Do tego w ostatnich 10 latach powiększył się dystans, jaki dzieli zarobki w części najbiedniejszych regionów do przeciętnych wynagrodzeń w kraju.

W największym stopniu wzrósł on w Świętokrzyskiem: w I poł. 2005 r. płace były o 9 proc. niższe od średniej krajowej, a w br. – już o 13 proc. Pogorszyło się też w Podlaskiem – z 16 do 17 proc.

Najbardziej od średniej krajowej odstają płace w Warmińsko-Mazurskiem – o 17,5 proc., choć to mniej o 1,6 pkt proc. niż w 2005 r. Poprawiła się też sytuacja w Lubelskiem i Podkarpackiem, ale dystans do średniej krajowej jest wciąż duży - wynosi odpowiednio: 8 i 15 proc.

Eksperci są zgodni, że zacieranie tych dysproporcji będzie zależało od tego, czy przyspieszy rozwój gospodarczy najsłabszych regionów. Jeśli pojawią się tam nowe duże inwestycje, które będą tworzyć etaty dla wysokiej klasy specjalistów, wtedy wzrosną też przeciętne płace, bo na ogół dostają oni wysokie pensje.

(PAP)