Deregulacja dostępu do niektórych zawodów była sztandarowym projektem poprzedniego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, który na polecenie premiera nadzorował przygotowanie trzech pakietów nowelizacji ustaw, które miały objąć około 250 zawodów. Pierwsza transza, obejmująca 51 zawodów, została już uchwalona. Sejm pracuje nad drugą, dotyczącą 91 profesji.
Trzecia transza, obejmująca 101 zawodów, ma być ostatnia. Dotyczy ona ułatwienia dostępu do zawodów takich jak: inżynier pożarnictwa, strażak, rzeczoznawca ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych, pracownik artystyczny, muzealnik, makler giełd towarowych, inspektor ochrony radiologicznej (chodzi o stanowiska mające istotne znaczenie dla zapewnienia bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej), rzeczoznawca w zakresie jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, rzecznik patentowy, konserwator zabytków ruchomych i nieruchomych, konserwator zabytkowej zieleni, tłumacz przysięgły, makler papierów wartościowych, doradca inwestycyjny i agent firmy inwestycyjnej.
Najwięcej, bo około 80 zawodów, do których dostęp ma być ułatwiony, to profesje z branży wydobywczej i geologicznej, które mają osobno opisane w prawie wymogi: dotyczy to zakładów wydobycia węgla kamiennego, brunatnego, metodą odkrywkową i głębinową, zarówno górników strzałowych używających materiałów wybuchowych do wydobywania kopalin, jak i operatorów wiertni, a także osób z dozoru górniczego.
Deklarowany cel deregulacji dostępu do zawodów to usunięcie niepotrzebnych lub archaicznych obowiązków uzyskiwania państwowych, wynikających z ustaw uprawnień, co miałoby ułatwić dostęp do tych profesji, poszerzyć rynek oraz ofertę zatrudnienia dla młodych. Drugi cel to poprawa lokaty w międzynarodowym rankingu "Doing Business", obrazującym jak łatwo (lub jak trudno) w danym kraju prowadzi się interesy.
Uzasadniając operację deregulacyjną resort sprawiedliwości powołuje się na dane, według których Polska znajduje się na pierwszym miejscu w Europie pod względem liczby zawodów regulowanych – mieliśmy ich 380, podczas gdy np. Niemcy regulują jedynie 152 zawody.
"W dostępie do tych profesji przed kandydatami stawiane są najróżniejsze bariery - wymóg odpowiedniego wykształcenia, obowiązek zdania egzaminu państwowego, czy też wykazania się doświadczeniem zawodowym. Szeroki zakres regulacji dostępu do określonych zawodów jest przyczyną osłabienia konkurencji w regulowanych branżach, prowadząc do wzrostu cen i spadku dostępności usług dla najuboższych członków społeczeństwa" - przekonuje ministerstwo.
Resort na razie nie ujawnia zakresu deregulacji; według ustaleń PAP w przypadkach wielu profesji będzie to jedynie usunięcie części, a nie wszystkich ustawowych wymogów dostępu do zawodów.
"Zbyt daleko idąca regulacja dostępu do zawodów ma wpływ na dynamikę rynku pracy – przyczynia się do segmentacji rynku oraz ogranicza możliwości szybkiego przekwalifikowania się zgodnie ze zmieniającymi się preferencjami konsumentów. Redukcja barier regulacyjnych ułatwia zatem takie dostosowania, oraz przyczynia się do zwiększenia możliwości zatrudnienia młodych ludzi na krajowym rynku pracy. Zwiększa także mobilność pomiędzy krajami UE" - czytamy w ocenie skutków nowelizacji, załączonej do projektu.