Dyrektor produkcji, który nie tylko usprawni linie technologiczne, ale i profesjonalnie zajmie się zakupami surowców. Albo zarządca nieruchomości, który jednocześnie sprawdzi się w roli inspektora bhp i ma do tego uprawnienia. Ewentualnie szef kuchni, który po skończonym dyżurze weźmie miotłę i posprząta salę. Takich zawodowców, skłonnych pełnić dwie albo i trzy funkcje w jednej, poszukuje dziś coraz więcej firm. Nazywają ich pracownikami hybrydowymi. Powodem takich wymagań jest to, co zawsze – konieczność zaciskania pasa. Przedsiębiorstwo zatrudniające na stanowiskach, gdzie to możliwe, multizawodowców w skali roku może oszczędzić na kosztach pracy 5 – 10 proc.
Jednak firmy narzekają, że znalezienie hybrydowców z odpowiednimi kwalifikacjami jest niezwykle trudne – brakuje menedżerów, którzy mieliby zarówno wiedzę, jak i doświadczenie w dwóch lub trzech specjalnościach. Przykładowo agencja Antal International intensywnie szukała specjalisty dla koncernu motoryzacyjnego na Dolnym Śląsku, który miałby w małym palcu technologię produkcji, a jednocześnie odpowiadałby za utrzymanie ruchu. Do tej pory zajmował się tym inżynier technolog oraz kierownik utrzymania ruchu.
Z kolei jedna z firm z branży kosmetycznej szuka specjalisty, który ma odpowiadać za proces technologiczny, optymalizację kosztów, a także zakupy i łańcuch dostaw. Taki hybrydowiec może liczyć na sowite wynagrodzenie, czyli zwykle o 20 – 30 proc. wyższe niż specjalista w jednej dziedzinie.
– Ostatnio zrekrutowaliśmy np. specjalistę od tworzyw sztucznych, który ukończył mechanikę precyzyjną i po krótkim przeszkoleniu mógł kierować dwoma działami – wyjaśnia Roman Zabłocki z Antal International. Jego zdaniem na hybrydowców nadają się osoby z co najmniej ośmioletnim doświadczeniem, które co najmniej trzy razy zmieniały firmy i stanowiska, za każdym razem podejmując zupełnie inne wyzwania zawodowe.
Sęk w tym, że wysokiej klasy specjaliści z reguły niechętnie decydują się na pracę na dwóch lub trzech stanowiskach jednocześnie. Z danych Work Express wynika, że osiem na dziesięć osób, którym proponowano takie łączone stanowiska, nie była zainteresowana ofertą. – Jako specjaliści z doświadczeniem nie muszą godzić się na hybrydowy etat, bo znają swoją wartość – twierdzi Ragan. Najbardziej odporni na takie propozycje są specjaliści IT, ale oni od lat nie szukają pracy, tylko przebierają w ofertach zatrudnienia.
Hybrydowcami mogą być nie tylko wysokiej klasy specjaliści. Również pracownicy techniczni i zwykli robotnicy coraz częściej wykonują dla swoich pracodawców zadania niezwiązane ze swoją funkcją i wykształceniem. Na przykład monterzy telewizorów, gdy wyprodukują już określoną kontraktem partię, przesuwani są do działu kontroli jakości, aby sprawdzali tam, czy w gotowych produktach nie ma wad. A następnie do magazynu, żeby zapakować towar.
Specjaliści od rekrutacji widzą jednak także zagrożenia związane z popytem na multizawodowców. W momencie gdy gospodarka wróci na właściwe tory i nabierze rozpędu, większość z nich dojdzie do wniosku, że już nie musi pracować za dwóch w ramach jednego etatu i odejdzie. Rekrutacja rozpocznie się od nowa, przez co firma z opóźnieniem skonsumuje efekty wzrostu koniunktury.