Skarga została wniesiona do Trybunału przez węgierską urzędniczkę państwową, która została zwolniona po 30 latach pracy. Skarżącej przysługiwała odprawa w wysokości ośmiomiesięcznej pensji. Na kilka tygodni przed zwolnieniem z pracy ustawodawca węgierski przyjął przepisy, zgodnie z którymi ta część odprawy, która przekraczała określoną kwotę, była opodatkowana podatkiem w wysokości 98 proc. W efekcie skarżąca otrzymała 52 proc. odprawy przysługującej jej w świetle prawa, co należy zestawić z obowiązującym wówczas 16 proc. podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Rząd węgierski argumentował, iż takie opodatkowanie odpraw urzędników państwowych w przypadku zwolnienia z pracy realizuje cele sprawiedliwości społecznej oraz jest właściwie w czasach kryzysu gospodarczego.
Trybunał nie zgodził się z tym stanowiskiem i stwierdził naruszenie prawa do poszanowania własności, chronione w art. 1 protokołu nr 1 do Konwencji o prawach człowieka. Kwestią sporną było już to, czy odprawa w ogóle stanowi "mienie" w rozumieniu art. 1 protokołu nr 1, skoro skarżąca nigdy nie posiadała jej w całości, lecz otrzymała kwotę pomniejszoną już o należny podatek. Trybunał uznał, iż sam fakt opodatkowania odprawy oznaczał, że władze dostrzegły w niej już zaistniały dochód. Poza tym odprawa, jej wysokość i warunki jej przyznania były określone ustawowo, a zatem skarżącej od dawna przysługiwała uprawniona ekspektatywa (sama w sobie podlegająca ochronie z art. 1 protokołu nr 1), iż w chwili zwolnienia z pracy takie świadczenie uzyska. Odprawa taka stanowi również ważny środek socjalny, pozwalający zwolnionemu z pracy na pozostanie na rynku pracy, i przysługuje w zależności od przepracowanego okresu. Tym samym została już "zarobiona", a zatem wchodzi do kategorii istniejącego wcześniej mienia.
Trybunał zaakceptował szeroki margines uznania przysługujący państwom-stronom Konwencji w dziedzinie polityki fiskalnej i stwierdził, że sama wysokość podatku nie jest tutaj kwestią rozstrzygającą. Podatek ten został jednak nałożony na skarżącą wówczas, gdy stała się bezrobotna, oraz w zupełnie nieoczekiwany sposób, na który nie została przygotowana. Zmian podatkowych nie poprzedzał żaden okres przejściowy pozwalający się do nich dostosować. Co więcej, podatek został nałożony na czynności związane z pracą i dochodem osób fizycznych, podczas gdy obowiązujący wówczas 16% podatek dochodowy od osób fizycznych był znacznie niższy. Ta dysproporcja jest niezrozumiała i nieuzasadniona. Wszystkie te okoliczności stawiają uzasadnienie podane przez rząd węgierski – czyli przesłanki "sprawiedliwości społecznej" – pod dużym znakiem zapytania. Trybunał uznał, iż omawiana regulacja nie była proporcjonalna do rzekomo realizowanego celu i nakładała na skarżącą zbyt duże i zupełnie nieprzewidywalne obciążenie. Miało tym samym miejsce naruszenie art. 1 protokołu nr 1 do Konwencji, chroniącego prawa do poszanowania własności.
Trybunał zazwyczaj "trzyma się z daleka" od polityki fiskalnej prowadzonej przez państwa-strony Konwencji. Tym razem, jednak, zaskarżony podatek był na tyle kuriozalny i stanowił na tyle duże obciążenie dla obywatela, że wywołał reakcję Trybunału. Omawiany wyrok jest w związku z tym wyjątkowy i z pewnością nie należy oczekiwać, iż inne – mniej radykalne lub kontrowersyjne regulacje podatkowe – wzbudzą w najbliższej przyszłości jakiekolwiek zainteresowanie Trybunału.
Tak wynika z wyroku Trybunału z 14 maja 2013 r. w sprawie nr 66529/11, N.K.M. przeciwko Węgrom.