piłkarskich.
W toku swoich prac komisja badała m.in. prognozę, w oparciu o którą oceniana jest skala zagrożenia i na podstawie której określa się szeroko pojętą profilaktykę. "W tym zakresie błędów nie stwierdzono" - powiedział dyrektor, przypominając, że odrębne postępowanie w sprawie wypadku nadal prowadzi Okręgowy Urząd Górniczy we Wrocławiu.
Po przesłuchaniu ok. 50 świadków, w tym poszkodowanych, wrocławski urząd nie zdecydował o żadnych sankcjach w związku z wypadkiem, nie dopatrując się dotąd zaniedbań czy naruszenia przepisów bezpieczeństwa. Ostateczne orzeczenie okręgowego urzędu, który sprawdzał m.in. sposób prowadzenia robót oraz przestrzeganie przepisów i zasad sztuki górniczej, spodziewane jest w najbliższym czasie.
Aby w przyszłości można było wznowić wydobycie w rejonie, gdzie doszło do katastrofy, trzeba będzie m.in. zmniejszyć prędkość prowadzenia eksploatacji oraz wielkość frontów eksploatacyjnych, a także zastosować odpowiednią profilaktykę.
W skład komisji, która pracowała pod przewodnictwem wiceprezesa WUG Wojciecha Magiery, weszli eksperci z Politechniki Wrocławskiej, Akademii Górniczo-Hutniczej, Głównego Instytutu Górnictwa, Instytutu Techniki Górniczej KOMAG, Instytutu Technik Innowacyjnych EMAG oraz przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy z Legnicy i Okręgowego Urzędu Górniczego we Wrocławiu.
Komisja wydała zalecenia, służące ograniczeniu ryzyka podobnych zdarzeń w przyszłości. Jednym z nich jest postulat niezwłocznego opracowania i wdrożenia nowych zasad projektowania i utrzymania podziemnych komór funkcyjnych, w tym komór maszyn ciężkich. Chodzi m.in. o właściwą wielkość stref ochronnych (filarów) wokół tych komór i ich odpowiednią konstrukcję. Do czasu przygotowania nowych wytycznych, powstające komory maszynowe każdorazowo powinien opiniować - pod kątem ich bezpieczeństwa - rzeczoznawca ds. ruchu zakładu górniczego. Eksperci wskazali także jak podnieść bezpieczeństwo już istniejących komór - jeden z postulatów to opracowanie sposobu ich ciągłego monitorowania on-line.
Zobacz także: WUG powołał komisję do zbadania przyczyn wypadku w kopalni Rudna>>
Eksperci postulują także, by jeszcze bardziej wnikliwie analizować rejony zagrożone tąpaniami przed rozpoczęciem tam eksploatacji. "Dla ograniczenia wielkości zagrożenia tąpaniami, przed rozpoczęciem eksploatacji w dwóch lub więcej polach bezpośrednio sąsiadujących ze sobą, należy przeanalizować geometrię tych pól oraz wzajemne usytuowanie frontów eksploatacyjnych, z określeniem zasad koordynacji i kierunku prowadzonej eksploatacji" - uznała komisja.
Natomiast projekt eksploatacji złoża znajdującego się w sąsiedztwie obszarów z zaburzeniami tektonicznymi powinien - wskazali eksperci - uwzględniać możliwość wysokoenergetycznej aktywności sejsmicznej, czyli duże ryzyko silnych wstrząsów. "Dla obszarów najbardziej zagrożonych, na podstawie analiz geomechanicznych i geologicznych, należy wyznaczać adekwatne strefy szczególnego zagrożenia tąpaniami" - uznała komisja.
Specjaliści wskazali również, że KGHM Polska Miedź powinien podjąć działania zmierzające do zwiększenia dokładności wyznaczania ognisk wstrząsów. Należy także - według członków komisji - "opracować nowe metody aktywnej profilaktyki tąpaniowej ukierunkowanej na maksymalne ograniczenie skutków najsilniejszych wstrząsów, również z uwzględnieniem szczelinowania mocnych i sztywnych warstw stropowych". Potrzebne są również nowe metody monitoringu tąpaniowego dla poprawy przewidywania wstrząsów o dużej sile.
Niezależnie od ustaleń nadzoru górniczego, śledztwo dotyczące katastrofy w kopalni Rudna prowadzi Prokuratura Okręgowa w Legnicy. Śledczy sprawdzają, czy śmierć i obrażenia górników mogły postać w wyniku sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, z powodu niedopełnienia obowiązków przez osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy w KGHM Polska Miedź. Chodzi o ustalenie, czy czyjeś działanie lub zaniechanie mogło przyczynić się do wstrząsu górotworu, a następnie obsunięcia się skał, w wyniku czego zginęli górnicy. (PAP)