Zbigniew R. był pracownikiem agencji ochrony z siedzibą w Warszawie. Odpowiadał za dozór mienia podczas budowy drogi ekspresowej S-17 w miejscowości Wierzchowska. W wigilię 2011 roku jego zwłoki w kontenerze pracowniczym znalazł kolega, który przyszedł zastąpić go na 24-godzinnym dyżurze. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna zmarł wskutek zatrucia tlenkiem węgla.
Kontener, którego kubatura wynosiła niewiele ponad 25 m2, nie posiadał systemu wentylacji. Producent kontenera przewidział jego ogrzewanie za pomocą grzejnika elektrycznego mocy 2 KW. Właściciel agencji ochrony, która była użytkownikiem kontenera, podjął decyzję o zamontowaniu tam butli gazowej z nagrzewnicą.
Pozwani nie uznali odpowiedzialności
Zarówno agencja ochrony, jak i ubezpieczyciel wykonawcy inwestycji spółki Budimex nie uznały swojej odpowiedzialności za zdarzenie.
Agencja ochrony wskazała, że promiennik ciepła został zamontowany przez kompetentną osobę, prawidłowość montażu została dodatkowo sprawdzona. Instrukcję użytkowania promiennika otrzymali także dozorcy. Zbigniew R. podpisał oświadczenie, że został zapoznany z instrukcją obsługi promiennika gazowego i warunkami bezpieczeństwa jego użytkowania. Zdaniem pracodawcy, przyczynił się do swojej śmierci, bo zamknął okna i drzwi w kontenerze, czego, zgodnie z zasadami użytkowania promiennika ciepła, nie mógł zrobić.
Towarzystwo ubezpieczeniowe podniosło zaś zarzut wyłącznej winy osoby trzeciej i braku odpowiedzialności gwarancyjnej z uwagi na przekroczenie przedmiotu i zakresu ubezpieczenia określonego umową ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej wykonawcy inwestycji. Dowodziło, że agencja ochrony podjęła samowolnie decyzję o zmianie sposobu ogrzewania kontenera.
Naruszone zasady ostrożności
Sąd Okręgowy w Lublinie stwierdził, że pracodawca odpowiada za śmierć dozorcy. Wina agencji ochrony polegała na montażu promiennika gazowego w niewielkim pomieszczeniu, w którym nie było zapewnionej wentylacji. Nie wyłączał winy pracodawcy fakt przeszkolenia pracownika w zakresie użytkowania przedmiotowego promiennika, gdyż urządzenie to, jak wynika wprost z opinii biegłego, w ogóle nie powinno być w tym pomieszczeniu zamontowane. Pracodawca naruszył więc reguły ostrożności. Sąd stwierdził jednocześnie, że zmarłemu mężczyźnie nie można przypisać jakiegokolwiek przyczynienia się do szkody.
Sąd oddalił jednocześnie roszczenie wobec ubezpieczyciela wykonawcy inwestycji. Uzasadnił, że spółce nie można przypisać odpowiedzialności ani na zasadzie ryzyka, ani winy, bo, jak już wspomniano, to agencja ochrony dokonała samowolnie instalacji promiennika gazowego w nieprzystosowanym do tego kontenerze. Nie ma też podstaw do obarczenia firmy budowlanej zarzutem nienależytego nadzoru nad profesjonalną spółką zajmującą się ochroną mienia, skoro bezsprzecznie do niej należało zapewnienie odpowiedniego zakwaterowania osób wykonujących czynności w jej imieniu. Firma budowlana o montażu tych urządzeń grzewczych nie wiedziała, nikt z nią tej decyzji nie uzgadniał.
Agencja ochrony ma zapłacić wdowie 70 tys. zł zadośćuczynienia, 30 tys. zł odszkodowania oraz 3875 zł kosztów pogrzebu.
Wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Lublinie (sygn. akt I ACa 776/17)
[-OFERTA_HTML-]